Zakończyła się kolejna runda rozmów z sprawie ACTA - można się dowiedzieć ze wspólnego oświadczenia wydanego przez strony biorące udział w negocjacjach. Niestety nadal nie zrobiono nic, aby proces przygotowywania dokumentu był bardziej przejrzysty. Tymczasem coraz więcej osób wskazuje na podobieństwa pomiędzy ACTA a chińska cenzurą.
Przypomnijmy, że ACTA ma być międzynarodowym porozumieniem antypirackim. Jest to dziwne "porozumienie", bo prawdopodobnie będzie wprowadzać sankcje karne. Z niewiadomych przyczyn treść negocjacji na temat ACTA trzymana jest w tajemnicy, a uczestniczą w nich głównie przedstawiciele amerykańskiego przemysłu.
Siódma runda rozmów w sprawie ACTA miała miejsce w Meksyku w dniach 26-29 stycznia. Co dalej? Odpowiedź znajdziemy m.in. na stronie kanadyjskiego Ministerstwa Spraw Zagranicznych i Handlu Międzynarodowego, gdzie opublikowano wspólne oświadczenie uczestników negocjacji (szkoda, że nie ma go jeszcze na stronach Komisji Europejskiej).
Z oświadczenia dowiadujemy się, że uczestnikami negocjacji w Meksyku byli przedstawiciele Australii, Kanady, UE, Japonii, Korei, Meksyku, Maroko, Nowej Zelandii, Singapuru, Szwajcarii i USA. Posiedzeniom przewodniczyli Jorge Amigo i Gilda Gonzalez z Meksykańskiego Instytutu Własności Przemysłowej (IMPI).
Dyskusje były podobno produktywne i skupiały się na egzekwowaniu przepisów cywilnych i granicznych oraz... egzekwowaniu praw w środowisku cyfrowym. Z oświadczenia wynika też, że następne spotkanie odbędzie się w Nowej Zelandii w kwietniu 2010 r.
Spotkanie w Meksyku miała cechować większa przejrzystość i podobno zwrócono uwagę na problem, jakim jest niezrozumiała tajemniczość uczestników negocjacji. Trzeba bowiem podkreślić, iż inne porozumienia międzynarodowe wcale nie powstawały w takiej tajemnicy (mimo wcześniejszych zapewnień uczestników negocjacji, że wszystko przebiega normalnie).
Tyle mają więc do powiedzenia organizatorzy negocjacji – było, minęło, następne spotkanie w kwietniu. Ich lakoniczność nie przekłada się jednak na ciszę wokół ACTA. O porozumieniu coraz większej pisze się w prasie, padają coraz to nowe pytania i porównania.
Techdirt zwraca uwagę na to, że kraje demokratyczne (takie uczestniczą w negocjacjach) mogłyby łatwo wymóc zmianę sytuacji. Przykładowo USA, Kanada lub nawet UE mogłyby zagrozić, że wycofają się z negocjacji, jeśli przejrzystość prac nie zostanie zwiększona. Z jakiegoś jednak powodu żaden kraj tego nie robi. Przedstawiciele poszczególnych rządów wolą psuć swój wizerunek i brać udział w istnej farsie (więcej w tekście pt. ACTA One Step Closer To Being Done; Concerns About Transparency Ignored).
W tym miejscu warto zaznaczyć, że "farsa" to nie jest zbyt ostre słowo. Jeśli w sprawie ACTA organizuje się publiczne spotkanie, którego uczestnicy mają podpisać klauzule tajności i nie mogą korzystać z Twittera, to jest to farsa.
Obserwująca prace nad ACTA grupa La Quadrature du Net nie boi się stwierdzać, że tak tajne negocjacje są idealne dla lobbystów, którzy mogą podyktować swoje zasady. Ci lobbyści nie są może przeciwni wolności obywateli i obiegowi informacji, ale są w stanie je poświecić dla ochrony swoich interesów, np. praw autorskich.
Czy sytuacja naprawdę wygląda tak źle? Do końca nie wiadomo, bo przecież wszystko jest tajne, ale porównania z cenzurą na miarę Chin padają coraz częściej.
W Chinach – jak wiemy – działa "wielki firewall", który cenzuruje określone treści. Dostawcy usług internetowych muszą chronić obywateli przed złymi treściami. Walka z tymi treściami zostaje przeniesiona z państwa na firmy pośredniczące w obiegu informacji.
Wiele wskazuje na to, że ACTA ma być jednym ze sposobów na zmuszenie operatorów do współpracy z posiadaczami praw autorskich (ostatnio pisze o tym choćby Financial Times). To rozwiązanie jest w istocie bardzo podobne do chińskiego, bo przenosi obowiązek walki z jakimś zjawiskiem na operatorów. Nie będzie dobrze, jeśli wywieranie nacisku na "pośrednika informacji" stanie się uznanym na świecie instrumentem zwalczania piractwa (lub czegokolwiek innego).
Aktualności
|
Porady
|
Gościnnie
|
Katalog
Bukmacherzy
|
Sprawdź auto
|
Praca
biurowirtualnewarszawa.pl wirtualne biura w Śródmieściu Warszawy
Artykuł może w treści zawierać linki partnerów biznesowych
i afiliacyjne, dzięki którym serwis dostarcza darmowe treści.
*