Jak wyjaśniałem niedawno, chmura publiczna (ang. public cloud) to nic innego, jak po prostu sieć komputerów, która oferuje nam dostęp do różnego rodzaju usług, przesyłając je przez sieć. Choć rozwiązanie ma oczywiście wiele zalet (przyjrzymy się im w kolejnych tekstach), warto pamiętać również o problemach, jakie mogą się pojawić gdzieś po drodze.

Poniżej przyjrzymy się temu, które z popularnych obaw właścicieli firm są prawdą, a jakimi zagadnieniami zwyczajnie nie należy się nadmiernie przejmować.

Bezpieczeństwo

Najczęstsze obawy związane z wykorzystaniem publicznych chmur pojawiają się przede wszystkim w kontekście bezpieczeństwa tego typu systemów. Wszelkie pliki przechowujemy wtedy przecież nie na własnych maszynach, ale w oddalonych o dziesiątki kilometrów centrach danych.

Warto już na początku wyjaśnić, że zwykle placówki takie są znacznie lepiej dostosowane do przechowywania informacji niż wewnętrzne sieci firmowe. Google czy Facebook wykonują automatycznie kilka kopii zapasowych wszelkich przesyłanych do usług plików, a Dropbox pozwala użytkownikom nawet na przeglądanie poprzednich wersji dokumentów, które uległy zmianie.

Również sama infrastruktura centrów obliczeniowych zwykle jest bardzo dobrze zaplanowana, a budynki, w których się znajdują, przypominają bunkry (bądź faktycznie nimi są, jak w przypadku Symanteca). O bezpieczeństwo samych maszyn nie musimy się więc obawiać.

Istotnym problemem mogą się za to okazać ataki różnego rodzaju cyberprzestępców. Choć niepowołane osoby mogą uzyskać dostęp również do naszego komputera w biurze, w przypadku niektórych usług chmurowych zadanie jest znacznie ułatwione. Wystarczy, że przestępca dysponuje hasłem i loginem (np. do Gmaila czy Dropboksa), a będzie mógł przeglądać nasze dane o dowolnej porze, bez żadnych ograniczeń. Problem mogą stanowić również nieuczciwi administratorzy, którzy zwykle mają pełen dostęp do plików na maszynach, jakimi się zajmują.

Dostępność

W wielu przypadkach trudnością może się okazać również fakt, że pliki czy usługi są do naszych urządzeń ładowane ze zdalnych serwerów. Pakiet Office 365 jest bardzo wygodny i nie wymaga instalowania go na lokalnej maszynie (ani również jakichkolwiek poprawek), jednak wystarczy, że uszkodzone zostanie nasze połączenie z internetem, a możemy zapomnieć o przygotowywaniu dokumentów.

Podobnie jest z Gmailem, Facebookiem czy Dropboksem - nikt nie oczekuje, że będzie miał dostęp do wszystkich swoich plików również bez połączenia z siecią. Jeśli często zdarza nam się pracować właśnie w miejscach, gdzie łączność z internetem nie jest standardem, może się to okazać niemałym utrudnieniem.

Również w przypadku konieczności transferu większych plików (np. multimediów), przesyłanie przez sieć tego typu materiałów może po prostu okazać się niezbyt efektywne. Obecnie w chmurze publicznej przechowuje się więc przede wszystkim niewielkie dokumenty czy zdjęcia.

Czytaj także: Co warto, a czego lepiej nie trzymać w chmurze

Koszty

Dostawcy oferujący usługi w modelu chmurowym chwalą się tym, że jest to najbardziej atrakcyjna cenowo propozycja. Zwykle sprowadza się to do konieczności uiszczania niewielkich opłat miesięcznych za każde stanowisko, które korzysta z aplikacji (np. chmurowego pakietu Office 365 czy Google Apps).

Dobrze jednak pamiętać, że nie w każdej firmie będzie to najlepszy pomysł. Niektórym przedsiębiorcom może bardziej odpowiadać po prostu jednorazowy zakup programu, z którego pracownik korzystać będzie mógł do woli, zarówno za miesiąc, jak i za dziesięć lat. Kiedy bardziej opłaca się skorzystać z rozwiązań chmurowych, jest oczywiście kwestią indywidualną, jednak bez wątpienia nie można o niej zapominać.

Partnerem cyklu artykułów o Cloud Computing jest: