Walka pomiędzy producentami urządzeń mobilnych toczy się nie tylko na rynku i w sądach. Samsung zniżył się do zamieszczania nieprzychylnych komentarzy na forach, za co ukarały go władze Tajwanu.
reklama
Już w kwietniu tego roku pojawiły się informacje o tym, że tajwańska Komisja Uczciwego Handlu (FTC) bada, czy Samsung wynajął ludzi do krytykowania produktów HTC w internecie.
Informacje o tym podawała m.in. BBC. Samsung właściwie się do tego przyznał, nazywając sprawę "nieszczęśliwym incydentem" naruszającym "podstawowe zasady" firmy. Na swojej stronie na Facebooku Samsung Taiwan poinformował, że wstrzymał tego typu praktyki.
Postępowanie FTC w tej sprawie już się zakończyło. Ustalono, że Samsung rzeczywiście wykorzystał zatrudnione specjalnie osoby oraz swoich wyznaczonych pracowników, by publikowały komentarze na tajwańskich forach. W związku z tym na firmę nałożona będzie kara w wysokości 340 tys. dolarów. W przedsięwzięciu uczestniczyły także lokalne firmy marketingowe, które zapłacą w sumie 100 tys. dolarów kary. O wyniku dochodzenia pisze m.in. The Verge i jest oficjalny komunikat na stronie FTC.
W komunikacie FTC nie wskazano firmy, która miała ucierpieć z powodu działań Samsunga, ale wszyscy domyślają się, że chodzi o HTC. W internecie można natknąć się na opinie, że strony poświęcone produktom Apple również są zalewane negatywnymi komentarzami, które mogłyby pochodzić od Samsunga.
Co więcej, nie jest to pierwsza tego typu wpadka koreańskiej firmy. W sierpniu tego roku deweloper Delyan Kratunov ujawnił na swojej stronie, że agencja PR współpracująca z Samsungiem proponowała mu 500 dolarów w zamian za promowanie konkursu Samsunga w społeczności Stackoverflow. Deweloper najpierw spytał o szczegóły, potem wszystko ujawnił i skończyło się wstydem. Samsung podobno o niczym nie wiedział. Agencja PR wzięła winę na siebie.
Zjawisko celowego publikowania w komentarzy, które mają wyglądać na spontaniczną społeczną reakcję, określane jest słowem astroturfing. Można to przetłumaczyć jako sadzenie sztucznej trawy.
Astroturfing istniał tak naprawdę jeszcze przed internetem. Mógł polegać na organizowaniu pikiet albo wysyłaniu w sposób zorganizowany listów do redakcji gazet. Internet uczynił to zjawisko znacznie tańszym i łatwiejszym, ale wykrywanie astroturfingu też stało się łatwe. Jeśli zorganizowana grupa osób publikuje komentarze według jednego szablonu, zwykła wyszukiwarka internetowa może być narzędziem do wykrycia podstępu.
W sierpniu tego roku przypadek ciekawego astroturfingu zaobserwował prawnik Piotr Waglowski. Wskazał on liczne komentarze broniące planów rządu ws. OFE, publikowane masowo w różnych serwisach z niewielkimi zmianami. Ostatecznie nie udowodniono, aby rząd zapłacił komuś za astroturfing, ale na jaw wyszedł fakt, że Kancelaria Premiera zawarła ciekawą umowę związaną z łagodzeniem opinii na Facebooku.
Aktualności
|
Porady
|
Gościnnie
|
Katalog
Bukmacherzy
|
Sprawdź auto
|
Praca
biurowirtualnewarszawa.pl wirtualne biura w Śródmieściu Warszawy
Artykuł może w treści zawierać linki partnerów biznesowych
i afiliacyjne, dzięki którym serwis dostarcza darmowe treści.
*
|
|
|
|
|
|