Google przyznała się do naruszenia własności amerykańskiego małżeństwa - ich dom w Pittsburgu został sfotografowany na użytek usługi Street View. Problem polegał jednak na tym, że znajdował się przy ulicy oznaczonej jako prywatna. Aaron i Christine Boring stwierdzili w pozwie z lipca 2008, że działania firmy spowodowały u nich cierpienia psychiczne, w związku z czym domagali się odszkodowania w wysokości 25 tysięcy dolarów.

>> Czytaj więcej: Google: całkowita prywatność nie istnieje

Nie doszło jednak do wydania wyroku, gdyż obie strony doszły do ugody. W czwartek została ona zaaprobowana przez sędzię Cathy Bissoon. Ugoda przewiduje przyznanie się Google'a do winy, co było głównym żądaniem państwa Boringów. W zamian za to firma wypłaci odszkodowanie w wysokości zaledwie jednego dolara. Google podkreśliła w komunikacie, że jest zadowolona z takiego zakończenia sprawy, a także z faktu, że małżeństwo doszło do wniosku, że wystarczy im jeden dolar - podaje agencja Reuters.

To nie koniec problemów

Zakończenie tej sprawy nie kończy jednak innych problemów, jakie amerykańska firma ma w związku z usługą Street View. W Stanach Zjednoczonych są podejrzenia, że firma skorzystała z politycznego wsparcia administracji Baracka Obamy, by uniknąć kar za naruszenie prywatności podczas robienia zdjęć.

Łatwo nie będzie także zapewne w Niemczech, gdzie usługa wystartowała w całości w trzeciej dekadzie listopada. Nasi zachodni sąsiedzi mają bardzo rygorystyczne przepisy w zakresie ochrony prywatności, Google i tak musiała podjąć specjalne działania, by w ogóle móc uruchomić Street View.

>> Czytaj także: Ćwierć miliona gospodarstw domowych wypisuje się ze Street View

Postępowania wyjaśniające toczą się także m.in. w Polsce, Kanadzie i Hiszpanii.