Sprawy ochrony środowiska, obok walki z biedą, znajdują się obecnie w centrum zainteresowania wielu organizacji międzynarodowych, rządów poszczególnych państw, a także firm. Każdy chce osiągnąć inne cele, jednak efekt końcowy w każdym przypadku będzie podobny. Ochrona środowiska to jednak także walka o wielkie pieniądze i prestiż, co widać na przykładzie domeny .eco.

Dwie grupy walczą o to, by móc nią zarządzać. Żadna nie chce ustąpić. Jedną z nich jest Dot Eco, ciesząca się wsparciem Ala Gora, byłego wiceprezydenta Stanów Zjednoczonych oraz laureata Pokojowej Nagrody Nobla za działalność w zakresie ochrony środowiska. Dot Eco opublikowało niedawno raport, w którym krytykuje swojego głównego konkurenta - kanadyjską grupę Big Room, której plany określiło jako niewykonalne.

Publikujemy ten raport, gdyż jesteśmy zmęczeni ciągłym błędnym opisywaniem naszych działań przez Big Room, a także wyolbrzymianiem ich własnych planów - powiedział Fred Krueger, założyciel Dot Eco. Organizacja chce przekazać wpływy ze sprzedaży nazw w domenie .eco na potrzeby organizacji ekologicznych - informuje BBC News.

Z kolei Big Room, mający m.in. poparcie WWF International oraz Green Cross, chce sfinansować projekty stawiające na zrównoważony rozwój. To, co jednak w zasadniczy sposób odróżnia tę organizację, to fakt, że chce ona wykorzystać domenę .eco do "znakowania" firm, których działania są przyjazne dla środowiska naturalnego. Tylko te firmy, które spełniać będą określone wymagania, będą miały prawo do nabycia ekologicznej domeny. Ważnym jest także, by podawały one do publicznej wiadomości ilość dwutlenku węgla emitowanego do atmosfery w wyniku działalności firmy.

Walka między stronami zaostrza się. Obie prezentują inne podejście do problemu, inaczej także chcą wykorzystać środki finansowe, które znajdą się w ich dyspozycji w wyniku sprzedaży domen. Nam pozostaje tylko mieć nadzieję, że zwycięży zdrowy rozsądek. Zyskać ma bowiem przede wszystkim środowisko.