W grudniu 2016 roku został upubliczniony nowy projekt rządu, który z jednej strony przewiduje obniżenie opłat między innymi za szybkie pożyczki, a z drugiej – zwiększa kar za lichwę. Czy rzeczywiście pożyczanie poza bankiem stanie się tańsze i łatwiejsze?
Jak wynika z danych Związku Firm Pożyczkowych, w 2016 roku ponad 1,5 mln Polaków zaciągnęło szybką pożyczkę na łączną kwotę 2,1 mld zł. Do tego rynek pozabankowych pożyczek od kilku lat wykazuje tendencję wzrostową. W 2014 roku był wart 4,1 mld zł, w 2015 roku – 5,1 mld zł. Wzrost prognozowano również w 2016 roku, jednak wiele zmieniła tzw. ustawa antylichwiarska, która weszła w życie 10 marca ubiegłego roku. Zmiany w prawie między innymi ograniczyły maksymalne koszty cen pożyczek oraz odsetek za nieterminowe spłacanie zobowiązania, a także wprowadziły wymóg minimalnego kapitału zakładowego. W rezultacie 17% podmiotów znajdujących się w Rejestrze Firm Pożyczkowych musiało zakończyć działalność na rynku. Teraz rząd planuje kolejne zaostrzenie prawa.
Będzie taniej, ale czy lepiej?
Planowana regulacja rządu nie zmieni maksymalnego oprocentowania kredytów oraz pożyczek. Jak do tej pory będzie to dwukrotność stopy referencyjnej NBP. Tym razem rząd chce się skupić na znacznym ograniczeniu kosztów pozaodsetkowych. O ile do tej pory prowizja od udzielenia pożyczki nie mogła przekroczyć 25%, o tyle po planowanych zmianach jej wysokość nie mogłaby być wyższa niż 10%. Pozostałe koszty, liczone w skali roku, które do tej pory mogły wynosić 30%, po zmianach również nie przekraczałyby 10%. Oznacza to, że limit wszystkich kosztów pozaodsetkowych pożyczek i kredytów nie mógłby być wyższy niż 20% w skali roku i dodatkowo nie mógłby przekroczyć 75% wysokości pożyczonej sumy (obecnie jest to 100%).
Najłatwiej pokazać to na liczbach. Przyjmijmy, że pożyczamy 1000 zł na miesiąc w firmie pożyczkowej. Obecnie trzeba za to zapłacić maksymalnie 283 zł, wliczając w to odsetki, prowizję i koszty dodatkowe. Po zmianach koszt takiej pożyczki spadnie do maksymalnie 117 zł. Kto będzie żądał większej opłaty, może narazić się nawet na 5 lat więzienia. Jak widać, szybkie pożyczki będą zdecydowanie tańsze. Warto jednak zauważyć, że również obecnie nie wszyscy pożyczkodawcy stosują maksymalne stawki prowizji i kosztów, idąc za przykładem Vivus za pożyczenie 1000 zł pobiera 157 zł. Wydaje się na pierwszy rzut oka, że skoro pożyczki i kredyty będą tańsze, staną się bardziej przystępne dla przeciętnego Kowalskiego. Niestety, nic bardziej mylnego.
Zyskają tylko lombardy
- Gdyby zmiana prawa weszła w obecnie proponowanym kształcie, dla wielu firm pożyczkowych oznaczałoby to konieczność zakończenia działalności na rynku – przyznaje przedstawiciel portalu informacyjnego loan-magazine.pl. – Nawet eksperci z Ministerstwa Rozwoju podejrzewają, że przepisy przygotowane przez Ministerstwo Sprawiedliwości mogą odciąć od finansowania osoby korzystające do tej pory z krótkoterminowych pożyczek i sprawią, że rozwinie się szara strefa – dodaje przedstawiciel serwisu.
Eksperci zajmujący się rynkiem pożyczkowym uważają, że wiele firm udzielających szybkie pożyczki nie będzie w stanie wypełnić wymagań nowej ustawy, a tym samym znikną z rynku. Ci pożyczkodawcy, którzy pozostaną, będą musieli znacznie zaostrzyć kryteria przyznawania pożyczek. Warto dodać, że do tej pory na rynku pozabankowym pożyczały często nie osoby ubogie czy mające problemy ze spłatą zobowiązań, ale ludzie młodzi, nierzadko zarabiający nawet do 5 tys. zł, ale bez umowy o pracę, lecz zatrudnieni na tzw. „umowy śmieciowe” (np. o dzieło, umowa zlecenie). GUS szacuje, że 6,9% wszystkich pracujących Polaków korzysta z takiej formy zatrudnienia. Banki niechętnie udzielają takim osobom kredytów. Do tej pory to właśnie firmy pożyczkowe często obsługiwały klientów zatrudnionych na umowę zlecenie czy o dzieło, udzielając im również coraz częściej pożyczek ratalnych z okresem spłaty nawet do 24 miesięcy – co bardzo zbliżyło produkty pozabankowe do produktów bankowych. Takie rozwiązanie wdrożyło coraz więcej firm pożyczkowych, jak Ferratum Bank, Hapi Pożyczki czy Zaplo. Po zmianie przepisów kryteria przyznawania pożyczek zostaną zapewne jeszcze bardziej zaostrzone. Już w 2016 roku internetowe firmy pożyczkowe odrzucały 7 na 10 wniosków o pożyczki od nowych klientów według danych Check Credit, a po zmianie przepisów liczba negatywnych weryfikacji może być jeszcze większa, skoro firmy będą musiały ponosić ryzyko pożyczkowe przy mniejszym zarobku. W tej sytuacji zyskają tylko właściciele lombardów, do których udadzą się odprawieni z kwitkiem przez pożyczkodawców konsumenci. A tam na pewno nie będzie tanio.
Na pierwszy rzut oka może wydawać się, że kolejne ograniczanie kosztów pożyczek jest bardzo korzystne dla klientów firm pożyczkowych i banków. Niestety, są dwie strony tego pożyczkowego medalu – taniej pożyczone pieniądze będą równocześnie trudniej dostępnymi środkami. Wielu pożyczkobiorców nie będzie mogło spełnić zaostrzonych kryteriów i w ogóle nie będą mieli dostępu do tańszych kredytów oraz pożyczek. A wtedy pozostanie im szara strefa albo wspomniane już lombardy.
Aktualności
|
Porady
|
Gościnnie
|
Katalog
Bukmacherzy
|
Sprawdź auto
|
Praca
biurowirtualnewarszawa.pl wirtualne biura w Śródmieściu Warszawy
Artykuł może w treści zawierać linki partnerów biznesowych
i afiliacyjne, dzięki którym serwis dostarcza darmowe treści.
*
|
|
|
|
|
|