W branży gier komputerowych nie wystarczy zachwycić klientów produktem, trzeba ich "nadzachwycić" – przyznaje z uśmiechem na twarzy Paweł Marchewka, absolwent ekonomii menedżerskiej i założyciel firmy Techland, czołowego producenta w tym segmencie na polskim rynku. Firma zdobyła już uznanie na Zachodzie, a dzięki dwóm nowym projektom może awansować do światowej czołówki.
reklama
W zeszłym roku w prestiżowym zestawieniu 100 Top Developers, tworzonym na podstawie wyników kasowych osiągniętych przez studia z całego świata na rynku brytyjskim (trzecim co do wielkości rynku gier), wrocławska firma zajęła 58. miejsce. Choć nie wszedł do ścisłej czołówki, Techland jest jedynym studiem z Europy Środkowo-Wschodniej, które znalazło się w zestawieniu, wyprzedzając m.in. amerykańskiego giganta Blizzard, producenta serii popularnych gier strategicznych „Warcraft”. Teraz polska firma ma szansę wskoczyć w rankingu nawet do pierwszej dwudziestki. Wszystko dzięki zbliżającej się premierze dwóch hitów, które już budzą emocje na rynku – kontynuacji docenionego na Zachodzie shootera „Call of Juarez” oraz kontrowersyjnego survival horroru „Dead Island”.
Jeszcze kilka lat temu Techland był kojarzony na polskim i zachodnich rynkach raczej z grami dla młodych i średnio wymagających graczy. Marchewka postanowił zmienić wizerunek firmy, wydając grę, która pozwoli wypłynąć jej na szerokie wody i zdobyć uznanie starszych graczy. Tak w 2006 r. na sklepowe półki trafił światowej klasy shooter osadzony w realiach Dzikiego Zachodu pt. „Call of Juarez”. Gra sprzedała się w ponadmilionowym nakładzie, zbierając świetne recenzje. Kontynuację „CoJ” kupiło 1,5 mln graczy na całym świecie. Stworzenie dobrego shootera kosztuje ok. 10 mln euro. Nad samym „Call of Juarez” pracuje ponad 100 osób – mówi Paweł Marchewka.
Techland chce wykorzystać swój moment. Jak zauważa Marcin Kosman z internetowego serwisu poświęconego wirtualnej rozrywce Gamezilla, rok 2011 będzie najbardziej istotny w historii firmy. Pojawi się kolejna część „Call of Juarez”, do tego dochodzi „Dead Island”, która ma szansę stać się absolutnym szlagierem – twierdzi Kosman. Zwłaszcza że Techland wie, jak dbać o promocję. Najnowsza część „Call of Juarez: The Cartel” nie będzie się toczyła na Dzikim Zachodzie, ale w Meksyku. Pomysł gry już oprotestowały władze tego kraju, które nie mogą sobie dać rady z gangami narkotykowymi działającymi w Ciudad Juarez.
Więcej szczegółów w Forsal.pl w artykule pt. Komputerowa gra z Polski, przed którą drży Meksyk
Tomasz Żółciak
Aktualności
|
Porady
|
Gościnnie
|
Katalog
Bukmacherzy
|
Sprawdź auto
|
Praca
biurowirtualnewarszawa.pl wirtualne biura w Śródmieściu Warszawy
Artykuł może w treści zawierać linki partnerów biznesowych
i afiliacyjne, dzięki którym serwis dostarcza darmowe treści.
*