W połowie zeszłego roku wyszedł na jaw skandal z Markiem Hurdem, ówczesnym dyrektorem generalnym Hewletta-Packarda, w roli głównej. Pojawiły się wobec niego zarzuty molestowania seksualnego oraz wykorzystywania pieniędzy firmy do finansowania spotkań z jedną z pracownic tymczasowych HP. Mimo że wewnętrzne postępowanie nie ujawniło w tym zakresie żadnych nieprawidłowości, Hurd ustąpił ze stanowiska.

Czytaj także: Od oscylatora do skandalu obiadowego, czyli krótka historia Hewletta-Packarda

Hurd szybko odnalazł swoje nowe miejsce w Oracle'u, co stało się przyczyną kolejnych problemów prawnych, tym razem jednak z byłym pracodawcą. Pojawiły się obawy, że wykorzystuje on tajemnice handlowe HP, by zdobyć przewagę w walce o klientów. Wydawało się, że sprawa przycichła, jednak ujawniony został list, jaki adwokat Jodie Fisher wysłała do Hurda w czerwcu zeszłego roku. Jego kopię uzyskała agencja Reuters.

Gloria Allred pisze w nim, że Fisher zatrudniona została w koncernie z powodów osobistych, a sam Hurd miał zapraszać ją do swojego pokoju hotelowego. Zjedli razem kilka razy kolację, co Hurd ukrywać miał w wydatkach firmy. Fisher miała się zgadzać się na wspólne posiłki rzekomo tylko w obawie o pracę, z której ostatecznie i tak zrezygnowała, gdyż pogorszyć się miał jej stan psychiczny.

Z tego zapewne powodu prawnicy walczyli, by list nie ujrzał światła dziennego. Na to jednak nie zgodził się sąd w stanie Deleware. Dla Hurda i Oracle'a taki obrót sprawy nie jest pozytywny, rzuca bowiem cień na reputację i wiarygodność. Można się spodziewać, że żadna ze stron nie powiedziała jeszcze ostatniego słowa.