Apple Facebook Google Microsoft badania bezpieczeństwo patronat DI prawa autorskie serwisy społecznościowe smartfony

Talibowie postrzelili 14-letnią blogerkę za "promowanie zachodniego stylu życia"

17-10-2012, 22:47

Promowanie to polegało na... chodzeniu do szkoły. W opanowanej przez talibów pakistańskiej Dolinie Swat to rzecz trudna do zaakceptowania. Tak samo, jak pisanie bloga. Dziewczynka w stanie śpiączki farmakologicznej została przetransportowana do Wielkiej Brytanii.

robot sprzątający

reklama


Do zamachu, który zbulwersował międzynarodową opinię publiczną, doszło tydzień temu - dokładnie 9 października - w Mingorze, największym mieście Doliny Swat w północno-zachodniej części Pakistanu. Malala Yousafzai po skończonych zajęciach szkolnych miała odjechać autobusem do domu. Nie zdążyła - nieznany mężczyzna postrzelił nastolatkę w głowę i kark. Ranne zostały także dwie inne dziewczynki, ale ich życiu nie zagraża niebezpieczeństwo.

Malalę przewieziono do szpitala w Peszawarze, gdzie natychmiast zoperowano, usuwając z głowy pocisk. Stamtąd - pozostając w stanie krytycznym - nastolatka trafiła do bardziej specjalistycznego szpitala w Rawalpindi. Po nagłośnieniu sytuacji gotowość do przyjęcia dziewczynki zgłosiły Zjednoczone Emiraty Arabskie. Ostatecznie jednak - w poniedziałek 15 października - przetransportowano ją specjalnym samolotem do Birmingham w Wielkiej Brytanii.

Bo promowała zachodni styl życia

Atak został zorganizowany przez Talibski Ruch Pakistanu (Tehrik-e-Taliban Pakistan). Jak wyjaśnił rzecznik tej grupy, zamach należy odczytywać jako ostrzeżenie dla wszystkich, którzy ośmielają się krytykować talibów i propagować zachodni styl życia. Co zrobiła Malala Yousafzai? W wieku 11 lat, wspierana przez ojca-nauczyciela, założyła bloga na BBC Urdu. Mniej więcej w tym samym czasie talibowie zajęli Dolinę Swat, rujnując wiele placówek oświatowych.

Media charakteryzują Malalę jako aktywistkę, która krytykowała działalność islamistów i walczyła o prawo kobiet do edukacji. Nie chcę umniejszać jej zasług, ale spójrzmy na sprawę realnie. Mamy do czynienia z dzieckiem, które dorastało w okupowanej przez talibów północno-zachodniej części Pakistanu. Na kontrolowanym przez siebie terenie talibowie zakazali kobietom uczęszczania do szkół. Znacie tę chęć sięgnięcia po zakazany owoc? Malala pisała o tym, co było dla niej istotne.

Malala Yousafzai

Zdjęcie pochodzi z profilu Amnesty International Polska na Facebooku

Pisała na tyle sprawnie, że jej blog został dostrzeżony. Dziewczynkę nominowano do międzynarodowej pokojowej nagrody dziecięcej, przyznawanej przez holenderską organizację KidsRights. W ubiegłym roku nagrodził ją także pakistański rząd. Gdy znalazła się w szpitalu, politycy niemalże na wyścigi zaczęli zapewniać o swoim zaangażowaniu w poprawę sytuacji kobiet. To tylko słowa, powiecie - i będziecie mieli rację. Te słowa świadczą jednak o tym, że władze Pakistanu liczą się z internetem jako środkiem przekazu nie mniej ważnym niż prasa czy telewizja. Ba! liczą się z nim nawet skostniali w poglądach talibowie, inaczej nie zorganizowaliby zamachu na 14-letnią blogerkę.

Zwykła nastolatka czy aktywistka walcząca o prawa kobiet?

W Polsce panuje tendencja wręcz odwrotna - wiele rzekomo cywilizowanych ludzi umniejsza znaczenie internetu. Traktują oni internautów jak efemeryczną i mocno podejrzaną grupę interesów. W naszych artykułach nieraz podkreślaliśmy, że internauci to po prostu obywatele korzystający z internetu. Nie trzeba być ekspertem (ani tym bardziej politykiem), by wyrazić w sieci swoją opinię i zostać usłyszanym. Pakistańskie władze już to rozumieją, a nasze chyba nie bardzo. Pisząc o Malali, polskie media używają słów typu "aktywistka zaangażowana w walkę o prawa kobiet" - ludziom ciężko uwierzyć, że postrzelenie zwykłej nastolatki mogło wywołać tyle zamieszania. A przecież wywołało!

Ponad 50 duchownych islamskich z Sunnickiej Rady Jedności wydało fatwę potępiającą talibów odpowiedzialnych za atak na Malalę. W podobnym duchu wypowiedzieli się prezydent Pakistanu Asif Ali Zardari i premier Raja Pervez Ashraf, która odwiedziła ponadto dziewczynkę w szpitalu. Pakistański rząd wyznaczył 105 tysięcy dolarów nagrody za wskazanie zamachowca. Z podanych w niedzielę informacji wynika, że policja zatrzymała w tej sprawie niemal dwieście osób, choć większość potem wypuściła. W geście solidarności niektóre szkoły zostały na jeden dzień zamknięte, w całym natomiast Pakistanie odbyły się modły w intencji postrzelonej nastolatki.

Fałszywi krewni próbowali wtargnąć do szpitala

Nikogo chyba nie zdziwi, że talibowie - zamiast pokajać się - zapowiedzieli kolejne ataki na Malalę i zabrali się już chyba do realizacji tych gróźb. Jak pisałam wcześniej, dziewczynka znajduje się teraz w Szpitalu Królowej Elżbiety w Birmingham, który specjalizuje się w zintegrowanej opiece nad dziećmi po ciężkich obrażeniach. Gazeta.pl informuje, że przyleciała tam sama. Kilka osób, podając się za jej krewnych, próbowało jednak dostać się do szpitala. Na szczęście zostały zatrzymane.

Fragmenty bloga Malali Yousafzai są dostępne na stronie BBC (w języku angielskim), poniżej można natomiast obejrzeć film przygotowany przez redaktorów New York Timesa:

Czytaj także: Od listopada w Rosji rusza cenzura pod pretekstem ochrony dzieci w sieci


Aktualności | Porady | Gościnnie | Katalog
Bukmacherzy | Sprawdź auto | Praca
biurowirtualnewarszawa.pl wirtualne biura w Śródmieściu Warszawy


Artykuł może w treści zawierać linki partnerów biznesowych
i afiliacyjne, dzięki którym serwis dostarcza darmowe treści.

              *