Czy pazerność ZAIKSu przekroczyła wszelkie granice?
Czy w Polsce właściciele praw autorskich mają prawo decydować o sposobie licencjonowania swoich utworów? Logicznie rozumując wydawałoby się, że tak. W związku z tym, w decyzję właścicieli do darmowego udostępniania ich utworów (np. na licencji Creatvie Commons) nikt nie powinien mieć prawa się wtrącać. Jak się jednak okazuje ZAiKS ma na ten temat odmienne zdanie.
reklama
ciąg dalszy...
Kwestie prawne
O komentarz do sprawy poprosiłem prawnika, Olgierda Rudaka. Otrzymaną wypowiedź cytuję poniżej:
Trudno znaleźć podstawy do domagania się przez ZAiKS opłat w przypadku korzystania z utworów muzycznych, których twórcy podjęli suwerenną decyzję o zrezygnowaniu z wynagrodzenia.
Istotą autorskiego prawa majątkowego jest prawo twórcy do uzyskania wynagrodzenia za korzystanie z utworu (art. 17 prawa autorskiego), jednak także na gruncie polskiego prawa osoba uprawniona może ze swojego honorarium zrezygnować (art. 43 ust. 1 ustawy).
Dlatego też organizacja zbiorowego zarządzania prawami autorskimi nie powinna ingerować w wolę autora utworu. Warunki licencji CC są jawne i jasne dla każdego - twórcy skutecznie rezygnują ze swojego prawa do honorarium - zatem działania zmierzające do uzyskania pieniędzy od korzystających z wolnych utworów należy rozpatrywać co najmniej w kategoriach nadużycia prawa, a na pewno bezpodstawnego wzbogacenia.
Jeśli jednak ZAiKS uważa, iż licencje CC naruszają polskie prawo, a zatem w jakimkolwiek zakresie ich stosowanie jest niedopuszczalne, w pierwszej kolejności należy wystąpić do sądu i uzyskać stosowne orzeczenie.
Punkt widzenia artysty
O komentarz do zaistniałej sytuacji poprosiłem także Cezarego Ostrowskiego, plastyka, grafika i muzyka, który część swoich utworów wydał na licencji Creative Commons.
- Pazerność ZAIKSu już dawno przekroczyła wszelkie granice. Autorzy udostępniający niektóre swe utwory na licencjach CC (wśród nich i ja) robią to między innymi po to, by wyeliminować pośrednika w postaci OZZ - mówi Ostrowski. - Gdy mimo to, pośrednik pcha swoje łapska do naszej własności (nigdy mu nie powierzonej w zarząd) uważam to za działanie parakryminalne - dodaje Ostrowski, zaznaczając, że nie jest to opinia prawna, a jedynie jego osobisty osąd.