W ubiegłym tygodniu odwiedzili mnie przedstawiciele firmy sprzedającej energię. Tak bardzo próbowali mnie zrobić w konia, że nawet nie potrafili przełączyć się na uczciwą rozmowę. Dziś UOKiK poinformował o postępowaniu w sprawie sprzedawców energii i wcale mnie to nie dziwi.
reklama
Właśnie się dowiedziałem, że Urząd Ochrony Konkurencji i Konsumentów wszczął postępowanie przeciwko trzem sprzedawcom energii elektrycznej. Chodzi o firmy Polska Energetyka Pro, Novum oraz Energetyczne Centrum. UOKiK uważa, że te firmy mogły wprowadzać konsumentów w błąd zapewniając, że tylko aktualizują dotychczasową umowę. Urząd sprawdzi m.in. czy konsumenci byli wprowadzani w błąd co do tożsamości przedsiębiorcy.
Dziennik Internautów już nie raz pisał o tym, że sprzedawca powinien jasno poinformować konsumenta o tym, w imieniu czyjej firmy występuje. Niestety na rynku usług telefonicznych i energetycznych zdarza się, że sprzedawcy próbują robić wrażenie, jakby reprezentowali obecnego dostawcę usług telekomunikacyjnych lub energii. Przykładowo na początku tego roku urząd nałożył karę na spółkę PTS za próbę robienia wrażenia, że konsument rozmawia ze swoim dotychczasowym operatorem.
Tak się składa, że sam w ubiegłym tygodniu miałem wątpliwą przyjemność gościć u siebie dwóch przedstawicieli Polskiej Energetyki Pro. Chciałem napisać felieton na temat tej wizyty, bo to było dla mnie coś niezwykłego.
Do moich drzwi zadzwoniło dwóch ludzi, raczej młodszych ode mnie. Najpierw zabełkotali coś o Tauronie i nakazali mi okazać ostatnią fakturę za prąd. Piszę, że "nakazali" okazać fakture, gdyż takie to robiło wrażenie. To nie była uprzejma prośba. To było coś w rodzaju nakazu.
Grzecznie poinformowałem dwóch dżentelmenów, że nie mam zamiaru okazywać swoich faktur każdemu, kto zapuka do moich drzwi. Jeden z Panów roześmiał się i powiedział: "Czego Pan się boi? Dane osobowe? Przecież na fakturze jest tylko adres".
Nie miałem zamiaru dyskutować i tłumaczyć, że na fakturze jest więcej danych. Poinformowałem sprzedawcę, że i tak nie pokażę mu faktury. Następnie spytałem czy dobrze zrozumiałem, że obaj panowie reprezentują Tauron?Wówczas ten, który już wcześniej się odzywał, zaczął się niby to z pobłażaniem uśmiechać. Powiedział: "Nie, ja wcale nie mówiłem, że jestem z Tauronu".
Zapytałem więc kogo właściwie ten człowiek reprezentuje. Nie otrzymałem jasnej odpowiedzi. Sprzedawca zaczął mi tłumaczyć (już w dość arogancki sposób), że tak naprawdę nie rozumiem rynku energetycznego, że jest coś takiego jak dystrybutor i sprzedawca energii, że dystrybutor może być inny niż sprzedawca. Nadal jednak nie powiedział wprost kogo właściwie reprezentuje i po co przyszedł. Swój niezwykle mądry wywód na temat rynku energii zakończył stwierdzeniem: "my przyszliśmy Panu obniżyć rachunki, tylko musimy zobaczyć tę fakturę". Nadal jednak nie powiedział wprost, że reprezentuje jakąś firmę inną niż Tauron.
Nie odpuszczałem i wreszcie dowiedziałem się, że chodzi o Polską Energetykę Pro. Zauważyłem w rozmowie, że Panowie chyba nie tyle przyszli obniżyć mi rachunki, co wcisnąć jakąś umow. Poinformowałem więc, że nie mam zamiaru zawierać żadnej, ale to żadnej umowy.
W tym momencie usłyszałem kolejny mądry wywód o tym, że ludzie w naszym kraju są niemądrzy, że narzekają na wysokie rachunki i mogliby mieć mniejsze itd. Tu nastąpiła najbardziej nielubiana przeze mnie cześć rozmowy ze sprzedawcami. Próbują Ci wmówić, że jeśli nie chcesz ich umowy, jesteś po prostu idiotą.
Trochę się zdenerwowałem i powiedziałem domokrążcy, że wygląda mi to na nieuczciwą praktykę rynkową. Poradziłem mu, aby na przyszłość lepiej się ludziom przedstawiał. Wówczas usłyszałem tekst: "Ja znam prawo". To było wypowiedziane z taką dumą i przekonaniem, że naprawdę się zdziwiłem, że ten młody człowiek nie jest jeszcze prezesem Sądu Najwyższego. Kiwnąłem głową i wskazałem na drzwi mówiąc "do widzenia". Na szczęście to był koniec rozmowy.
Od tej rozmowy minęło kilka dni. No i proszę! Już dziś czytam o wszczęciu postępowania przez UOKiK. Przyznam, spodziewałem się tego.
Dlaczego chciałem pisać o tym felieton? Przyszła mi do głowy taka dziwna myśl. Od razu nie podobało mi się to, że sprzedawca nie mówi w czyim imieniu przychodzi. Nie spodobała mi się próba ewidentnego podszywania się pod Tauron i robienia idioty ze mnie, kiedy zwróciłem na to uwagę. Nie podobało mi się stawanie w drzwiach mojego domu i żądanie faktur. To był koncertowy przykład nie tylko nieuczciwego, ale także aroganckiego zachowania wobec potencjalnego klienta.
Mogę śmiało powiedzieć, że już po pierwszych 30 sekundach rozmowy wiedziałem jedno. Nie zawrę żadnej umowy, niczego nie podpiszę, na nic się nie zgodzę. Po prostu to wiedziałem.
Pytanie brzmi, czy byłbym w stanie zgodzić się na umowę, gdyby od początku rozmawiano ze mną uczciwie? Otóż tak. Byłbym w stanie zawrzeć umowę na odległość, gdyby sprzedawca od początku nie robił na mnie wrażenia podejrzanego cwaniaczka. Oczywiście wcześniej miałbym sporo pytań i nie dawałbym gwarancji kupienia czegokolwiek. Niemniej pewien minimalny poziom uczciwości to punkt wyjściowy, żeby rozmawiać.
Przydałby się też pewien minimalny poziom szacunku do klienta. Przyznam, że w momencie prowadzenia tej rozmowy byłem w starym dresie, nie byłem ogolony i chyba nie byłem szczególnie uczesany. No wiecie, nie oczekiwałem wizyty. Starałem się zatem wykorzystać ten chwilowy image, by robić wrażenie pospolitego idioty. To jednak nie był powód, żeby sprzedawca traktował mnie adekwatnie do wyglądu.
Tak sobie myślę, że niektóre firmy wręcz uwierzyły w magię nieuczciwych praktyk. Naprawdę uwierzyły, że opłaca się próbować naciągać fakty, że korzyści z takiego cwaniactwa będą większe niż konsekwencje. Zastanawiam się co by było, gdyby te firmy działały po prostu uczciwie? Czy może miałyby podobną sprzedaż, ale jednak uniknęłyby takich rzeczy jak skargi do UOKiK? Czy nie warto czasem być uczciwym?
Przy okazji. Wiedzcie, że na stronie URE dostępny jest Zbiór praw konsumenta energii elektrycznej. Warto też zapoznać się z zasadami jakie obowiązują przy nabywaniu usług poza lokalem przedsiębiorstwa.
Aktualności
|
Porady
|
Gościnnie
|
Katalog
Bukmacherzy
|
Sprawdź auto
|
Praca
biurowirtualnewarszawa.pl wirtualne biura w Śródmieściu Warszawy
Artykuł może w treści zawierać linki partnerów biznesowych
i afiliacyjne, dzięki którym serwis dostarcza darmowe treści.
*
|
|
|
|
|
|