Kilka dni temu Donald Trump został odcięty od największych serwisów społecznościowych - zbanowały go m.in. Twitter i Facebook. Cyfrowi giganci skutecznie "uciszyli" amerykańskiego prezydenta - i choć wydarzyło się to pod sam koniec jego kadencji, to sytuacja ta jest absolutnym ewenementem. Tymczasem w Unii Europejskiej dyskusja na temat uregulowania największych platform internetowych trwa od lat. Wynikiem tych rozmów są m.in. dwie dyrektywy - Digital Services Act (DSA) i Digital Markets Act (DMA). Wpływ tych regulacji skomentował Yann Lechelle, CEO francuskiej firmy Scaleway.
reklama
Digital Services Act (DSA) i Digital Markets Act (DMA) to nowe unijne regulacje, które nakładają na platformy internetowe szereg nowych obowiązków i ograniczeń - z jednej strony prokonsumenckich, a z drugiej zwiększających szanse konkurencji. Nowe regulacje zaproponowane przez Komisję Europejską mają na celu zmianę paradygmatu, który rządził internetem w Unii Europejskiej od około 20 lat. Mogą mieć realny, transformacyjny wpływ i pozwolą stworzyć godną zaufania, interoperacyjną, cyfrową gospodarkę, przy jednoczesnej poprawie konkurencyjności i naszej strategicznej niezależności.
Bogactwo coraz mocniej wiążę się obecnie z danymi. Zwiększająca się koncentracja wpływów i bogactwa przez niewielką liczbę firm technologicznych pozwala im na wzmacnianie władzy, jaką sprawują nad naszą demokracją, tożsamością, prywatnością i suwerennością gospodarczą. Tak nie powinno być.
DSA utrudni mikrotargetowanie i profilowanie reklam pod konkretnych użytkowników. A te komunikaty, które zostaną nam wyświetlone, będą musiały być opatrzone wyjaśnieniem, czemu właśnie my je widzimy. Dokument zajmie się też moderacją treści i mechanizmami, które podsuwają je użytkownikom. Platformy będą musiały informować konsumentów o głównych parametrach stojących za ich algorytmami. Firmy kontrolujące największe serwisy i usługi nie będą już mogły usuwać legalnych treści tak łatwo, jak do tej pory. Teraz każdy użytkownik, którego spotka ban lub usunięcie posta, będzie musiał otrzymać szczegółowe wyjaśnienie, a w przypadku odwołania od decyzji także zapewnienie, że finalnej decyzji nie podejmie algorytm.
Z kolei DMA zajmie się nieuczciwymi praktykami największych cyfrowych graczy i uderzy w praktyki monopolistyczne. Firmy kontrolujące więcej niż jeden serwis otrzymają zakaz łączenia informacji na temat danych osobowych z różnych źródeł, np. z YouTube’a i Gmaila (oba należą do Google’a) czy z Facebooka i Instagrama (ich właścicielem jest Facebook). Korporacje dostaną też zakaz narzucania użytkownikom własnych rozwiązań. Aplikacje instalowane fabrycznie np. w smartfonach będzie można usunąć (co obecnie często jest niemożliwe).
Zasady są dyktowane przez dużych graczy, co pozwala im zdobyć dodatkowe udziały w rynku, a w przypadku chmury obliczeniowej - również kontrolę nad przetwarzaniem i przechowywaniem danych, których wartość rośnie wykładniczo. W ostatnich latach promowana była narracja win-win, o korzystnych dla obu stron aspektach reklamy behawioralnej. Padały twierdzenia, że jest to jedyny zrównoważony sposób finansowania sieci, przez co nie mogła się rozwinąć żadna alternatywa. W efekcie mamy do czynienia z lose-lose dla całej Europy. Przynajmniej do tej pory tak było.
Nowe regulacje mają na celu nie tylko większą ochronę użytkowników, ale również polepszenie warunków sprzyjających konkurencyjności. Obecnie mniejsze firmy mają niewielkie szanse konkurowania z największymi graczami. To szczególnie istotna wiadomość dla Europy.
Często mówimy o suwerenności, ale zamiast tego powinniśmy raczej mówić o braku suwerenności europejskiej i naszej nieumiejętności kształtowania europejskiej infrastruktury jutra. Oraz - co gorsza - o naszym braku znaczącego wkładu w debatę zakotwiczoną w chińsko-amerykańskiej wojnie handlowej.
Nasza nieustanna zależność od internetu i rozproszonej infrastruktury chmur obliczeniowych powinna się osłabiać, ale dzisiejszy multilateralizm i sieć znajdują się pod ogromną presją, a każda z geopolitycznych sił ciągnie kołdrę w swoją stronę. Niezależnie od tego, czy nazwiemy to nacjonalizmem, protekcjonizmem, lobbingiem, ukrytymi monopolami, dumpingiem… - wszystkie te siły działają i zagrażają neutralności internetu, dążąc do zdobycia aktywów o wartości wykładniczej: danych. W rezultacie mamy do czynienia ze stromą krzywą, w której 90% wartości jest przechwytywane przez mniej niż 10% graczy, a Europejczycy odpowiadają na zaledwie około 10% zapotrzebowania.
Mają one na celu zmianę paradygmatu, który rządził internetem w Unii Europejskiej od około 20 lat. Mogą mieć realny, transformacyjny wpływ i pozwolą stworzyć godną zaufania, interoperacyjną, cyfrową gospodarkę, przy jednoczesnej poprawie konkurencyjności i naszej strategicznej niezależności. Poprzez zmianę układu sił w sferze cyfrowej i przywrócenie równowagi, stwarza miejsce na rozwój modeli uwzględniających ochronę prywatności w fazie projektowania oraz modeli zrównoważonych, co jest krokiem naprzód w stosunku do Europy i dla Europy.
Autor:
Yann Lechelle, CEO francuskiej firmy Scaleway, drugiego największego dostawcy usług w chmurze w Europie.
Aktualności
|
Porady
|
Gościnnie
|
Katalog
Bukmacherzy
|
Sprawdź auto
|
Praca
biurowirtualnewarszawa.pl wirtualne biura w Śródmieściu Warszawy
Artykuł może w treści zawierać linki partnerów biznesowych
i afiliacyjne, dzięki którym serwis dostarcza darmowe treści.
*
Z apką Immersion pojeździsz flagowym SUV-em Toyoty w technologii rozszerzonej rzeczywistości