Zmieni się podejście do praw autorskich i każdy będzie mógł przypadkowo zostać piratem - straszy Gazeta Prawna. To straszenie jest trochę naciągane, ale jest w nim nieco prawdy. Będą zmiany w prawie autorskim, choć mogą nadejść z innej strony...
reklama
Gazeta Prawna informuje dziś o tym, że możliwe są zmiany w prawie autorskim, które wprowadzą ryzyko całkowicie przypadkowego popełnienia naruszeń praw autorskich w internecie.
Szczerze powiedziawszy, nie ma w tym nic nowego. "Nieświadomi piraci" to zjawisko znane nie od dziś, a dodatkowo problemy takie, jak copyright trolling, sprawiają, że każdy może być potraktowany jak pirat, nawet nie będąc piratem. Co zatem odkryła Gazeta Prawna i czy jest się czego bać?
Gazeta opisuje opinię Rzecznika Generalnego Europejskiego Trybunału Sprawiedliwości, który miał stwierdzić, że dozwolone tworzenie kopii utworów na użytek prywatny dotyczy wyłącznie tych utworów, które pochodzą ze źródeł legalnych.
My dodamy od siebie, że ta opinia została przedstawiona w dniu 9 stycznia 2014 r. w sprawie C‑435/12. Dla zainteresowanych pod tym tekstem zamieszczamy jej kopię.
Jeśli zajrzycie do tego dokumentu, to przekonacie się, że cała opinia rzecznika jest nieco bardziej złożona. Dotyczy ona m.in. problemu, czy państwo UE może wprowadzić pobieranie opłaty licencyjnej za kopię na użytek prywatny z tytułu zwielokrotnień sporządzonych z kopii nielegalnych.
W każdym razie w ostatecznych wnioskach faktycznie czytamy, iż "Art. 5 dyrektywy 2001/29 (...) należy interpretować w ten sposób, iż wyjątek dotyczący kopii na użytek prywatny (...) stosuje się wyłącznie do zwielokrotnień utworów (...) sporządzonych ze źródeł legalnych".
W tym miejscu warto coś wyjaśnić. Po pierwsze, opinia Rzecznika Generalnego ETS nie jest ani prawem, ani wyrokiem. To prawda, że wiele wyroków wydawanych w konkretnych sprawach opiera się na podobnych opiniach, ale nie ma jeszcze żadnych zmian w prawie.
Niemniej opinia Rzecznika Generalnego jest sygnałem, że istniejące przepisy unijne można zinterpretować w taki sposób. Taka interpretacja nadal jest niejasna. Nie wiadomo, czym jest "nielegalne źródło". Gazeta Prawna sugeruje, że korzystaniem z "nielegalnego źródła" może być np. oglądanie filmu na YouTube. Tylko czy YouTube naprawdę jest nielegalnym źródłem? Nie! Nawet jeśli za pomocą YouTube da się naruszyć prawo autorskie (udostępniając cudzy film bez zgody), to sam serwis nie jest nielegalny.
Inna rzecz, że Polacy muszą brać pod uwagę prawo polskie, a ono mówi o prawie do nieodpłatnego korzystania z utworów "już rozpowszechnionych", nie wnikając w legalność źródła.
Co jednak najważniejsze, niezależnie od wyroków i opinii Trybunału, istnieje możliwość zmiany prawa na bardziej niekorzystne dla internautów. Przypominamy, że Komisja Europejska szykuje się do reformy prawa autorskiego. Konsultacje już ruszyły i potrwają do 5 lutego.
Na łamach Dziennika Internautów pisaliśmy wcześniej, że każdy z Was może wziąć udział w tych konsultacjach. W ramach konsultacji Komisja pyta m.in. o to, czy przeglądanie stron internetowych może być nielegalne, jeśli na tych stronach znajdują się chronione prawami autorskimi dzieła. Zamiast przejmować się opiniami Rzecznika Generalnego ETS, lepiej wziąć udział w konsultacjach i wyjaśnić Komisji, dlaczego nie można "kryminalizować" przeglądania stron.
Jeszcze raz przypominamy - konsultacje trwają i Ty również możesz wziąć w nich udział przez stronę konsultacje.prawokultury.pl/pl/.
Poniżej kopia opinii Rzecznika Generalnego ETS.
Aktualności
|
Porady
|
Gościnnie
|
Katalog
Bukmacherzy
|
Sprawdź auto
|
Praca
biurowirtualnewarszawa.pl wirtualne biura w Śródmieściu Warszawy
Artykuł może w treści zawierać linki partnerów biznesowych
i afiliacyjne, dzięki którym serwis dostarcza darmowe treści.
*
Facebook zaoszczędził miliard dolarów dzięki serwerom open source - wideo
|
|
|
|
|
|