Nie powstanie centralna baza danych o zachowaniach komunikacyjnych Brytyjczyków. Nie oznacza to jednak, że rząd w Londynie całkowicie porzucił ideę dodatkowego inwigilowania obywateli.
Wielka Brytania zdaje się przodować w pomysłach dotyczących tego, jak inwigilować swoich obywateli. Kolejne pomysły, jakie wydostają się z rządu na światło dzienne, każą zadać pytanie, kiedy władze Zjednoczonego Królestwa się opamiętają. Proponowane i wprowadzane w życie rozwiązania pasują bowiem bardziej do komunistycznych Chin niż zachodniej demokracji.
Home Office (odpowiednik naszego MSWiA) zaproponowało w zeszłym roku stworzenie centralnej bazy danych, w której zapisywane by były wszystkie rozmowy telefoniczne, wysyłane e-maile oraz odwiedzane przez Brytyjczyków strony internetowe. Propozycja szybko została skrytykowana nie tylko przez opozycyjną Partię Konserwatywną, ale także przez wielu ekspertów. Uznano bowiem, że zbyt głęboko ingeruje ona w życie prywatne obywateli.
Podjęta została decyzja o rozpoczęciu konsultacji na temat proponowanych rozwiązań. W jej wyniku pomysł stworzenia centralnej bazy danych został porzucony, jednak sama idea zbierania dodatkowych informacji o obywatelach już nie. Jak tłumaczy Jacqui Smith, rząd musi podjąć jakieś kroki celem zwiększenia bezpieczeństwa obywateli. "Nie zrobienie niczego w dobie komunikacyjnej rewolucji nie wchodzi w grę" - dodała. Kroki, jakie zamierza podjąć rząd, mają na celu zwiększenie efektywności działania instytucji państwowych w zakresie walki z przestępczością.
Zbieraniem danych zajmą się więc firmy świadczące usługi telekomunikacyjne obywatelom i firmom, zarówno sieci telefonii komórkowej, jak i dostawcy internetu. Home Office zamierza przygotować wytyczne co do tego, jakie informacje mają być zbierane i w jaki sposób organizowane, by policja, MI5 oraz inne urzędy państwowe mogły z nich bez problemów korzystać - podaje serwis BBC News.
Pani Smith po raz kolejny jednak podkreśliła, że w bazie danych zapisywane będą same kontakty między użytkownikami, a nie treści rozmów. Wiadomo jednak, że działania firm telekomunikacyjnych nie zostaną ograniczone jedynie do terytorium Zjednoczonego Królestwa. Wiele serwisów społecznościowych czy też komunikatorów internetowych zarejestrowanych jest bowiem w innych krajach.
Liberalni Demokraci, trzecia największa partia Wielkiej Brytanii, wyrazili zadowolenie z porzucenia przez rząd planów budowy scentralizowanej bazy danych. Dodali jednak, że zbieranie dodatkowych danych prywatnych o obywatelach wymagać będzie silnych procedur bezpieczeństwa. Partia Konserwatywna stwierdziła natomiast, że plany rządu już dawno przekroczyły to, co potrzebne jest do walki z terroryzmem.
Projekt kosztować ma 2 miliardy funtów.
Aktualności
|
Porady
|
Gościnnie
|
Katalog
Bukmacherzy
|
Sprawdź auto
|
Praca
biurowirtualnewarszawa.pl wirtualne biura w Śródmieściu Warszawy
Artykuł może w treści zawierać linki partnerów biznesowych
i afiliacyjne, dzięki którym serwis dostarcza darmowe treści.
*