Partia Piratów w Holandii dostała od sądu zakaz linkowania do stron proxy umożliwiających korzystanie z usług The Pirate Bay. Decyzję sądu można zrozumieć, ale samo zakazywanie linkowania nie jest niczym innym, jak zakazem mówienia o pewnych faktach. Decyzja sądu w Hadze jest mocno kontrowersyjna.
reklama
Dziennik Internautów w kwietniu pisał, że holenderska antypiracka organizacja BREIN poprosiła sąd o ocenzurowanie Partii Piratów. Chodziło o to, aby zakazać organizacji politycznej polecania internautom stron proxy The Pirate Bay.
Wspomniane strony proxy umożliwiają korzystanie z usług The Pirate Bay tym Holendrom, których operatorzy zostali przez sąd zobowiązani do zablokowania dostępu do TPB. Partia Piratów w Holandii prowadziła własną stronę proxy, ale sąd wydał nakaz zamknięcia jej (na wniosek BREIN). Piraci zamknęli stronę proxy, ale zaczęli polecać internautom inne strony proxy. Antypiraci z BREIN zażądali więc, by sąd zakazał partii publikowania linków do takich stron (więcej o historii tej sprawy w tekście pt. Antypiraci proszą sąd o cenzurowanie Partii Piratów).
Wczoraj TorrentFreak doniósł, że sąd w Hadze wydał wyrok zakazujący Partii Piratów zachęcania do obchodzenia blokady The Pirate Bay. Partia nie może zatem linkować do innych stron proxy pod groźbą kary finansowej w wysokości 5 tys. euro za każdy dzień naruszenia wyroku, przy czym kara może osiągnąć maksymalny pułap 250 tys. euro.
Wyrok sądu jest o tyle zrozumiały, że służy realizacji wcześniej wydanych wyroków i nakazów.
Trudno jednak nie zgodzić się z poglądem, że doszło do zwykłego ocenzurowania partii politycznej. Teraz nie może ona głośno mówić o tym, co jest faktem, a faktem jest, że blokadę TPB da się obejść. Strony proxy mogą się mnożyć bardzo szybko, szybciej niż BREIN jest w stanie uzyskiwać nakazy sądowe przeciwko nim. Blokada będzie zatem nieskuteczna, ale... Partia Piratów nie może o tym mówić głośno w internecie.
Nie można tej sytuacji porównywać z zakazami dotyczącymi np. publikowania w internecie materiałów pedofilskich lub nawołujących do nienawiści. The Pirate Bay sama w sobie nie służy do naruszeń prawa, co najwyżej użytkownicy mogą dokonywać pewnych naruszeń, a niezależnie od tego usługi serwisu mogą służyć działaniom legalnym, np. promocji artystów, którzy chcą udostępniać swoje dzieła za darmo (to duża grupa wbrew pozorom).
Co więcej, ten absurd obserwujemy w kraju, który jako pierwszy przyjął prawo dotyczące neutralności internetu.
Podobna sytuacja ma miejsce w Wielkiej Brytanii. Tam The Pirate Bay również jest blokowana i z tego powodu strony proxy nagle notują znaczny skok w statystykach odwiedzin.
Aktualności
|
Porady
|
Gościnnie
|
Katalog
Bukmacherzy
|
Sprawdź auto
|
Praca
biurowirtualnewarszawa.pl wirtualne biura w Śródmieściu Warszawy
Artykuł może w treści zawierać linki partnerów biznesowych
i afiliacyjne, dzięki którym serwis dostarcza darmowe treści.
*
|
|
|
|
|
|