Na tajnym spotkaniu dotyczącym AFTA, międzynarodowego porozumienia wprowadzającego cenzurę internetu, zjawiły się najbardziej pocieszne stworzenia z Unii, Japonii, Meksyku, Szwajcarii i innych krajów barbarzyńskich, tzn. krajów innych niż USA. Byli to politycy. Spotkania tych przedziwnych osobników z przedstawicielami MAFIAA określano mianem negocjacji, ale tak naprawdę mieli oni grzecznie wysłuchać nowych wytycznych.
reklama
Jak zwykle, spotkanie prowadzili przedstawiciele MAFIAA. Ci amerykańscy obrońcy artystów bardzo różnili się od swoich europejskich odpowiedników. Nie nosili mundurów nawiązujących do tych pięknych czasów, gdy powstała IFRI. Lubili garnitury i drogie zegarki. Pasjonowali się humanistyką, szczególnie prawem. Potrafili wyglądać sympatycznie, ale był to zręczny kamuflaż. W rzeczywistości nawet umarli nie mogli uciec przed ich gniewem.
Mitch Balwan, jeden z szefów MAFIAA, z pogardą patrzył na polityków licznie zgromadzonych na spotkaniu. Kiedy dostatecznie się uciszyli, zabrał głos.
- Nowe wytyczne są jasne i proste. Nadal nie ujawniamy żadnych informacji o AFTA. Nikomu. Zrozumiano?
- Tak i wszyscy się z tego cieszymy – odparli chórem przedstawiciele różnych państw. Tej regułki z trudem nauczono ich na pierwszym spotkaniu dotyczącym AFTA.
- Wytyczna druga jest bardzo ważna. Gdyby ktoś naprawdę upierdliwie pytał o AFTA, to odpowiadamy, że nie można ujawnić danych ze względów bezpieczeństwa. Zrozumiano?
- Tak i wszyscy się z tego cieszymy – odparł chór.
- Zrozumiałeś Barack? - Balwan chciał upewnić się, że prezydent USA też zrozumiał. Omama skinął głową na znak, że pojął, co trzeba.
Balwan wymieniał kolejne wytyczne, a chór odpowiadał. Trwało to kilka godzin. Tak minęło kolejne spotkanie. Zacni goście wychodzili z sali. Balwan uznał, że można odetchnąć i ciężko opadł na fotel przy stole konferencyjnym. Odezwał się do niego siedzący obok Dan Glutman, drugi szef MAFIAA.
- Powiedz mi właściwie, jak to się dzieje, że oni nas tak słuchają?
- Jak zwykle chodzi o prawo - Balwan uśmiechnął się sympatycznie. - Politycy zawsze ci uwierzą, jeśli możesz się powołać na jakieś prawo. A przecież istnieje prawo autorskie, prawda? A prawo to jest naruszane, więc my mamy prawo żądać, aby wprowadzono narzędzia do jego respektowania.
- No, dobrze, ale czy oni nie czytali tego AFTA? Bo tak sobie myślę – teoretyzował Glutman – że ten pakt jednak odbierze ludziom trochę wolności.
- Polityk nie czyta dokumentów, tylko je podpisuje. Od tego jesteśmy my, aby im wyjaśnić, co należy podpisać. Rozumiesz Glutman?
- No, dobra, ale jeśli któryś z nich się zorientuje?
- Strach Cię obleciał? - Balwan zajrzał Glutmanowi głęboko w oczy. – Spójrz więc na to oczami polityka. My reprezentujemy przemysł rozrywkowy. Tworzymy miejsca pracy, płacimy podatki, słowem jesteśmy "tymi dobrymi". Po przeciwnej stronie masz internautów, a politycy wiedzą, że internauty kradną i to oni są źli. Ich wołanie o wolność brzmi fałszywie. Oni pod płaszczykiem wolności chcą kraść. Nasze wołanie o respektowanie prawa jest szczere i żaden polityk w to nie zwątpi.
UWAGA: Ten tekst nie jest newsem, a jedynie komentarzem do bieżących wydarzeń. Przedstawione wydarzenia są fikcyjne. Podobieństwo autentycznych nazw, osób i firm do tych występujących w tekście jest zamierzone przypadkowe. Cdn.
Aktualności
|
Porady
|
Gościnnie
|
Katalog
Bukmacherzy
|
Sprawdź auto
|
Praca
biurowirtualnewarszawa.pl wirtualne biura w Śródmieściu Warszawy
Artykuł może w treści zawierać linki partnerów biznesowych
i afiliacyjne, dzięki którym serwis dostarcza darmowe treści.
*