Microsoft zdecydował się na rozpowszechnianie swego oprogramowania antywirusowego za pomocą mechanizmu automatycznej aktualizacji. Wywołało to ostrą reakcję ze strony Trend Micro, japońskiego producenta rozwiązań zabezpieczających, który zarzucił gigantowi z Redmond łamanie zasad uczciwej konkurencji. Dziennik Internautów sprawdził, jak ruch Microsoftu oceniają inne firmy antywirusowe obecne na polskim rynku.
reklama
Microsoft Security Essentials budził kontrowersje odkąd się pojawił pod koniec września ubiegłego roku. Przepytani przez redakcję DI przedstawiciele kilku firm produkujących antywirusy przewidywali wówczas, że aplikacja giganta z Redmond nie zdobędzie szerokiego uznania użytkowników. Określali ją jako zbyt prostą, by mogła konkurować z komercyjnym oprogramowaniem zabezpieczającym.
Minął ponad rok i Microsoft postanowił dodać Security Essentials do Windows Update. Dokładniej: aplikacja dostępna jest za pośrednictwem Microsoft Update i trafia do Windows Update, jeśli mechanizm ten zostanie skonfigurowany do współpracy z Microsoft Update. I tylko wtedy, jeśli użytkownik nie zainstalował w swoim systemie antywirusa innej firmy.
Taka jest linia obrony giganta z Redmond. Działania koncernu oburzyły bowiem przedstawicieli Trend Micro. Według Carol Carpenter, menedżera działu użytkowników indywidualnych i małych przedsiębiorstw tej firmy, Microsoft nie powinien w taki sposób wykorzystywać mechanizmu automatycznej aktualizacji (zob. Computerworld, Trend Micro is Wrong to Cry Foul About Microsoft Security Essentials).
Dziennik Internautów postanowił sprawdzić, jakie zdanie mają na ten temat inni producenci antywirusów. Okazało się, że Panda Security negatywnie ocenia działania Microsoftu. Zamiast ograniczać użytkownikom dostęp do konkurencyjnego oprogramowania, gigant z Redmond powinien rozważyć lepsze zabezpieczenie samego systemu Windows - uważa przedstawiciel tej firmy. Paweł Kotowski, Country Manager Panda Security, napisał:
Z nieznanych nam powodów firma próbuje zastosować podobny mechanizm, jak miało to miejsce w przypadku innych bezpłatnych narzędzi dołączanych do systemu operacyjnego, np. przeglądarki internetowej lub wyszukiwarki. Naturalnie system operacyjny powinien mieć ochronę i zapewne firma z Redmond chciała uniknąć sytuacji, w której część użytkowników w ogóle nie zainstaluje programu zabezpieczającego. Zachęcamy Microsoft, aby poprzez Windows Update udostępnił nie tylko własny program, ale wszystkie darmowe antywirusy, jakie są dostępne na rynku. Warto zauważyć, że im większy sukces odniesie MSE, tym większą radość sprawi to... hakerom. W branży bezpieczeństwa IT nie ma nic gorszego niż monopol. Dziś hakerzy muszą starać się pokonać zabezpieczenia wielu różnych producentów. Jeśli będą mieli za zadanie obejść tylko jeden program, to jest ryzyko, że uda im się przygotować atak, który jednocześnie zainfekuje dziesiątki milionów komputerów.
Kotowski zwraca uwagę, że możliwość pobrania przez Windows Update wyłącznie Microsoft Security Essentials nie zapewni użytkownikom należytej ochrony. Dlaczego? Po pierwsze MSE jest dobrym programem, ale tylko do podstawowej ochrony. W niezależnych testach nie wypada on dobrze. W ostatnim teście AV-Comparatives.org MSE zajął 15 miejsce - wyprzedziło go wiele bezpłatnych antywirusów. Jeszcze gorzej program Microsoftu wypadł w ocenie AV-Test.org, gdzie nie tylko nie uzyskał wymaganego minimum punktowego, by dostać certyfikat, ale sklasyfikowano go jako jeden z trzech najgorszych produktów. Po drugie MSE zainstalować można, mając wyłącznie legalnie zarejestrowany system Windows. Tymczasem szacuje się, że aż 40 proc. komputerów na świece nie spełnia tego warunku. Nie popieramy piractwa, ale pozostawienie tak wielkiej liczby komputerów bez ochrony sprawi, że nadal będą one wykorzystywane do ataków hakerskich - argumentuje przedstawiciel Panda Security.
Opinie innych producentów okazały się bardziej wyważone, wszyscy podkreślali jednak niedoskonałość oprogramowania Microsoftu - tak jak przed rokiem, kiedy to rozwiązanie dopiero wchodziło na rynek.
Nie ulega wątpliwości, że obecny krajobraz zagrożeń w internecie wymaga stosowania oprogramowania ochronnego. Powinno być ono jednak bardziej kompleksowe niż to, które oferuje Microsoft Security Essentials. Z punktu widzenia skuteczności narzędzie Microsoftu zapewnia ograniczony poziom ochrony w walce z najnowszymi technikami internetowych przestępców. Dzisiaj szkodliwe oprogramowanie może bez problemu ominąć zabezpieczenia antywirusowe korzystające z tradycyjnych sygnatur, na których oparto Microsoft Security Essentials - powiedziała Antje Weber, Senior Manager w dziale Consumer Public Relations firmy Symantec, dodając, że w sprawie ewentualnych praktyk monopolistycznych bądź nieuczciwej konkurencji decydować będą właściwe urzędy regulacyjne.
Podobne zdanie ma Joris Evers, dyrektor McAfee ds. globalnego PR. W swojej wypowiedzi dla Dziennika Internautów stwierdził on, że do ochrony na podstawowym poziomie można wykorzystać produkty bezpłatne, wyposażone zwykle w tradycyjne mechanizmy bezpieczeństwa - w tym również Microsoft Security Essentials. Poczucie pełnego bezpieczeństwa mogą jednak zapewnić tylko bardziej kompleksowe rozwiązania. Bezpłatne alternatywy nie miały żadnego wpływu na sprzedaż naszych rozwiązań konsumenckich, czego dowodzą kolejne lata wzrostu sprzedaży oraz osiągnięcie rekordowych przychodów w trzecim kwartale br. - podkreślił Evers.
Przede wszystkim należy zwrócić uwagę na dwa fakty. Po pierwsze Microsoft ogranicza tę akcję do terenu Stanów Zjednoczonych. Po drugie bezpłatne rozwiązanie Security Essentials jest oferowane jako opcjonalne uaktualnienie tylko dla tych użytkowników, którzy nie posiadają żadnego rozwiązania antywirusowego w systemie - zauważył z kolei Piotr Kupczyk, dyrektor działu prasowego firmy Kaspersky Lab Polska. Omawiane posunięcie Microsoftu nie jest w firmie postrzegane jako problem.
W dzisiejszych czasach to, czy rozwiązanie bezpieczeństwa jest bezpłatne, czy wymaga uiszczenia opłat licencyjnych, nie jest kluczowym czynnikiem podczas dokonywania wyboru ochrony. Jestem przekonany, że użytkownicy świadomi zagrożeń internetowych zwrócą się w stronę rozwiązań dostarczanych przez profesjonalistów w dziedzinie ochrony. Z kolei użytkownicy, którzy nie posiadają dostatecznej wiedzy dotyczącej bezpieczeństwa, prawdopodobnie nie wybiorą żadnego rozwiązania lub zainstalują jeden z darmowych produktów - napisał Kupczyk w liście do DI. - Dlatego zagwarantowanie bezpłatnej, podstawowej ochrony (bo inaczej rozwiązania Microsoft Security Essentials nazwać nie można) użytkownikom, którzy najprawdopodobniej i tak nie zdecydowaliby się na jej zakup, może spowodować, że internet stanie się bezpieczniejszym miejscem dla nas wszystkich.
Oby tak właśnie było.
Aktualności
|
Porady
|
Gościnnie
|
Katalog
Bukmacherzy
|
Sprawdź auto
|
Praca
biurowirtualnewarszawa.pl wirtualne biura w Śródmieściu Warszawy
Artykuł może w treści zawierać linki partnerów biznesowych
i afiliacyjne, dzięki którym serwis dostarcza darmowe treści.
*
|
|
|
|
|
|