W internecie rośnie liczba serwisów a la Pobieraczek, które zachęcają do szybkiej rejestracji, owocującej zawarciem niekorzystnej umowy. Jak nie dać się naciągnąć? Jak szybko je rozpoznać? Radzimy o tym poczytać i uświadomić dzieci oraz znajomych.
reklama
Większość internautów słyszało o serwisie Pobieraczek, który nakłaniał do rejestracji, nie informując wyraźnie o tym, iż sama rejestracja jest zawarciem umowy na drogą usługę. Pobieraczek został ukarany przez UOKiK i zakończył działalność, ale na jego miejscu pojawili się następcy. Tylko w ubiegłym tygodniu Dziennik Internautów pisał o serwisie DodatkowaPraca.com, który nakłania internautów do zawarcia niekorzystnych umów o dzieło, oraz o serwisie TanieZakupy.pl, który oferuje dostęp do ofert kupna towarów... za 97 zł.
W ubiegłym tygodniu do redakcji Dziennika Internautów dotarła informacja o kolejnym takim serwisie Outlets-online.pl, w którym również wykupujesz drogą usługę za 189 zł poprzez samą rejestrację.
Oczywiście możemy znów opisać działanie serwisu i jego regulamin, ale nie odkryjemy nic nowego. Zamiast tego postanowiliśmy zwrócić uwagę na to, czym charakteryzują się "pobieraczkowe" serwisy i jakie są możliwości bronienia się przed nimi.
Wszystkie serwisy "pobieraczkowe" cechuje coś, co nazwałbym "parciem na rejestrację". Są one tak skonstruowane, aby zachęcić użytkownika do jak najszybszego pozostawienia swoich danych i tym samym zawarcia umowy.
Z tego powodu serwisy "pobieraczkowe" mają formularz rejestracji już na stronie głównej albo na każdej kolejnej podstronie, na którą może udać się użytkownik. Dobrym przykładem są właśnie serwisy TanieZakupy.pl albo Outlets-online.pl. Gdziekolwiek nie klikniesz na stronie głównej, zostaniesz odesłany do formularza rejestracji.
Jak wspomniano wyżej, serwisy "pobieraczkowe" potrzebują adresu domowego - ulicy, numeru mieszkania, kodu pocztowego. To są dla nich dane potencjalnego dłużnika, którego będą nękać wezwaniami do zapłaty.
Zapamiętajcie więc, jeśli jakiś serwis żąda podania adresu domowego już przy rejestracji, nie można temu serwisowi ufać. Jest oczywiste, że dane adresowe podajemy np. w e-sklepach, ale żądanie ich przez serwisy innego typu powinno zapalać w naszym mózgu lampkę ostrzegawczą.
Szczerze powiedziawszy, nawet zostawiając adres w e-sklepie, lepiej być ostrożnym, zajrzeć do regulaminu i zobaczyć, jak ten adres może być wykorzystany. Powinniśmy również nauczyć dzieci, aby rejestrując się w różnych miejscach, nie zostawiały swojego adresu.
Fotografia myszy w niebezpieczeństwie z Shustterstock.com
Serwisy "pobieraczkowe" starają się działać w taki sposób, aby wszystko było zgodne z literą prawa. Z tego powodu muszą one oferować możliwość odstąpienia od umowy zawartej na odległość w ciągu 10 dni. Zazwyczaj nie robią z tym problemów.
Niestety są od tej zasady wyjątki. Obserwowaliśmy już serwisy "pobieraczkowe" skierowane do firm oraz oferujące zawarcie umowy o dzieło. W tym przypadku zasady rezygnacji z umowy są inne, gdyż usługodawcy twierdzą, że dochodzi do zawarcia relacji zleceniodawca-zleceniobiorca albo firma-firma, gdzie nie mają zastosowania przepisy o ochronie konsumentów.
Choć sposób działania serwisów "pobieraczkowych" wydaje się przemyślany, tak naprawdę ma on poważne luki. Przede wszystkim sposób zawierania umowy nie daje 100% pewności, że została ona zawarta przez osobę zdolną do jej zawarcia.
W serwisach "pobieraczkowych" mogą rejestrować się małe dzieci. Serwisy te często nie chcą komentować tego problemu, a słynny Pobieraczek śmiał twierdzić, że rejestracje dzieci są ważne i rodzice za nie odpowiadają. Prawnicy są innego zdania, choć nigdy nie doszło do rozstrzygnięć przed sądem w podobnej sprawie.
Jeśli serwis świadczy usługi dla firm, może dochodzić do tego, że umowę z tym serwisem zawrze osoba nieupoważniona do zawierania takich umów w imieniu firmy. Szczerze powiedziawszy, serwis nie będzie dysponował mocnym dowodem na to, że umowa została zawarta tak, jak należy. Serwis może mieć najwyżej adres IP i potwierdzony adres e-mail, ale to może być za mało.
Poza tym w serwisie "pobieraczkowym" można zarejestrować kogokolwiek, jeśli ma się jego dane adresowe. Możemy więc "zawrzeć umowy" pomiędzy takim serwisem a naszymi sąsiadami z bloku. Oczywiście serwis będzie twierdził, że działa zgodnie z prawem, a naruszenia dokonała osoba wpisująca nieswoje dane do formularza rejestracji. Niemniej pokazuje to, że ten model zawierania umów jest podatny na nadużycia, o czym "pobieraczkowe" serwisy dobrze wiedzą, ale temu nie przeciwdziałają.
Choć serwisów "pobieraczkowych" jest wiele, jak dotąd nie słyszeliśmy o wyrokach w ich sprawie. Tylko Pobieraczek przegrał przed SOKIK i w Sądzie Apelacyjnym, ale nie był to spór z osobą, która uważała się za pokrzywdzoną.
Cechą serwisów "pobieraczkowych" jest unikanie sądu. Zazwyczaj serwisy te wyceniają swoje usługi na tyle wysoko, by zarobić, ale jednocześnie tak nisko, aby internautom nie opłacało się sądzenie o te kwoty. Chodzi o to, by internauci zastanowili się nad zapłaceniem "dla świętego spokoju".
Nie wszyscy naciągacze to rozumieją i w ostatnim czasie zaobserwowaliśmy serwisy "pobieraczkowe" naciągające na coraz większe kwoty. Im większa kwota, tym większa gotowość konsumenta do walki w sądzie.
Tak czy owak w wielu przypadkach walka w sądzie wydaje się nieopłacalna. Tutaj przychodzi z pomocą możliwość złożenia pozwu zbiorowego. Grupa licząca 10 lub więcej konsumentów może wspólnie pozwać przedsiębiorcę, dzieląc koszty obsługi prawnej. Pozwy zbiorowe funkcjonują w polskim systemie prawnym od roku 2010, a więc są młodsze od Pobieraczka i wypracowanego przez niego sposobu działania.
Jeśli czujesz się pokrzywdzony przez serwis "pobieraczkowy", spróbuj przez internet dotrzeć do innych pokrzywdzonych. Rozważcie zorganizowanie pozwu zbiorowego.
Poza tym można szukać pomocy np. u rzecznika konsumentów, ale to może nigdy nie przynieść definitywnych rozwiązań.
Wysyp serwisów "pobieraczkowych" prawdopodobnie osłabnie z chwilą wydania pierwszych wyroków przeciwko nim. Poza tym nasi politycy powinni się poważnie zastanowić, czy nie da się stworzyć jakichś "antypobieraczkowych" przepisów.
Swego czasu Komisja Europejska proponowała, aby proces dokonywania zakupów towarów i usług w sieci był obowiązkowo dwustopniowy. Należy się też zastanowić nad rzetelnością informowania o cenie. Wysyp serwisów "pobieraczkowych" pokazuje wyraźnie, że jest problem do rozwiązania.
Czytaj także: Pozwy zbiorowe można składać. Poznaj szczegóły
Aktualności
|
Porady
|
Gościnnie
|
Katalog
Bukmacherzy
|
Sprawdź auto
|
Praca
biurowirtualnewarszawa.pl wirtualne biura w Śródmieściu Warszawy
Artykuł może w treści zawierać linki partnerów biznesowych
i afiliacyjne, dzięki którym serwis dostarcza darmowe treści.
*
|
|
|
|
|
|