Wydany właśnie wyrok może znacznie utrudnić zbiorowe pozywanie internautów w sprawach o dzielenie się plikami. Sąd uznał, że na podstawie adresu IP nie można wskazać konkretnej osoby odpowiedzialnej za popełnienie przestępstwa.
Sędzia Harold Baker z Sądu Okręgowego dla Centralnego Dystryktu Illinois wydał pod koniec zeszłego tygodnia niezwykle ważny wyrok, który może mieć wpływ na inne podobne pozwy. W sprawie VPR International vs. Does 1-1017 uznał on, że adres IP nie równa się konkretnej osobie. W związku z powyższym nie jest możliwe z prawnego punktu widzenia pozywanie dostawców internetu, by ci przekazywali dane swoich abonentów na podstawie tylko tej informacji.
Niby wiadome to było od dawna. Składający się z cyfr adres przypisany jest do urządzenia, które łączy się z internetem, a nie do konkretnej osoby. Jeśli posiadacze praw autorskich, a dotyczy to przede wszystkim właśnie ich, wejdą w posiadanie adresu IP, to nie będą mogli na tej podstawie żądać udostępnienia im danych abonentów, którzy w danym momencie z niego korzystali.
W cytowanym przez TorrentFreak wyroku sędzia Baker przytacza przykład jednej z rodzin, której urządzenia elektroniczne zostały skonfiskowane podczas przeszukania w związku z podejrzeniem pobierania z internetu dziecięcej pornografii. Po sprawdzeniu okazało się, że ani na komputerze osobistym, ani na iPhonie i iPadzie żadnych tego typu materiałów nie było. Ostatecznie policja ustaliła, że za całą sprawą stał sąsiad, który korzystał z kilku łączy Wi-Fi. Nalot na niewinną rodzinę dokonany był na podstawie adresu IP.
Sąd dodał także, że ta sprawa jest delikatna także ze względu na charakter pobieranych filmów - chodzi bowiem o pornografię. Złożenie w sądzie pozwu przeciwko konkretnym osobom, nieważne, czy winnym, czy też nie, naraża je na daleko idące konsekwencje w ich otoczeniu. Co w sytuacji, gdy okaże się, że podejrzani są niewinni? Odbudowa reputacji oraz zaufania nie jest procesem łatwym i szybkim.
Sędzia podkreślił również, że nie może decydować w sprawie osób, co do których nie ma pewności, że mieszkają w zakresie jego jurysdykcji. Pozew nie wymienia bowiem 1017 osób z imienia i nazwiska. Sąd nie wie, czy nie wykroczy poza swoje kompetencje. W grudniu zeszłego roku w Dystrykcie Kolumbii zapadł podobny wyrok - sędzia uznał, że nie może sądzić osób mieszkających poza obszarem Dystryktu. Z 4577 pozwanych pozostało wtedy zaledwie 140 osób.
Z wyroków tych wynika, że skończyć się może łączne pozywanie wielu dostawców internetu, a także internautów. Bez wcześniejszego potwierdzenia tożsamości i adresu zamieszkania podejrzanych nie będzie bowiem możliwe skierowanie pozwów do właściwych sądów. Wiele zależy jednak od tego, czy inni sędziowie także podążą za tą logiką.
Artykuł może zawierać linki partnerów, umożliwiające rozwój serwisu i dostarczanie darmowych treści.
|
|
|
|
|
|
|
|
Stopka:
© 1998-2025 Dziennik Internautów Sp. z o.o. Wszelkie prawa zastrzeżone.