Ofcom spisał zasady, którymi chce się kierować, walcząc z dzieleniem się plikami chronionymi majątkowym prawem autorskim w internecie. Wydaje się być to kijem, którym raczej słabo można uderzyć. Brak jest także marchewki.
reklama
Na początku kwietnia br. brytyjska Izba Gmin przyjęła kontrowersyjną ustawę, która zakłada m.in. wprowadzenie sankcji dla osób dzielących się chronionymi plikami. Został w niej zapisany mechanizm trzech ostrzeżeń, jednak odłączanie internautów od sieci ma dopiero wtedy zostać uruchomione, gdy zawiodą inne środki.
Zapewne niewielu jest jednak takich, którzy wierzą, że akcja edukacyjna czy straszenie bez konsekwencji przyniosą spodziewane skutki. Ustawa przewiduje 12 miesięcy na sprawdzenie skuteczności mniej drastycznych rozwiązań.
Tymczasem inicjatywę w tej sprawie podejmuje już Ofcom, brytyjski odpowiednik naszego Urzędu Komunikacji Elektronicznej. Stworzył on kodeks postępowania, który w opinii jego przedstawicieli ma pozwolić na ograniczenie skali naruszania praw autorskich. Na podstawie danych przekazanych przez dostawców internetu stworzona zostanie lista podejrzanych osób.
Dostęp do niej będą miały firmy z branży rozrywkowej. Na podstawie zawartych na tej "czarnej" liście danych wytwórnie będą mogły podjąć własne działania, m.in. wystąpić do sądu z wnioskiem o odcięcie dostępu do internetu. To efekt zwłoki Londynu, który nie chce od razu wykorzystywać tego narzędzia. Jego wprowadzenie ma wymagać ponownej zgody parlamentu.
Kodeks, który ma wejść w życie na początku 2011 roku, obejmować będzie początkowo jedynie dostawców internetu mających więcej niż 400 tysięcy klientów - BT, Talk Talk, Virgin Media, Sky, Orange, O2 oraz Pocztę (mają oni ponad 96 procent brytyjskiego rynku). Nie oznacza to jednak, że mniejsi nie powinni mieć się na baczności.
Ofcom chce bowiem regularnie kontrolować także i ich sieci. Jeśli skala zjawiska będzie rosła, wtedy także tacy operatorzy mogą zostać objęci postanowieniami kodeksu. Jest to zabezpieczenie przed migracją klientów od większych operatorów.
Przedstawiony kodeks (w języku angielskim) dokładnie prezentuje cele, środki i metody, jakimi brytyjskie władze chcą się posłużyć w walce z łamaniem praw autorskich. Działania, które planuje się podjąć, raczej nie sprawią, że Brytyjczycy masowo przestaną wykorzystywać sieci p2p i serwisy torrentowe do wymiany plików chronionych prawem autorskim. Z drugiej strony, przykłady Szwecji czy Francji pokazują, że nawet ostre sankcje nie przynoszą skutków.
Aktualności
|
Porady
|
Gościnnie
|
Katalog
Bukmacherzy
|
Sprawdź auto
|
Praca
biurowirtualnewarszawa.pl wirtualne biura w Śródmieściu Warszawy
Artykuł może w treści zawierać linki partnerów biznesowych
i afiliacyjne, dzięki którym serwis dostarcza darmowe treści.
*
|
|
|
|
|
|