Zarząd TP: Zostalibyśmy ukarani bez względu na przebieg sprawy
"Nie zgadzam się z karą nałożoną na mnie i członków Zarządu TP" - powiedział prezes Zarządu TP Maciej Witucki. Telekomunikacja Polska (TP) jest zdania, iż kara nałożona wczoraj na członków Zarządu TP jest bezpodstawna i niezależnie od tego, jak spółka postąpiłaby w sprawie Bitstream Access (BSA) i tak jej przedstawiciele zostaliby ukarani.
Telekomunikacja Polska nie tylko nie utrudniała swoim klientom zmiany dostawcy internetu na Netię lub Energis - czytamy w oświadczeniu prasowym TP - ale w rekordowo krótkim czasie wdrożyła decyzję UKE o Bitstream Access i umożliwiła świadczenie usług szerokopasmowego dostępu do internetu w swojej sieci przez innych operatorów. Stało się tak mimo tego, że TP musi sprzedawać dostęp do sieci poniżej kosztów - skarży się polski telekom w odpowiedzi na wczorajszą decyzję Prezes UKE Anny Streżyńskiej, nakładającą karę pieniężną na członków Zarządu TP.
Telekomunikacja wyjaśnia, iż problemy części klientów z płynnym przejściem do innego dostawcy internetu - na które wskazuje regulator - wynikły w znacznej mierze ze spiętrzenia w krótkim czasie dużej liczby zamówień. "O skali przedsięwzięcia świadczy fakt, że nasi partnerzy szacowali liczbę nowych klientów na kilka tysięcy, a w rzeczywistości przełączyliśmy ich prawie 50 tys." - czytamy w komunikacie.
Faktycznie rozmiary migracji klientów TP do alternatywnych usługodawców zaskoczyły ich samych, pomimo początkowych zapewnień, że odpowiednio się na to przygotowali. Prezes UKE dostrzegła nawet uchybienia w działalności Netii - jednego z operatorów alternatywnych - w związku z czym zapowiedziała w kwietniu br. nałożenie na tę spółkę odpowiedniej kary.
Problemy jakie powstały przy masowej zmianie operatora zmusiły zainteresowane firmy do podjęcia współpracy, w którą aktywnie zaangażowała się również Telekomunikacja Polska. Powołany został m.in. wspólny zespół roboczy TP i Netii, który umożliwił realizację zaległych wniosków i pozwala obecnie na bieżące analizowanie potencjalnych trudności - wyjaśniają przedstawiciele TP. O wszystkich tych działaniach UKE był na bieżąco informowany, a sytuacja została w końcu opanowana - zapewnia Telekomunikacja.
Przedstawiciele TP dziwią się, dlaczego kara przypadła tylko ich spółce, a nie objęła Netii ani GTS Energis, które przyznały publicznie, że również ponoszą część odpowiedzialności za kłopoty z przejmowaniem klientów od TP. Telekomunikacja wskazuje przy tym, że w swoim uzasadnieniu nałożonej kary UKE nie wyjaśnił w ogóle, jakie były obiektywne powody opóźnień w przełączaniu klientów.
Jako absurdalne, przedstawiciele Telekomunikacji określają argumenty UKE, iż regulator musi ukarać członków zarządu TP, bo kary nakładane na firmę nie odnoszą skutku. Telekom przypomina, że w ciągu niespełna roku UKE nałożył na TP 17 kar na łączną kwotę ponad 475 mln zł. Warto jednak zauważyć, że tylko nieliczne z tych kar zostały zapłacone. TP SA sukcesywnie korzysta z przysługującego jej prawa odwoływania się od decyzji UKE, co znacznie wydłuża termin płatności kar, jeśli zostaną one uznane jako zasadne przez sąd. Jak pokazuje ostatni przypadek, niektóre decyzje UKE nie zyskały poklasku sędziów.
- Jest mi niezmiernie przykro, że zostaliśmy ukarani za to, że staraliśmy się jak najszybciej wypełnić obowiązek i dać naszym klientom możliwość korzystania z dostępu do Internetu świadczonego przez innych operatorów. Jaki cel chce osiągnąć regulator? W świetle prawa telekomunikacyjnego kara ma mieć przecież charakter przymuszający, czyli obligujący do wykonania decyzji regulatora, a nie represyjny. Dziś odnoszę wrażenie, że jakkolwiek postąpilibyśmy w tej sprawie i tak zostalibyśmy ukarani - podsumowuje całą sytuację prezes Zarządu TP Maciej Witucki.