Wielką radość wzbudzały ubiegłoroczne decyzje europosłów w zakresie neutralności sieci, prywatności i roamingu. Niestety wszystko wskazuje na to, że Rada Unii Europejskiej to popsuje. Roaming może zostać na dłużej, a neutralność sieci będzie tylko pozorna, podobnie jak ochrona danych.
reklama
Nie trzeba być eurosceptykiem, żeby dostrzegać pewną poważną wadę polityki UE. Czasami ta polityka jest pozbawiona demokratycznej kontroli. Istnieje - co prawda - Parlament Europejski, w którym zasiadają wybierani przez obywateli przedstawiciele. Niestety wiele decyzji Parlamentu po prostu się ignoruje, a dość złożona procedura przyjmowania aktów prawnych poważnie utrudnia kontrolowanie unijnej polityki przez opinię publiczną.
Ta cecha unijnej polityki właśnie daje o sobie znać przy okazji tak ważnych tematów, jak neutralność sieci, roaming i ochrona danych. W zeszłym roku Parlament Europejski w atmosferze wielkiej radości przyjął pakiet przepisów telekomunikacyjnych istotny dla neutralności i roamingu. Przyjęto też przepisy istotne dla reformy ochrony danych, które mogłyby zmusić amerykańskie firmy do poważnego traktowania naszej prywatności.
Niestety Rada Unii Europejskiej może to wszystko popsuć. W ostatnich dniach organizacje pozarządowe ujawniały dokumenty wskazujące na zagrożenia dla neutralności oraz prywatności. Teraz również politycy mówią o zmienianiu zdania i nawet prasa amerykańska dostrzega, że władze UE robią coś innego niż wynika z wcześniejszych decyzji Parlamentu. Przyjrzyjmy się poszczególnym zagadnieniom.
Internet w Europie miał pozostać neutralny, tzn. miał traktować każdą informację i usługę tak samo. Operatorzy telekomunikacyjni mieli być pozbawieni możliwości tworzenia "internetu dwóch prędkości". Powszechnie uważa się, że jeśli internet straci neutralność, może w dłuższej perspektywie czasowej podzielić się na usługi dwóch kategorii. Część usług będzie działać szybko i sprawnie, bo duże firmy za to zapłacą, natomiast usługi mniejszych podmiotów mogą być usługami drugiej kategorii. Te gorsze usługi mogą być z różnych powodów blokowane lub dławione.
Parlament Europejski głosował za neutralnością. Niestety potem pojawiały się dokumenty prezydencji włoskiej wskazujące na to, że neutralność może być odrzucona. W tym tygodniu organizacja EDRi zwróciła uwagę na dokumenty prezydencji łotewskiej, które potwierdziły wcześniejsze obawy. To nie wszystko.
Wczoraj Rada Unii Europejskiej poinformowała, że jest gotowa do negocjacji z Parlamentem Europejskim m.in. w kwestii neutralności internetu. Rada twierdzi, że proponowane regulacje zapewnią, iż operatorzy nie będą mogli traktować ruchu w sieci w sposób dyskryminujący. Rada zaznacza jednak, że operatorzy będą mogli świadczyć usługi inne od normalnego dostępu do sieci, które będą wymagać szczególnego poziomu jakości. Właśnie ta kwestia wzbudza obawy i to nie od dziś. Już wcześniej mówiono, że operatorzy zaczną naruszać neutralność internetu poprzez oferowanie usług specjalistycznych. Jeśli definicja tych usług nie będzie wystarczająco dokładna, usługi specjalistyczne mogą się stać zamiennikami usługi "zwykłego" dostępu do sieci.
W tym miejscu warto zauważyć, że komisarz UE Günther Oettinger mówił o neutralności sieci na Mobile World Congress. Ten polityk wierzy, że telekomy powinny zyskać nowe źródła przychodu, bo wówczas te dodatkowe pieniądze zostaną wydane na budowanie internetu na wsiach. Zabierając głos na MWC, Oettinger stwierdził, że neutralny internet jest ważny, ale pytanie brzmi, jak zdefiniujemy usługi specjalistyczne (zob. tekst w Wall Street Journal).
Rozwiązania przyjęte wczoraj przez Radę UE mogą zagrażać neutralności. Zostały one już skrytykowane przez europosłów z frakcji ALDE.
- Te propozycje w zakresie neutralności są ekstremalnie rozczarowujące (...) i mogą prowadzić do praktyk rynkowych niesprzyjających interesom konsumentów, startupom i uczciwej konkurencji w gospodarce cyfrowej. Parlament Europejski wielokrotnie wzywał do przyjęcia silnych zapisów w sprawie neutrlaności. Rada powinna wykazać podobne stanowisko - mówiła Marietje Schaake, europoseł i rzeczniczka ALDE ds. neutralności sieci.
W prasie amerykańskiej pojawiają się sugestie, że zmiana kierunku UE w zakresie neutralności sieci wynika z niechęci do firm amerykańskich, podobnie jak próby wprowadzania różnych tech-podatków. Oczywiście ta niechęć jest widoczna, choć moim zdaniem większe znaczenie ma to, że politycy w ważnych krajach UE ulegają lobbingowi telekomów.
W przeszłości Komisja Europejska proponowała wyeliminowanie opłat za roaming w UE. Wzbudzało to duże emocje i nadzieje. W ubiegłym roku Parlament Europejski zaproponował, aby znieść roaming od grudnia 2015.
Niestety teraz Rada UE zdecydowała, że opłaty za roaming mogą zostać przynajmniej do roku 2018. Wygląda to na kolejny objaw uległości polityków wobec telekomów.
Warto zauważyć, że przed eurowyborami wszyscy politycy UE sprzyjali odrzuceniu roamingu. Zostało to także ujęte w priorytetach przewodniczącego Komisji Europejskiej. Przed eurowyborami poparcie dla zniesienia roamingu wydawało się naprawdę duże, natomiast teraz może magicznie zniknąć.
Kwestie ochrony danych nie były przedmiotem ostatnich prac Rady UE. Niemniej jest to kolejny obszar, w którym Rada może dokonać zmiany kursu polityki. Przedwczoraj organizacja EDRi ujawniła dokumenty Rady wskazujące na zamiar osłabienia reformy prywatności. W tekście na ten temat wyjaśnialiśmy, jakie elementy reformy mogą zostać popsute.
W tym kontekście warto zauważyć jedną rzecz. W wielu kwestiach władze Unii Europejskiej idą na przekór technologicznym gigantom. Wiadomo, że Günther Oettinger jest zwolennikiem nakładania na Google opłat za wykorzystanie fragmentów newsów. Wiadomo, że postępowania antymonopolowe w UE są często wszczynane przez rynkowych konkurentów, aby pogrążyć giganta (ostatnio również Google).
Tak się dziwnie składa, że akurat w kwestii prywatności władze UE są pobłażliwe. Nie chcą zmuszać biednego Facebooka, Google czy innych firm do rzetelnego informowania obywateli o poziomie prywatności w usługach. Nie chcą zmuszać tych firm do ponoszenia większej odpowiedzialności za ignorowanie zasad prywatności. Władze UE potrafią być surowe wobec gigantów, ale nie w tej kwestii.
Z czego się bierze ta pobłażliwość? Prawdopodobnie z tego, że "prywatność obywateli" nie jest w interesie żadnej dużej firmy czy gałęzi przemysłu. Unijni politycy potrafią myśleć o interesach telekomów i dlatego neutralność jest odrzucana. Potrafią myśleć o interesach wydawców, więc biorą pod uwagę nakładanie nowych opłat na Google. Tymczasem kwestia, jaką jest "prywatność obywateli", nie ma żadnego znaczenia biznesowego... oczywiście poza tym, że wiele firm chciałoby zarabiać na jej naruszaniu.
Czytaj także: Unijna reforma prywatności może stać się niewypałem?
Aktualności
|
Porady
|
Gościnnie
|
Katalog
Bukmacherzy
|
Sprawdź auto
|
Praca
biurowirtualnewarszawa.pl wirtualne biura w Śródmieściu Warszawy
Artykuł może w treści zawierać linki partnerów biznesowych
i afiliacyjne, dzięki którym serwis dostarcza darmowe treści.
*
Rusza polska edycja UX-PM - pierwszego na świecie Certyfikatu UX dla Project Managerów
|
|
|
|
|
|