Jednym z elementów korzystania z serwisów społecznościowych jest podpatrywanie, co się dzieje u naszych znajomych, także tych, z którymi nie mamy już bliższego kontaktu. Nie brakuje również osób niezadowolonych z tego, że Facebook nie pozwala sprawdzić, kto odwiedzał ich profil, co skwapliwie wykorzystują oszuści.
reklama
Wielokrotnie ostrzegaliśmy już w Dzienniku Internautów przed usługami, które oferują możliwość sprawdzenia, kto nas śledzi na Facebooku (zob. artykuł o polskiej odmianie tego oszustwa: Uwaga na FaceWatcher24 i FaceSpy24 - nie sprawdzisz, kto Cię podglądał, a pieniądze stracisz). Mijają miesiące, a popularność tego scamu nie spada. Poniżej zamieszczamy jeden z najnowszych jego przykładów, przechwycony przez G Data Software:
Co się stanie po kliknięciu w skrócony link widoczny w poście naszego znajomego (który może o tej aktywności nic nie wiedzieć, aplikacja sama bowiem tworzy i publikuje posty, oznaczając losowo wybrane osoby z kręgu znajomych)? Zostaniemy przekierowani na stronę oferującą pomoc w namierzeniu osób, które często odwiedzają nasz profil.
Po zaakceptowaniu oferty zobaczymy okno pop-up, którego wielkość zdefiniowano w taki sposób, by informacje o uprawnieniach nadawanych aplikacji OverBlog pozostały ukryte. Maksymalizując okno, możemy się dowiedzieć, że aplikacja:
Po zaakceptowaniu wszystkich uprawnień zostaniemy przekierowani na stronę docelową, gdzie zamiast listy swoich podglądaczy zobaczymy niezmienny bez względu na porę dnia komunikat: „Przepraszamy, nasze serwery są przeciążone, zapraszamy za klika godziny”.
Oszuści przewidzieli dwie możliwe ścieżki dla nieostrożnych użytkowników, którzy dobrnęli do tego etapu: rezygnacja lub sprawdzanie dostępności ww. strony do momentu rezygnacji i zapomnienia o usłudze. To oczywiście nie koniec. Twórcy aplikacji otrzymali przecież dostęp do naszego konta, zaczną więc rozsyłanie wirusowej informacji za pomocą prywatnych postów, nabierając kolejnych użytkowników z grona naszych znajomych.
Na stronie docelowej znajduje się skrypt napisany w JavaScripcie mogący wyświetlać okna reklamowe o zerowym rozmiarze ramek. Oszuści sztucznie nabijają tym sposobem ilość odsłon i kliknięć w reklamy sprzedawane w modelu PPC (ang. pay per click). Według różnych źródeł ponad 20% kliknięć w internecie pochodzi od przestępców wykorzystujących click-fraud i tzw. farmy „klikaczy”, a Google rokrocznie wydaje miliony dolarów na walkę z fałszywymi kliknięciami godzącymi w interesy klientów usług Adwords i AdSense.
Dodatkowo cały proces prowadzi do polubienia określonej strony na Facebooku (drobne oszustwo typu likejacking). Fanpage powiązany z opisywanym scamem w ciągu tygodnia zyskał 13 tysięcy fanów. Pytanie, ilu z nich polubiło tę stronę świadomie...
Co zrobić, by nie zostać „klikaczem” na farmie? Przede wszystkim należy pogodzić się z faktem, że nie ma możliwości sprawdzenia, kto odwiedzał nasz profil na Facebooku. Poza tym warto uważać na skrócone linki publikowane przez naszych znajomych i dokładnie sprawdzać uprawnienia nadawane aplikacjom otrzymującym dostęp do naszego profilu. Nie zaszkodzi też zainstalowanie sprawdzonego rozwiązania antywirusowego z najświeższymi bazami sygnatur wirusów.
Czytaj także: iPhone 5 za 750 zł? Naciągacze znów grasują na Facebooku, nie daj się nabrać
Aktualności
|
Porady
|
Gościnnie
|
Katalog
Bukmacherzy
|
Sprawdź auto
|
Praca
biurowirtualnewarszawa.pl wirtualne biura w Śródmieściu Warszawy
Artykuł może w treści zawierać linki partnerów biznesowych
i afiliacyjne, dzięki którym serwis dostarcza darmowe treści.
*
Beastie Boys walczą z parodią swojej piosenki, a sami korzystali z dozwolonego użytku - AWI
|
|
|
|
|
|