Nowe unijne przepisy i nowe urzędy dadzą więcej cyberbezpieczeństwa w Unii Europejskiej? Bruksela przekonuje, że tak, że trzeba uniknąć strat, ale czy ktoś wie, jakie straty generuje cyberprzestępczość?
reklama
W ubiegły czwartek Komisja Europejska opublikowała nową strategię bezpieczeństwa cybernetycznego i zaproponowała nową dyrektywę w sprawie bezpieczeństwa sieci i informacji.
Nikt nie wątpi w to, że cyberbezpieczeństwo jest ważne i należy o nie dbać. Można jednak zadać sobie pytanie, czy tworzenie kolejnych przepisów może w tej kwestii cokolwiek zmienić.
W nowej dyrektywie zaproponowano m.in.:
Powyższe propozycje można odczytać jako zapowiedź kilku dodatkowych obowiązków dla e-usługodawców, dodatkowej biurokracji oraz stworzenia dodatkowych urzędów. W projekcie nowej dyrektywy jest mowa o tym, że państwa członkwskie mają stworzyć "kompetentne władze" ds. cyberbezpieczeństwa, które będą dysponowały odpowiednimi zasobami finansowymi, ludzkimi i technicznymi!
Czytelnicy Dziennika Internautów mogą pamiętać, że w styczniu ruszyła E3 - unijna "cyberpolicja" powołana do zwalczania różnego rodzaju cyberprzestępczości. Widać wyraźnie, że Bruksela ostro wzięła się za cyberbezpieczeństwo, ale głównie od strony instytucjonalnej.
Komisja, przekonując do swoich racji, posługuje się liczbami. Według jej oszacowań...
Te liczby mogą robić wrażenie, ale spójrzmy prawdzie w oczy - czy liczba wirusów o czymkolwiek świadczy? Czy można oszacować koszty awarii, która jeszcze nie wystąpiła, ale jest na nią 10% szans?
Są jeszcze oszacowania Symanteca i McAfee, ale można wątpić w to, czy dane podawane przez producentów antywirusów są wiarygodne. To nie są dane naukowe. Najczęściej opierają się one na prostym sumowaniu strat z wybranych incydentów i mnożeniu ich przez bardziej lub mniej dokładną liczbę wszystkich tego typu incydentów. To nie są dane na tyle wiarygodne, aby opierać o nie politykę.
Ten sam problem poruszany był w USA przy pracach nad kontrowersyjną ustawą CISPA. Miała ona dotyczyć cyberbezpieczeństwa, a okazała się poważnym zagrożeniem dla prywatności internautów.
Najciekawsze było jednak to, w jaki sposób politycy uzasadniali potrzebę wprowadzenia ustawy. Straszyli, że samoloty pospadają i pociągi się pozderzają, bo cyberprzestępcy uzyskają dostęp do kontroli ruchu (sic!). Oczywiście był to głupi argument, bo gdyby hackowanie kontroli lotów było możliwe, ustawa nic nie da i już teraz jest to niezgodne z prawem.
Liczby pokazywane przez Komisję Europejską to forma manipulacji podobna do straszenia spadającymi samolotami, może nieco bardziej inteligentna i pseudonaukowa. Prawda jest natomiast taka, że trudno ocenić, czy Europie potrzebne są nowe struktury i nowe prawo na rzecz cyberbezpieczeństwa. Być może należałoby jedynie wzmocnić organy ścigania i struktury już istniejące, ale czy ktoś brał to pod uwagę?
Eksperci od bezpieczeństwa nierzadko sugerują, że dobra polityka bezpieczeństwa w firmie może być o wiele bardziej skuteczna niż drogie antywirusy. Nierzadko zapobieganie cyberprzestępczości polega na edukowaniu użytkowników. Czy w takim razie potrzebujemy nowych "kompententnych władz ds. cyberbezpieczeństwa"?
Poniżej tekst nowej dyrektywy w sprawie bezpieczeństwa sieci i informacji:
Aktualności
|
Porady
|
Gościnnie
|
Katalog
Bukmacherzy
|
Sprawdź auto
|
Praca
biurowirtualnewarszawa.pl wirtualne biura w Śródmieściu Warszawy
Artykuł może w treści zawierać linki partnerów biznesowych
i afiliacyjne, dzięki którym serwis dostarcza darmowe treści.
*
|
|
|
|
|
|