Polskie służby mogły nie tylko wiedzieć o amerykańskiej inwigilacji, ale nawet mogły ją ułatwiać - tak wynika z wycieku opublikowanego przez hiszpański El Mundo. To pokazuje, że nasi politycy nie mogą sobie pozwolić na dalsze zachowywanie wygodnej obojętności wobec całej sprawy.
reklama
W ciągu ostatnich dni w prasie pojawiło się kilka istotnych informacji związanych z NSA i amerykańską inwigilacją. Jest w tym wszystkim jedna drobna informacja, która dla Polaków naprawdę wiele zmienia.
Hiszpański dziennik El Mundo opublikował kolejny dokument od Edwarda Snowdena, tym razem dotyczący dzielenia się z "zagranicznymi partnerami" informacjami o operacjach przeprowadzanych w sieciach komputerowych.
Dokument dzieli kraje na cztery grupy. W grupie A określanej jako "wszechstronna współpraca" znalazły się Australia, Kanada, Nowa Zelandia i Wielka Brytania. Nie jest to całkiem zaskakujące, bo były już wycieki na temat współpracy NSA z agencjami brytyjskimi.
Bardziej interesująca jest grupa B, określana jako "skupiona współpraca". W tej grupie znajduje się Hiszpania, ale także Polska, Włochy, Szwecja, Grecja, Czechy i w ogóle głównie kraje europejskie. Trudno wskazać dokładną liczbę krajów współpracujących z NSA, bo El Mundo nie opublikował dokumentu w całości. Dziennik zamieścił tylko jego omówienie i przedstawił poniższą grafikę.
Kraje wymienione w grupie B to kraje będące sojusznikami USA, które ułatwiają NSA dostęp do informacji służb specjalnych. Dokument wspomina też, że kraje z grupy B nie mogą instalować programów komputerowych, które uniemożliwiłyby Stanom Zjednoczonym dostęp do sieci. Szczegóły w tekście El Mundo pt. El CNI facilitó el espionaje masivo de EEUU a España
Można powiedzieć, że nie odkryto niczego szczególnie nowego. Już w czerwcu pojawiły się pierwsze wycieki mówiące o współpracy między NSA i służbami innych krajów. Sytuacja bardzo się jednak zmienia, gdy wiemy o możliwej współpracy naszych służb z NSA.
Bardzo ciekawy komentarz w tej sprawie uzyskał Piotr Waglowski, prawnik i autor serwisu Vagla.pl. Poprosił on o wypowiedź dr Wojciecha Wiewiórowskiego, Generalnego Inspektora Ochrony Danych Osobowych.
GIODO przyznał, że nie zna podstawy prawnej, która umożliwiłaby bezpośrednie przekazywanie przez Agencję Bezpieczeństwa Wewnętrznego i inne służby danych telekomunikacyjnych polskich obywateli amerykańskiej Agencji Bezpieczeństwa Narodowego (NSA). GIODO wspomniał, że w konkretnych sprawach przekazanie informacji mogłoby nastąpić jedynie w ramach pomocy prawnej w trybie określonym umową między krajami (zob. Vagla.pl, El Mundo: Polska w "grupie B" współpracy z amerykańską agencją NSA).
Warto tez przypomnieć, że jeszcze przed publikacją El Mundo trzy polskie organizacje pozarządowe wystosowały 100 pytań o inwigilację do polskich ministerstw i służb. Pytania wysłano w trybie dostępu do informacji publicznej, więc w przypadku braku odpowiedzi niewykluczone jest skierowanie skarg do sądu.
Wcześniej kierowanie pytań do polskich władz i debatowanie o PRISM wydawało się wielu ludziom zbytnią ekstrawagancją, niepotrzebnym roztrząsaniem problemów, na które nasz kraj nie może mieć wpływu. Politycy zachowywali raczej wygodną obojętność i wydawali się spokojni. Na ich tle osoby żądające wyjaśnień prezentowały się jak nerwowi bojownicy o jakieś niezrozumiałe ideały.
Powiedzmy sobie szczerze, że publikacja El Mundo otwiera dla Polaków pewien nowy rozdział. Do tej pory zadawanie w Polsce pytań o PRISM przypominało strzelanie na oślep z nikłą nadzieją trafienia. Ta sytuacja nie będzie jednak trwała wiecznie, co powinien polskim służbom i politykom uświadomić najnowszy wyciek. Może lepiej nie czekać na kolejne wycieki i od razu powiedzieć, jak jest?
Czytaj także: Polskie władze zapytane o inwigilację. Będą odpowiedzi albo skargi w sądzie
Aktualności
|
Porady
|
Gościnnie
|
Katalog
Bukmacherzy
|
Sprawdź auto
|
Praca
biurowirtualnewarszawa.pl wirtualne biura w Śródmieściu Warszawy
Artykuł może w treści zawierać linki partnerów biznesowych
i afiliacyjne, dzięki którym serwis dostarcza darmowe treści.
*
|
|
|
|
|
|