Nie ustaje krytyka pomysłu stworzenia bazy danych do monitorowania komunikacji brytyjskich obywateli. Minister odpowiedzialna za sprawy wewnętrzne postanowiła więc projekt najpierw skonsultować.
reklama
Słowo "cenzura" automatycznie kojarzy się większości osób z Chinami - ograniczony dostęp do informacji, zwłaszcza zagranicznych, blokowanie niektórych stron internetowych, kontrole e-maili czy rozmów telefonicznych to codzienność wielu mieszkańców Państwa Środka. Okazuje się jednak, że świat zachodni nie pozostaje w tyle za wzorcem doskonałym.
Wielka Brytania, kraj znany jako ostoja europejskiego liberalizmu i ochrony praw człowieka, zamierza zacząć kontrolować całą komunikację swoich obywateli - rozmowy telefoniczne, e-maile, SMS-y czy odwiedzane strony internetowe. Jak informowaliśmy w październiku, planowane rozwiązanie krytykowane jest nie tylko przez opozycyjną Partię Konserwatywną, ale także przez wielu ekspertów.
Jak z kolei donosi serwis guardian.co.uk, zarządzanie ogromną bazą danych ma zostać powierzone prywatnej firmie, a nie państwowemu urzędowi. Minister spraw wewnętrznych - Jacqui Smith - zapewniła jednak, że wraz z powstaniem systemu monitoringu znacznemu zaostrzeniu ulegną regulacje dotyczące dostępu do zbieranych informacji.
Początkowo baza miała zacząć działać w październiku ubiegłego roku. Pani sekretarz, pod naporem krytyki, postanowiła jednak, że najpierw zostaną przeprowadzone konsultacje społeczne - w styczniu światło dzienne ujrzeć ma projekt samej bazy, a także koniecznych zmian w innych przepisach celem ochrony praw i wolności obywateli. Po raz kolejny zapewniono, że nie będą zbierane informacje dotyczące treści e-maili czy rozmów telefonicznych, a jedynie dane dotyczące daty i godziny czy rozmówców.
Krytycy uważają jednak, że niezależnie od tego, co zostanie zapisane w ustawach, te zawsze można zmienić. Nie ma więc żadnej gwarancji, że dostęp do poufnych informacji będzie ograniczony do wąskiego grona osób. Ministerstwo zapewnia jednak, że do wycieku informacji nie dojdzie. Zważywszy na fakt, że instytucje państwowe mają duży problem z ochroną poufnych informacji, zlecenie tego prywatnej firmie może nie być takim złym pomysłem.
Koszt budowy systemu szacuje się na 12 miliardów funtów, jest to dwa razy więcej niż wydano na program dowodów osobistych. Powierzenie tego zadania prywatnej firmie, może zmniejszyć koszty, co w obecnej sytuacji budżetowej Zjednoczonego Królestwa nie jest bez znaczenia.
Aktualności
|
Porady
|
Gościnnie
|
Katalog
Bukmacherzy
|
Sprawdź auto
|
Praca
biurowirtualnewarszawa.pl wirtualne biura w Śródmieściu Warszawy
Artykuł może w treści zawierać linki partnerów biznesowych
i afiliacyjne, dzięki którym serwis dostarcza darmowe treści.
*