W zeszły miesiącu angielska królowa Elżbieta II otworzyła uroczyście ostatnią sesję obecnego parlamentu, przedstawiając, jak co roku, plan działań jej gabinetu. Sporo uwagi poświęcono kwestiom informatyzacji, praw autorskich oraz internetu. Rząd w Londynie ma także zająć się poprawą jakości świadczonych usług, co chce osiągnąć głównie poprzez rozwój nowoczesnych technologii. Jednocześnie powinno to także pozytywnie wpłynąć na finanse Zjednoczonego Królestwa.

>> Czytaj więcej: Protest przeciwko cyfrowej ustawie 

W ciągu najbliższych pięciu lat większość usług państwowych ma być dostarczanych za pośrednictwem sieci. Problem jednak w tym, że nawet co szósty mieszkaniec Wielkiej Brytanii, a więc około 10 milionów osób, nigdy nie miał styczności z komputerem, o internecie nawet nie wspominając. Z tej grupy około 4 milionów osób uznawanych jest za wykluczone społecznie, z których spora część korzysta z pomocy państwa.

Premier Gordon Brown zapowiedział przeznaczenie dodatkowych 30 milionów funtów na rozwój centrów internetowych, dzięki którym dostęp do sieci do 2012 roku ma zyskać nawet milion osób - podaje serwis BBC News. Obecnie takich punktów jest około 3,5 tysięcy, a korzysta z nich około dwóch milionów osób. Prowadzone są głównie przez wolontariuszy.

Korzyści płynące z tej inicjatywy mają być jednak znacznie większe niż ponoszone teraz koszty. Poprzez fakt, że sporo osób zyska szansę wyjścia z biedy, poprawie powinny ulec finanse Wielkiej Brytanii.

PriceWaterhouseCoopers szacuje, że umożliwienie wszystkim cyfrowo wykluczonym korzystania z internetu, za pośrednictwem którego realizowana będzie jedna transakcja z państwem, może zaoszczędzić nawet 900 milionów funtów rocznie. Na 22 miliardy funtów szacuje całkowite korzyści finansowe Martha Lane Fox, której w czerwcu przyznano tytuł Digital Champion.

75 procent zapowiedzianej kwoty ma zostać przeznaczone na rozwój obecnych centrów i powstanie nowych. Pozostała kwota posłuży do promocji tej inicjatywy w lokalnych społecznościach.