Jakiś czas temu wybraliśmy się z żoną do kina na długo wyczekiwany film "Mr. Nobody". Pisząc "długo wyczekiwany", mam na myśli, że polska premiera miała miejsce ponad rok po europejskiej. Kupiliśmy bilety i inne standardowe kinowe dodatki, takie jak popcorn, zasiedliśmy w fotelach i obejrzeliśmy około 10 minut reklam. W końcu rozpoczął się film. Dopiero po 2-3 minutach zorientowaliśmy się, czemu tak dziwnie się go ogląda - to dlatego że polskie napisy były wyświetlane w trzech liniach od górnej krawędzi ekranu, a przy dolnej, tam gdzie zwykle znajdują się polskie napisy... były napisy w języku francuskim.
reklama
Przez chwilę myśleliśmy, że to chwilowa wada filmu, która choć uciążliwa - obie wersje napisów zajmowały w pionie około 1/3 ekranu i zasłaniały obraz - wkrótce zniknie. Niestety po kolejnych kilku minutach napisy nadal były wyświetlane w ten sposób. Ponieważ w Cinema-City Silesia mieliśmy już różne dziwne przygody z niewłaściwym wyświetlaniem filmu, byliśmy z żoną przekonani, że to wina operatora projekcji. Stwierdziliśmy, że filmu nie da się w ten sposób oglądać i wyszliśmy z sali szukać informacji u obsługi kina. Pani, którą poprosiliśmy o sprawdzenie tego, wróciła do nas z informacją, że to tak ma być, ten film ma takie napisy!
Nasze zdenerwowanie sięgnęło wtedy szczytu, poprosiliśmy o rozmowę z kierownikiem kina, który grzecznie nas przeprosił i wytłumaczył, że całe Cinema-City dostało takie właśnie kopie tego filmu. Usłyszeliśmy, że rozumie nasze niezadowolenie, że nie jesteśmy pierwsi i że oczywiście może nam zwrócić pieniądze za bilety.
To zdarzenie skłoniło mnie do zastanowienia się nad następującą tezą: dystrybucja materiałów filmowych ma charakter monopolu. Jeden dystrybutor uzyskuje prawa do udostępniania danego filmu i narzucenia cen. Film jest bardzo złej jakości - podwójne napisy - nie wiem, z czyjej winy, ale na pewno ma na to wpływ cena i niedbałość o klienta. Kino albo sieć kin otrzymuje film od dystrybutora i żąda standardowej, wysokiej ceny za bilet (w naszym przypadku było to 25 zł), nie informując o tym, że film ma obniżoną jakość.
Jako konsument mam prawo oczekiwać podobnej jakości za tę samą cenę lub informacji o tym, że jakość produktu jest gorsza, ale i cena jest obniżona. Wówczas mam wybór - mogę się zdecydować zapłacić mniej i otrzymać gorszy produkt. W przedstawionej sytuacji mogłem się poczuć oszukany i tak właśnie się poczułem. Nie ściągnę filmu "Mr. Nobody" z internetu, ponieważ z zasady tego nie robię, może kiedyś zobaczę go na DVD - gdy w końcu zostanie wydany, co może jeszcze potrwać - albo w telewizji, ale szczerze mówiąc, nie mam już na to ochoty.
Czy łańcuch od wytwórni filmowych do krajowych dystrybutorów dopuszcza się praktyk monopolistycznych? Uważam, że ma to charakter monopolu. Oczywiście rozumiem, że prawo autorskie do filmu jest własnością wytwórni i nie może to być oceniane jako monopol, bo jest po prostu własnością. Jednak zasady dystrybucji powinny być pod tym kątem oceniane. Mam wrażenie, że w tym przypadku zdrowe zasady konkurencji wolnorynkowej nie są stosowane, a wręcz są omijane.
-----
W związku z zamieszczonym powyżej listem od Czytelnika redakcja Dziennika Internautów skierowała już kilka pytań do największych sieci kin w Polsce oraz dystrybutora filmu - zaraz po otrzymaniu odpowiedzi, opublikujemy je na naszych łamach. Teraz natomiast zapraszamy wszystkich do dzielenia się w komentarzach swoimi doświadczeniami odnośnie jakości filmów wyświetlanych w polskich kinach. Czy mieliście do czynienia z podobnymi sytuacjami?
Iwona Kuźnik, Dyrektor Marketingu i PR w Cinema City Poland Sp. z o.o., poinformowała nas, że kopia filmowa jest własnością dystrybutora i kino jest zobowiązane do wyświetlania filmu otrzymanego od danego dystrybutora na podstawie zawartych umów.
Zapytaliśmy, czy często się zdarza, że reprezentowana przez nią sieć kin dostaje od dystrybutora filmy kiepskiej jakości. Filmy z napisami w języku obcym i polskim równocześnie otrzymujemy niezmiernie rzadko, są to w zasadzie wyjątkowe sytuacje, dla przykładu, film „Avatar” miał także fragmenty z podwójnymi napisami - odpowiedziała przedstawicielka Cinema City, podkreślając, że podwójne napisy nie są oznaką kiepskiej jakości. A co jest? Według Iwony Kuźnik - kłopoty z jakością obrazu czy dźwięku i taka kopia zostaje odesłana do dystrybutora i wymieniona na nową wolną od wad.
W sprawie podwójnych napisów nasza rozmówczyni doradziła skontaktować się z dystrybutorem filmu. Wysłaliśmy do niego wczoraj prośbę o skomentowanie zaistniałej sytuacji, ale nie otrzymaliśmy jeszcze odpowiedzi.
Czy ceny biletów w przypadku filmów kiepskiej jakości nie mogłyby być niższe? Przedstawicielka Cinema City wyjaśniła, że bilety sprzedawane są zgodnie z obowiązującym cennikiem na dany dzień, dotyczą wszystkich filmów wyświetlanych w kinie.
Na prośbę Czytelnika sprawdziliśmy też, jak na podobne sytuacje zapatruje się Urząd Ochrony Konkurencji i Konsumentów. Obawiam się, że kompetencje UOKiK nie sięgają tak daleko, by badać wielkość napisów filmowych - odpisała nam Małgorzata Cieloch, rzecznik prasowy Urzędu. W tym konkretnym przypadku widzom pechowego seansu można poradzić reklamację z tytułu nienależycie wykonanej usługi. Zakłócenia w odbiorze spowodowane źle umieszczonymi napisami nie będą typowym przedmiotem reklamacji, ale warto spróbować dochodzić swoich praw - dodała przedstawicielka UOKiK.
Uzyskaliśmy też komentarz konkurencyjnej sieci kin. Kopie filmów, które prezentujemy w kinach Helios i Kinoplex, są bardzo dobrej jakości. Nie zdarzyło się nam otrzymać od dystrybutora kopii słabej jakości lub takiej, w której byłyby problemy z napisami - zapewnił redakcję Marek Palpuchowski, wiceprezes zarządu i dyrektor ds. sprzedaży Helios S.A. Chętnie dowiemy się, co na ten temat myślą nasi Czytelnicy.
Aktualności
|
Porady
|
Gościnnie
|
Katalog
Bukmacherzy
|
Sprawdź auto
|
Praca
biurowirtualnewarszawa.pl wirtualne biura w Śródmieściu Warszawy
Artykuł może w treści zawierać linki partnerów biznesowych
i afiliacyjne, dzięki którym serwis dostarcza darmowe treści.
*