Na stronie ministerstwa kultury pojawiła się wzmianka o stratach branży nagraniowej. Ministerstwo powołuje się na raport EUIPO, ale ten raport ma swoje niedociągnięcia. Poza tym ministerstwo nie potrafi tego raportu właściwie zinterpretować.
reklama
W przeszłości Dziennik Internautów często pisał o raportach na temat piractwa. Wielu z nich nie można uznać za obiektywne źródła informacji. Najczęściej jest tak, że jakaś szanowana firma lub instytucja publikuje raport mówiący o milionowych stratach płynących z piractwa. Następnie politycy i media cytują te raporty, nie badając w ogóle źródeł informacji i słuszności przedstawionych obliczeń. Pisaliśmy już o tym, jak to media w Polsce miesiącami odgrzewały liczby z jednego raportu, który to raport bazował na innym raporcie zawierającym ewidentnie błędne założenia metodologiczne.
Cóz... w tym przypadku przynajmniej był jakiś raport. Mediom i politykom zdarzało się też cytowanie raportów, których nikt nie widział.
Za jakiś czas będziecie często słyszeć w mediach, że branża nagraniowa w UE utraciła 170 mln euro z powodu piractwa w 2014 roku, z czego 113 mln straty dotyczy piractwa w odniesieniu do muzyki w formacie cyfrowym. W odniesieniu do Polski kwotę tę określono na wysokości 2 639 tys. euro (tj. 5% sprzedaży). Te liczby ostatnio cytowano na rządowej stronie o prawach autorskich.
Liczby pochodzą z raportu wydanego przez obserwatorium ds. naruszeń praw własności intelektualnej przy EUIPO. Raport nosi tytuł The economic cost of IPR infringement in the recorded music industry.
Trzeba przyznać, że ten raport wygląda naukowo i na jego potrzeby wypracowano metodologię, którą można nazwać "nieprymitywną". Niemniej lektura tego raportu może wzbudzić poważne zastrzeżenia i należałoby zachować dużą ostrożność przy cytowaniu tego raportu w przyszłości.
Autorzy raportu EUIPO podjęli się próby oszacowania "utraconej sprzedaży". W tym celu opracowali oni poważnie wyglądające wzory matematyczne i wzięli pod uwagę uwarunkowania różnych krajów. Wygląda to racjonalnie, ale należałoby wrócić do podstawowego pytania - czy "utracona sprzedaż" w ogóle istnieje, a jeśli istnieje to czy nie jest równoważona promowaniem dzieła przez dystrybucję "piracką"?
Autorzy raportu EUIPO właściwie wprost przyznają, że nie badali relacji między utraconą sprzedażą a korzyściami z promocji. Co z tego wynika? Nawet zakładając że poprawnie obliczono "utraconą sprzedaż" nadal nie możemy postawić znaku równości pomiędzy "utraconą sprzedażą" a "stratą z piractwa". W rzeczywistości "utracona sprzedaż" może istnieć, a mimo to piractwo nie musi być wielce szkodliwe albo może być nieszkodliwe, gdyż będzie równoważone innymi korzyściami.
Sięgnę tutaj po prosty przykład. Polscy artyści co jakiś czas nawołują do tego, żeby polskie radia grały polską muzykę. Dlaczego oni to robią? Ja zawsze mówię, że polscy artyści powinni się starać o zakaz odtwarzania polskiej muzyki w radiu, bo jeśli polska muzyka nie będzie promowana to będzie mniej osób chętnych do pozyskiwania jej nielegalnie. Czy to brzmi rozsądnie? Oczywiście, że nie. Żeby sprzedawać muzykę trzeba ją promować i nie wystarczy zablokować strat z piractwa żeby autentycznie zarobić. Piractwo promuje muzykę, a więc część utraconej sprzedaży może być rekompensowana wywołanymi przez piractwo zakupami.
Wrócę w tym miejscu do tego, co na swojej stronie Ministerstwo Kultury napisało o raporcie EUIPO. Pisze ono, iż...
Z raportu wynika, iż 170 mln euro (5,2% wartości sprzedaży) branża nagraniowa UE utraciła wskutek piractwa w 2014 roku
To nieprawda! W rzeczywistości wnioski z raportu należałoby zinterpretować następująco.
Z raportu wynika, iż wartość hipotetycznej utraconej sprzedaży wyniosła 170 mln euro (5,2% wartości sprzedaży) jednak nie jesteśmy w stanie określić czy ostatecznie przyniosło to straty przemysłowi nagraniowemu ze względu na złożoność zjawisk związanych z obiegiem informacji w społeczeństwie.
Brzmi inaczej, a właśnie tak należałoby zinterpretować raport.
Są jeszcze inne rzeczy, które należałoby wziąć pod uwagę. Raport EUIPO wspomina również o stratach pośrednich, czyli stara się wskazać straty jakie gospodarka poniosła w związku z piractwem. Takie obliczenia bazują na niemądrym założeniu, że pieniądze niewydane na legalne nagrania po prostu wsiąkają w czarną dziurę.
Jak już pisaliśmy, związek między piractwem a gospodarką jest bardziej złożony. Czy jeśli nie wydam 25 zł na płytę CD to gospodarka straci moje 25 zł? Oczywiście, że nie. Zwyczajnie wydam te 25 złotych na coś innego.
Absurdalnym pomysłem jest również przeliczanie utraconej sprzedaży na miejsca pracy w "przemyśle kreatywnym". Nie istnieje bowiem ścisły związek między każdą zarobioną przez "przemysł" złotówką a jakąś określoną liczbą miejsc pracy. Mało tego. W niektórych przypadkach wysokie przychody mogą zniechęcać do kreatywności np. poprzez ciągłe sprzedawanie starych nagrań (czemu może służyć ciągłe wydłużanie okresu ochrony nagrań, o co przemysł rozrywkowy przecież zabiega).
Autorzy raportu EUIPO starali się przekonać, że podstawowe założenia raportu są racjonalne. Na 22. stronie raportu cytowane są badania z 2016 roku, które mówią o negatywnym wpływie piractwa na muzykę. Autorzy tych badań (Brett Danaher i in.) wzięli pod lupę 25 artykułów naukowych o piractwie i ustalili, że aż 22 z nich mówią o stratach, podczas gdy tylko 3 mówią o korzyściach z piractwa.
Badania Danahera rzeczywiście były publikowane w tym roku, ale autorzy opierali się na raczej niektualnych artykułach z lat 2003-2014, a te źródłowe artykuły opierały się na jeszcze starszych danych np. z lat 1994-98 albo 1998-2002. Niektóre z artykułów dotyczyły nieistniejących już usług albo np. wpływu piractwa na sprzedaż kaset VHS. Inna rzecz, że niektóre z wymienionych artykułów źródłowych też były krytykowane za wątpliwe metodologie (np. badanie dotyczące wpływu Hadopi na sprzedaż przez iTunes).
Jak już wspomnieliśmy, raport EUIPO zaczyna dopiero żyć własnym życiem. Za kilka tygodni, może miesięcy, jakaś gazeta lub telewizja puści newsa z liczbami z tego raportu. Ten news zostanie przedstawiony jako prawdziwie nowe odkrycie, choć będzie to pochodzić właśnie z tego raportu. Dziennikarze ani słowem nie wspomną o wątpliwościach metodologicznych. Po prostu powiedzą nam co mamy myśleć o stratach przemysłu rozrywkowego.
Aktualności
|
Porady
|
Gościnnie
|
Katalog
Bukmacherzy
|
Sprawdź auto
|
Praca
biurowirtualnewarszawa.pl wirtualne biura w Śródmieściu Warszawy
Artykuł może w treści zawierać linki partnerów biznesowych
i afiliacyjne, dzięki którym serwis dostarcza darmowe treści.
*
Kreatywne projekty wybrane! Zakończył się finał „Go Creative. Biznes na Start”
|
|
|
|
|
|