Yahoo zignoruje ustawienia Do Not Track w przeglądarce IE 10. Tę decyzję da się zrozumieć, ale nieco śmieszne jest wmawianie ludziom, że podyktowane jest to dobrem konsumenta.
reklama
Na początku października odżyła dyskusja na temat Do Not Track (DNT). Jest to rozwiązanie, które teoretycznie mogłoby blokować ciągłe śledzenie internautów przez internetowych reklamodawców, przynajmniej jeśli internauci sobie tego nie życzą. Potrzebę stworzenia takiego narzędzia dostrzeżono już w 2010 roku.
Czytaj: Google: 22,5 mln kary za śledzenie użytkowników Safari
DNT wymaga współpracy z reklamodawcami, bowiem technologia polega na wysyłaniu do strony internetowej nagłówka informującego o tym, czy użytkownik zgadza się na śledzenie. Reklamodawcy gotowi byli na współpracę, ale tylko do czasu.
Gdy Microsoft zdecydował, że w przeglądarce Internet Explorer 10 śledzenie będzie domyślnie wyłączone, reklamodawcy ostro go za to skrytykowali. Stowarzyszenie amerykańskich reklamodawców ANA wystosowało list otwarty, w którym była mowa o "podejmowaniu złego wyboru dla konsumentów". Reklamodawcy są bowiem zdania, że konsument powinien dostawać w sieci reklamę spersonalizowaną, a śledzenie jego aktywności to przecież mały problem, kto by się tym przejmował?
Na krytyce się nie skończyło. W ubiegły piątek firma Yahoo ogłosiła na swoim blogu, że będzie ignorować ustawienia DNT w IE 10. Taką decyzję można zrozumieć z biznesowego punktu widzenia. Yahoo ma prawo uważać, że skoro do tej pory użytkownicy byli domyślnie śledzeni, to teraz nie można "odwracać filozofii", wymagając od nich zgody na śledzenie.
Warto jednak zwrócić uwagę na to, w jaki sposób Yahoo uzasadnia coś, co praktycznie jest zabijaniem inicjatywy DNT. Yahoo nie przyznaje, że chodzi o obronę jej interesów. Robi wszystko rzekomo dla dobra konsumenta.
- W zasadzie wspieramy Do Not Track (DNT). Niestety, ponieważ dyskusje nie przyniosły finalnego standardu, jak implementować DNT, obecny sygnał DNT może być nadużywany (...) To zwyczajnie oznacza, że sygnał DNT od IE10 nie wyraża woli użytkownika - czytamy na blogu Yahoo.
Yahoo ma tylko połowę racji. To prawda, że domyślne ustawienia DNT w IE 10 nie wyrażają woli użytkownika, ale czy jakikolwiek domyślne ustawienia ją wyrażają? Raczej nie. Można też poważnie wątpić w to, czy domyślne blokowanie śledzenia można nazwać "nadużyciem". Co jednak najistotniejsze - Yahoo z pewnością nie kieruje się dobrem konsumentów.
Wpis na blogu Yahoo zatytułowano "W obronie personalizowanych doświadczeń użytkownika", ale czy rzeczywiście Yahoo broni tylko tego? Oczywiście nie! Yahoo zarabia na reklamie i broni przede wszystkim korzystnego dla siebie modelu. Decyzja firmy nie jest w najmniejszym stopniu podyktowana dobrem użytkownika, nawet jeśli wynikają z niej pewnej korzyści dla użytkowników.
Zachowanie Yahoo ilustruje główny problem stojący za inicjatywą Do Not Track. Podmioty uczestniczące w tej inicjatywie nie interesują się dawaniem konsumentom jakiegoś wyboru. Każdy chciałby raczej decydować, co jest dla konsumenta dobre. Najbardziej zagorzali obrońcy prywatności chcą po prostu wyłączyć śledzenie. Reklamodawcy chcą śledzić, a dostawcy przeglądarek chcą pochwalić się dostępnością nowej funkcji DNT w przeglądarce.
Powoli powstają alternatywy dla DNT. Dziennik Internautów wspominał już o rozszerzeniu Privacyfix, które pozwala dostosować różne opcję śledzenia w dość prosty sposób. Przede wszystkim jednak wydaje się, że istotniejsze od pokonania kwestii technicznych jest zmiana ludzkiej mentalności.
Wszyscy powinni przyjąć do wiadomości, że wyboru najlepszego dla konsumenta powinien dokonać... sam konsument. Ten wybór powinien być jednak świadomy, a nie dorozumiany, automatyczny czy przymusowy. Być może łatwiej będzie osiągnąć ten efekt za kilka lat, gdy będzie coraz więcej osób świadomych, że ich dane mają pewną wartość.
Czytaj: Sprawdź, ile Facebook i Google zarabiają na danych o Tobie. To lepsze niż Do Not Track
Aktualności
|
Porady
|
Gościnnie
|
Katalog
Bukmacherzy
|
Sprawdź auto
|
Praca
biurowirtualnewarszawa.pl wirtualne biura w Śródmieściu Warszawy
Artykuł może w treści zawierać linki partnerów biznesowych
i afiliacyjne, dzięki którym serwis dostarcza darmowe treści.
*
|
|
|
|
|
|