Apple Facebook Google Microsoft badania bezpieczeństwo patronat DI prawa autorskie serwisy społecznościowe smartfony

Firmy antypirackie fabrykują "naruszenia". To nie są jednorazowe wypadki - AWI

19-09-2016, 10:41

Wśród URL-i zgłaszanych do Google jako źródła piractwa znajdują się linki do nieistniejących treści. Te linki najwyraźniej są automatycznie generowane i nie mają nic wspólnego z wykryciem nielegalnego udostępniania. To zjawisko trzeba wziąć pod uwagę przy dyskusji o prawie autorskim i skali piractwa.

To kolejny tekst z cyklu "absurdy własności intelektualnej".
* * *

Wszyscy wiedzą, że posiadacze praw autorskich kierują do Google mnóstwo żądań o usunięcie linków do treści pirackich. Mniej osób ma świadomość, że te żądania często są nieuzasadnione, błędne lub z innych powodów wadliwe.

Co gorsza w sierpniu wyszło na jaw, że niektóre żądania mogły być zwyczajnie sfabrykowane tzn. antypiraci żądali usunięcia adresów, które w rzeczywistości nie istnieją. 

Problem jest poważny, bo przecież liczba antypirackich zgłoszeń często jest przedstawiana jako argument o wielkiej skali piractwa w sieci. Unia Europejska stoi obecnie u progu reformy praw autorskich, która ma uczynić prawo jeszcze ostrzejszym. Poza tym Google modyfikuje swoje wyniki wyszukiwania (usuwa linki) oraz obniża ranking strony jeśli zgłoszeń antypirackich jest bardzo dużo.

Więcej sfabrykowanych "naruszeń"

Teraz okazuje się, że fabrykowanie "pirackich linków" opisane w sierpniu nie było jednorazowym wypadkiem przy pracy. Najwyraźniej niektóre firmy antypirackie nie wyszukują treści pirackich tylko "zgadują" adresy, pod którymi te treści mogłyby się znajdować. Zgadują błędnie, ale mimo to zgłaszają te swoje "odgadnięte" adresy nawet nie sprawdzając czy te adresy dokądkolwiek prowadzą. 

Przykładowo NBC Universal zgłosił do usunięcia mnóstwo URL-i w formacie takim jak poniższy URL. 

http://torrentz2.eu/dv/2012+dvdrip+battleship+mp4-q

Ten adres nie prowadzi do żadnej treści ponieważ linki z Torrentz2.eu miałyby inną postać, mianowicie taką. 

https://torrentz2.eu/search?f=2012+dvdrip+battleship+mp4

TorrentFreak skontaktował się z operatorem Torrentz i potwierdził, że struktura URL-i używana w zgłoszeniach NBC Universal jest po prostu charakterystyczna dla oryginalnej strony Torrentz, ale nie dla Torrentz2.eu. Firma antypiracka zgłaszająca naruszenia dla NBC najwyraźniej sfabrykowała URL-e i nie zauważyła swojego niedbalstwa. 

TorrentFreak znalazł też inne przykłady fabrykowania. Są to najczęściej adresy URL odnoszące się do stron proxy zamkniętych na długo przed wysłaniem antypirackiego żądania usunięcia adresu z Google. Te przykłady nie są pojedyncze ani rzadkie.

Oszczędności czy nabijanie statystyki?

Po co ktoś to robi? TorrentFreak przedstawia dwie możliwości. 

  1. Firmy antypirackie próbują minimalizować koszty, bo "zgadywanie" pirackich adresów jest łatwiejsze niż faktyczne identyfikowanie i sprawdzenie treści. 
  2. Firmy antypirackie mnożą swoje odkrycia bez opamiętania, bo chcą się wykazać efektywnością. 

Już wcześniej pisaliśmy o tym, że wierzymy w uzasadnienie numer 2. W marcu ubiegłego roku pisaliśmy o tym jak z Chomikuj.pl usunięto nagrania śpiewu ptaków. Stała za tym firma antypiracka, która miała na koncie wiele innych wpadek.

Tego typu firmy antypirackie nie są - jak wielu osobom się wydaje - wielkimi podmiotami z długą historią na rynku nowych technologii. Często są to małe podmioty, czasem jednoosobowe firmy, u których nawet strona internetowa nosi wyraźny rys amatorszczyzny. A jednak takie podmioty chwalą się usuwaniem z sieci tysięcy pirackich treści miesięcznie. Mam oczywiście świadomość, że na rynku antypirackim są podmioty "poważne", czasem nawet naprawdę pożyteczne, ale rynek jest wyraźnie popsuty przez tych mniejszych, często bardzo niechlujnych graczy. 

Pytanie brzmi, dlaczego zleceniodawcy firm antypirackich tolerują taki stan rzeczy? Może po prostu nie przeszkadza im to, że kiepskie antypirackie zgłoszenia nadmuchują przekonanie o wielkiej skali piractwa? A może wytwórnie filmowe i muzyczne w ogóle nie interesują się tym co robią ich zleceniobiorcy? A może - o zgrozo - bezzasadne usuwanie różnych treści jest sposobem manifestowania władzy nad obiegiem informacji w sieci? Jeśli tak, to czy kolejne reformy praw autorskich muszą tę władzę wzmacniać?

Dodajmy, że podmiotom polskim też zdarzają się bezzasadne zgłoszenia antypirackie. Będziemy niebawem rozwijać ten temat. 

Czytaj także: Antypiraci Warnera zgłosili strony Warnera jako pirackie. To nie jest śmieszne


Aktualności | Porady | Gościnnie | Katalog
Bukmacherzy | Sprawdź auto | Praca


Artykuł może w treści zawierać linki partnerów biznesowych
i afiliacyjne, dzięki którym serwis dostarcza darmowe treści.

              *              



Ostatnie artykuły:

fot. Sophos




fot. Freepik




fot. Freepik