Doszło do tego kilka godzin po skazaniu w Moskwie trzech wokalistek zespołu Pussy Riot. Zwalniając dwóch ludzi, którym KGB zarzuca pomoc w zorganizowaniu desantu pluszowych misiów, prezydent Białorusi zaprezentował się w oczach Zachodu korzystniej niż rządzący Rosją Putin.
W ubiegły piątek moskiewski sąd skazał członkinie punkrockowej grupy Pussy Riot na dwa lata kolonii karnej. Za odśpiewanie w soborze Chrystusa Zbawiciela piosenki „Bogurodzico, przegoń Putina!” postawiono im zarzuty chuligaństwa motywowanego nienawiścią religijną, co odbiło się szerokim echem na Zachodzie. Sprawę tę nieraz porównywano do zatrzymania białoruskiego studenta Antona Surapina, który na stronie Belarusian News Photos opublikował zdjęcia pluszowych misiów zrzuconych przez szwedzką awionetkę nad Iwieńcem (ok. 30 km od Mińska).
Organizatorem „desantu pluszaków” okazała się agencja reklamowa Studio Total, która na swojej stronie zamieściła zdjęcia i filmy dokumentujące lot. Białoruskie władze z początku zaprzeczały, że do incydentu doszło. Szybko się jednak zreflektowały - prezydent Aleksandr Łukaszenka zdymisjonował szefa służb granicznych i dowódcę sił powietrznych, a KGB aresztowało Antona Surapina, który jako pierwszy zamieścił w sieci zdjęcia zrzuconych misiów. Amnesty International podało, że grozi mu 7 lat więzienia za „organizowanie nielegalnej migracji” (art. 371 kodeksu karnego Białorusi).
Surapin spędził w areszcie śledczym KGB ponad miesiąc. Jak wynika ze strony antonsurapin.org (powstałej na znak solidarności z zatrzymanym studentem dziennikarstwa), zwolniono go późnym wieczorem 17 sierpnia i odwieziono do Słucka, nakazując, by nie opuszczał miejsca zamieszkania. Stało się to w dzień ogłoszenia wyroku w sprawie Pussy Riot, co według komentatorów nie było przypadkowe (zob. artykuł Andrzeja Poczobuta w „Gazecie Wyborczej” - Łukaszenka chciał pokazać, że jest mniej okrutny niż Putin).
- To jest rzadki przypadek, gdy oficjalny Mińsk wypada w oczach Zachodu lepiej niż Moskwa - komentuje białoruski politolog Aleksander Kłaskouski. Warto jednak mieć na uwadze, że to tylko pozory, bo postępowania nie umorzono i Surapinowi nadal grozi kara więzienia.
Drugą osobą, która opuściła areszt, był Siergiej Baszarimau - jemu także postawiono zarzut pomocy w nielegalnym przekroczeniu granicy. Wynajął on mieszkanie dwóm osobom, które pomagały szwedzkim pilotom. Przedstawiciele agencji Studio Total od początku twierdzili, że nie kontaktowali się z Antonem Surapinem, a z Siergiejem Baszarimau widzieli się tylko przelotnie, przy odbiorze kluczy do wynajętego mieszkania. KGB postanowiło Szwedów przesłuchać i wysłało im stosowne wezwania. Szwedzi - w obawie o swoje bezpieczeństwo - nie zgodzili się jednak na przyjazd do Mińska i w prześmiewczym liście zaprosili Aleksandra Łukaszenkę do siebie.
Na wideo, które dołączyłam do artykułu w ubiegłym tygodniu, mogliście zobaczyć, jak wygląda „nielegalne pikietowanie poprzez fotografowanie się z pluszakiem”. Dziś z kolei zachęcam do obejrzenia krótkometrażowego filmu w reżyserii Mary Nalszanskiej - zdradzę tylko tyle, że jego akcja dzieje się w areszcie śledczym KGB.
Aktualności
|
Porady
|
Gościnnie
|
Katalog
Bukmacherzy
|
Sprawdź auto
|
Praca
biurowirtualnewarszawa.pl wirtualne biura w Śródmieściu Warszawy
Artykuł może w treści zawierać linki partnerów biznesowych
i afiliacyjne, dzięki którym serwis dostarcza darmowe treści.
*
|
|
|
|
|
|