Apple Facebook Google Microsoft badania bezpieczeństwo patronat DI prawa autorskie serwisy społecznościowe smartfony

Do kalifornijskiego sądu trafił kolejny pozew, w którym amerykańskiemu koncernowi zarzucono współpracę z reżimowymi władzami w Chinach, co doprowadziło do skazania internauty zaangażowanego w działalność opozycji.

robot sprzątający

reklama


W listopadzie zeszłego roku Yahoo zawarło ugodę z rodzinami dwóch chińskich dziennikarzy - Shi Tao i Wang Xiaoninga, którzy trafili do więzienia za krytykę chińskich władz po przekazaniu cenzorom ich danych osobowych przez portal.

Wcześniej, mimo ujawnienia jednoznacznych dowodów potwierdzających winę koncernu, przedstawiciele Yahoo twierdzili, iż nie byli świadomi tego, że chodzi w tym przypadku o prześladowanie krytyków władzy.

Kłamliwe wypowiedzi spowodowały mocną krytykę ze strony amerykańskiego Kongresu. Przewodniczący komisji, przed którą tłumaczył się szef portalu Jerry Yang, określił wówczas Yahoo mianem "moralnego karła".

Okazuje się, że podobnych przypadków było niestety więcej. W najnowszym pozwie, który trafił do kalifornijskiego sądu, Yahoo pozwane zostało przez kilkanastu Chińczyków oraz działającą na emigracji Chińską Partię Demokratyczną.

Trzon pozwu stanowi przypadek Li Zhiego, który od 2003 r. odbywa w Chinach karę ośmiu lat więzienia. Zheng Cunzhu, który przebywa obecnie w USA jako uciekinier polityczny, oskarża portal o ujawnienie władzom posiadanych danych, które pozwoliły na zidentyfikowanie i skazanie jego znajomego, zaangażowanego w działanie opozycji. Chodzi tutaj o treść wiadomości e-mail z konta Li, które były podstawą oskarżenia go o wywrotową działalność.

Sam Zheng obawia się wrócić do kraju, licząc się z wymierzeniem mu podobnej kary. Z tego powodu oskarża Yahoo o utratę całego dorobku, jaki tam pozostawił.

Inny opozycjonista, Guo Quan, zarzuca tymczasem portalowi doprowadzenie do upadku jego firmy odzieżowej. Yahoo usunęło z wyników swej chińskiej wyszukiwarki wszystkie strony, które miały związek z jego przedsięwzięciem. Co ciekawe, podobny zarzut Quan kieruje pod adresem chińskiej wersji Google.

W USA brakuje jeszcze prawa, która karałoby pomoc koncernów umożliwiającą władzom reżimowym identyfikację niepokornych internautów. Być może wkrótce jednak to się zmieni - projekt takiej ustawy znajduje się już w Kongresie.

Pozywający muszą więc udowodnić, iż działania portalu doprowadziły do innych negatywnych zjawisk, jak np. utraty zdrowia, bądź mienia.


Aktualności | Porady | Gościnnie | Katalog
Bukmacherzy | Sprawdź auto | Praca
biurowirtualnewarszawa.pl wirtualne biura w Śródmieściu Warszawy


Artykuł może w treści zawierać linki partnerów biznesowych
i afiliacyjne, dzięki którym serwis dostarcza darmowe treści.

              *              

Następny artykuł » zamknij