Apple Facebook Google Microsoft badania bezpieczeństwo patronat DI prawa autorskie serwisy społecznościowe smartfony

Tinfoleak - narzędzie do analizowania aktywności na Twitterze, które może coś Ci uświadomić

23-01-2017, 12:20

Tinfoleak, nie jest nowością jeśli chodzi o analizę aktywności z Twittera, ale skrypt początkowo był dostępny tylko w formie pliku napisanego w Pythonie. Od grudnia 2015 roku dostępny jest w formie wygodnej strony tinfoleak.com. Warto się przekonać jak działa.

Na początku tego roku narzędzie zostało zaktualizowane do wersji 2.0, która oferuje dostęp do większej puli informacji. Chodzi o metadane zdjęć, ich lokalizacje a także identyfikacje innych portalów społecznościowych. W ten sposób możemy nie tylko sprawdzić gdzie zdjęcie zostało wrzucone, ale także uzyskać informację o urządzeniu z którego zostało wrzucone do sieci.

Co Tinfoleak wie o DI?

Warto spojrzeć na poniższy wycinek raportu, który każdy z użytkowników internetu może przeprowadzić na własnym komputerze. Wystarczy wejść na stronę tinfoleak.com, wpisać nazwę użytkownika Twittera (w naszym przypadku @dziennik), podać adres mailowy i rozwiązać reCaptche. Trudno przewidzieć, co serwis robi z naszym adresem mailowym, dlatego warto wykorzystać taki najmniej skojarzony z naszą osobą. 

Dziennik Internautów  - Tinfoleak

Czego możemy dowiedzieć się o profilu już z pierwszej stron raportu? W jakie strefie czasowej przebywa osoba prowadząca profil (Warszawa), jaki jest jej Twitter ID oraz w jakim dokładnie dniu została stworzona. Widzimy także dane dotyczące głównego języka wykorzystywanego w serwisie. Po lewej stronie, pod zdjęciem profilowym znajdziemy podstawowe informacje, z wyliczeniem aktywności profilu na temat którego zamówiliśmy za darmo raport.

Gdzie bywał Pan profesor?

Poniżej wstępu pojawiają się informacje dotyczące aplikacji z których udostępniono wpisy. Co ważne, system informuje także o retweetach. Pamiętajmy więc, aby trzy razy zastanowić się zanim wrzucimy coś do sieci, bo to zostaje tam na zawsze.

W przypadku naszego profilu, trudno szukać innych aplikacji. Zajrzeliśmy jednak do profilu prof. Krzysztofa Szczypiorskiego z Warszawskiej Politechniki. Pan profesor, zapomniał najwidoczniej wyłączyć, w którymś z licznych urządzeń (7 aplikacji) geolokalizacji. Nie chcemy się znęcać nad profesorem, każdy może bowiem sprawdzić jego profil na Tinfoleak. Starajmy się jednak nie zapominać o takich elementach, o ile prywatność jest dla nas ważna.

Patrząc na niektóre raporty, w tym Profilu @prezydentpl, pamiętajmy, aby przy wrzucaniu zdjęcia profilowego pozbyć się wszelkich metadanych. Są one potem dostępne właśnie w tym raporcie. Na przykładzie profilu Prezydenta, możemy dokładnie stwierdzić o której godzinie i którego dnia zdjęcie zostało wrzucone, a także za pomocą jakiej platformy. Szczęśliwe nie znajduję się tam więcej informacji. Podobnie jak przypadku Ministerstwa Cyfryzacji, które jednak zapomniało o geolokalizacji na jednym z urządzeń. W ten sposób, przy wpisie z 22 stycznia z godziny 8:37 rano znajdziemy informacje o lokalizacji - miejscowość Ząbki, koło Warszawy. Wiemy także, że wpis z tego miasteczka został wykonany za pomocą telefonu z Androidem, patrząc na wstępną statystykę używania profilu.

Tylko 3 wpisy posiadają przybliżoną lokalizacje, trochę inaczej niż wcześniej wspomniany profesor Szczypiorski, który w ostatnim roku podróżował do Birmingham, Augustowa, Warszawy (gdzie wykłada), Berkeley, Kalifornii czy San Francisco. Oczywiście wszystko to nie było by możliwe bez informacji jakie sam przekazał korzystając z aplikacji Instagram, trudno jednak powiedzieć, czy chciałby dzielić się dokładnymi danymi z GPS, które w tym raporcie się pojawiają. Właśnie dlatego warto czasami wykorzystać proste aplikacje, które pozwolą na tunelowanie pakietów poprzez VPN (jak choćby Opera VPN dostępna na Androida lub iOS).

 

Zobacz także:

Przechytrzyć social media

Ujednolicone teksty ustawy Prawa własności przemysłowej i rozporządzeń wykonawczych do ustawy oraz konwencji i porozumień międzynarodowych. Kompleksowy zbiór uregulowań ważnych dla przedsiębiorców, wynalazców i rzeczników patentowych.*

Inne informacje

Co jeszcze możemy znaleźć w raporcie oprócz tych informacji, z którymi nie chcemy dzielić się ze światem? Listę ostatnich wpisów, z zaznaczonymi interakcjami, do tego z linkiem do wpisu i ilością reetweetów i polubień.

Przeglądając dalej możemy natrafić na hashtagi używane przez profil, ich ilość, interakcje. Narzędzie może  być cenne dla osób zajmujących się content marketingiem i marketingiem na mediach społecznościowych. Poddanej wstępnej analizie w raporcie zostają także wzmianki o innych profilach.

Dane obejmują około dwóch miesięcy wstecz od momentu poproszenia o przesłanie raportu. W przypadku używania narzędzia opartego o skrypt w Pythonie, ten okres można dowolnie wydłużyć. W dodatku możemy wyszukać konkretne wpisy bazując na danych GPS, hashtagach czy z konkretnego okresu. Wszystko w ramach otwartej platformy z danymi jaką oferuję Twitter. Dlatego pamiętajmy, żeby czasami sprawdzać ustawienia prywatności, zanim wrzucimy coś do sieci.

Czytaj także: Policyjny monitoring social mediów w czasie protestów? To może budzić wątpliwości

* - Linki afiliacyjne. Kupując książki poprzez te linki wspierasz funkcjonowanie redakcji Dziennika Internautów.


Aktualności | Porady | Gościnnie | Katalog
Bukmacherzy | Sprawdź auto | Praca


Artykuł może w treści zawierać linki partnerów biznesowych
i afiliacyjne, dzięki którym serwis dostarcza darmowe treści.

              *              



Ostatnie artykuły:


fot. Samsung



fot. HONOR