Dzięki nowym technologiom udaje się ocalić od zapomnienia dzieła literatury, obrazy czy nawet historyczne budowle. Dzięki powstaniu trójwymiarowych modeli czy cyfrowych wersji książek ludzie na całym świecie zyskują dostęp do dziedzictwa kulturowego. Niewątpliwie pomógł w tym internet. Także i on ma jednak swoje ciemne strony.

Podczas Konwencji o Międzynarodowym Handlu Zagrożonymi Gatunkami w Doha (stolicy Kataru), w której uczestniczą przedstawiciele 175 państw, przedstawiono wyniki prac, z których wynika, że powszechny dostęp do sieci może stanowić poważne zagrożenie dla wymierających gatunków zwierząt - informuje BBC News.

Handel w sieci jest niezwykle prosty, zapewnia także anonimowość. Zarówno sprzedający, jak i kupujący, nie mają więc większych oporów w zawieraniu transakcji, których przedmiotami są zwierzęta należące do rzadkich gatunków. Przedstawiciele organizacji zwalczających ten proceder dodali, że ocena skali zjawiska jest niemożliwa. Wiadomo jedynie, że największym rynkiem są Stany Zjednoczone.

Osiągnięcie porozumienia w sprawie ograniczenia handlu zwierzętami jest bardzo trudne. Wiele państw podkreśla bowiem, że ich społeczności żyją z tego. Dotyczy to w przeważającej mierze państw Trzeciego Świata, choć swojego stanowiska broni także m.in. Japonia.

Podjęcie zdecydowanych działań w obronie zagrożonych gatunków jest konieczne, by je ocalić. Należy jednak stworzyć odpowiednie alternatywy dla społeczności obecnie trudniących się połowami czy też polowaniami na rzadkie gatunki. Ważne jest także, by organy ścigania skutecznie mogły egzekwować postanowienia umów w tym zakresie. Do tego muszą mieć odpowiednie narzędzia, także prawne. Bez kontroli tego, co dzieje się w internecie wydaje się to niemożliwe.