Czy prawo nie powinno wymagać sprzedawania części zamiennych każdemu? Czy producenci powinni udostępniać więcej dokumentacji? Te pytania podnosi nowa organizacja, która ma zamiar walczyć o prawo do naprawiania czegokolwiek.
reklama
Ciągle trzeba walczyć o prawa podstawowe, ale w XXI wieku coraz częściej walczy się o inne prawa wyższego rzędu. Większą uwagę przykłada się do prawa do informacji. Od kilku lat mówi się o "prawie do internetu". W przyszłości mogą się pojawić inne "prawa technologiczne" a jednym z nich może być prawo "prawo do naprawiania czegokolwiek".
Już teraz żyjemy w świecie jednorazówek. Kupujemy mikser, w którym po pewnym czasie łamie się jedna część (zwykle ta sama we wszystkich egzemplarzach danego modelu). Nie możemy jej dokupić więc kupujemy nowy mikser. Dodatkowo ludzie tracą umiejętność posługiwania się narzędziami. Niektórzy potrafią kupić nowy odkurzacz z powodu awarii wtyczki. Problem dałoby się rozwiązać przy pomocy noża, śrubokrętu i nowej wtyczki za kilka złotych, ale nie każdemu się chce i nie każdy wie jak.
Sprawę pogarsza "planowe postarzanie produktów". Niektóre drukarki i pralki muszą się zepsuć po określonym czasie użytkowania. Autoryzowany serwis zażąda za naprawę kwoty bliskiej cenie nowego produktu. W cenę kosztownej naprawy wliczona będzie "diagnoza", mimo iż serwisanci dobrze wiedzą co psuje się w konkretnym modelu.
Jest też problem z oprogramowaniem. Pisaliśmy już kiedyś o drukarkach, które mają blokady regionalne, albo o kuwecie dla kota, która ogranicza stosowanie środków czyszczących. Czasami ludzie znajdują obejścia dla takich problemów, ale przeszkodą mogą być nie tylko ograniczenia techniczne.
Powstają bariery prawne. Producenci aut i ciągników już starali się już o to, aby prawo zabraniało obchodzenia zabezpieczeń w celu majstrowania przy pojazdach. Straszono, że łamanie zabezpieczeń umożliwi słuchanie pirackich nagrań w ciągnikach (sic!)! Ostatecznie w USA dopuszczono obchodzenie zabezpieczeń w celu badania lub naprawiania aut, ale to nie koniec walki. Różne firmy będą zabraniać majstrowania przy oprogramowaniu, a argument by wprowadzać takie zakazy będzie mocny - grozi nam piractwo!
fot. Shal Farley
Nic dziwnego, że pojawili się obrońcy prawa do naprawiania. W Stanach Zjednoczonych właśnie powstała organizacja The Repair Association. Chce ona walczyć zwłaszcza o prawa osób, które żyją z naprawiania różnych rzeczy, ale będzie też reprezentować konsumentów zainteresowanych naprawą produktów.
Stowarzyszenie będzie miało sporo roboty. Walka o prawo do naprawiania obejmuje:
Organizacja ma zamiar działać w USA na rzecz ustanowienia przepisów, które zobowiążą producentów sprzętu np. do sprzedawania części każdemu chętnemu albo do udostępniania instrukcji prostych napraw. Zapewne walka nie będzie łatwa, bo lobbyści ze strony "przemysłu" będą walczyć o wstrzymanie takich inicjatyw. Z drugiej strony "złote rączki" nigdy nie miały swoich lobbystów. Teraz będą ich mieć.
Działalność The Repair Association prowadzona w USA może wpłynąć także na nas, jeśli uda się zmienić praktyki czołowych producentów urządzeń. Poza tym stowarzyszenie może zainspirować podobne inicjatywy w UE i w Polsce.
Kiedyś nie trzeba było walczyć o prawo do naprawiania. Starsi Czytelnicy zapewne pamiętają jak na kartonowych opakowaniach zasilaczy drukowano schematy elektroniczne. Umieszczano niezłe rysunki w instrukcjach, a dziś nawet instrukcje podstawowego montażu są kiepskie. Producenci raczej nie starali się sprzedawać czegoś, co z całą pewnością ma się złamać, zalać lub przepalić.
Paradoksalnie w czasach internetu naprawianie mogłoby być łatwe jak nigdy. Dokumentacje można udostępnić online. W sieci jest masa filmów i instrukcji robionych przez amatorów. Problem w tym, że coraz trudniej cokolwiek naprawiać.
Przedstawiciele "przemysłu" powiedzieliby, że to jest rynkowa konieczność. Wzrost na rynku trzeba napędzać ciągłym zapotrzebowaniem na nowe rzeczy. Z drugiej strony zapotrzebowanie i tak nie zniknie. Nawet jeśli posiadasz działający 6-letni komputer to z pewnością odczuwasz chęć przesiadki na sprzęt, który nie będzie się wieszał po otworzeniu kilku stron internetowych. Poza tym może byłbyś gotowy zapłacić więcej za sprzęt "naprawialny", ale nie masz nawet możliwości kupienia go.
Wyrazem tęsknoty za sprzętem "naprawialnym" są takie projekty jak Google Ara. Realizuje on ideę "smartfona z klocków". Nieźle, ale nadal jest to tworzenie technologii "nienaprawialnej". Możesz tylko dokupować kolejne klocki i liczyć na łaskę firm, które te klocki produkują i sprzedają. Wydaje się, że człowiek XXI wieku powinien umieć czasem coś przykręcić, zlutować, nawet zhakować. To nic, że nie wszyscy potrafią. Każdy powinien mieć do tego prawo.
Czytaj także: Majstrowanie w autach, ripowanie filmów i modyfikowanie gier może być legalne w USA
Aktualności
|
Porady
|
Gościnnie
|
Katalog
Bukmacherzy
|
Sprawdź auto
|
Praca
biurowirtualnewarszawa.pl wirtualne biura w Śródmieściu Warszawy
Artykuł może w treści zawierać linki partnerów biznesowych
i afiliacyjne, dzięki którym serwis dostarcza darmowe treści.
*
Efekt Pawłowicz: Posłanka narzekała na "PSY" walczące o jawność. Zapewniła im datki
|
|
|
|
|
|