Cyberprzestępcy niczym dziennikarze starają się trzymać rękę na pulsie i używają najświeższych wiadomości jako przynęty wspomagającej wymuszanie kliknięć „Lubię to” na Facebooku. To najmniej bolesny scenariusz. Gorzej, jeśli uda się im przekonać nieostrożnego internautę, by zapisał się do płatnej subskrypcji SMS.
reklama
Schemat działania jest taki sam jak zwykle – na profilu znajomego widzimy treść, która podszywa się pod gorącego newsa z fałszywego portalu informacyjnego. Miniatura zdaje się sugerować, że został nagrany film z zestrzelenia samolotu, o którym od tygodnia rozpisują się media.
Kliknięcie w link powoduje wyświetlenie się okna filmu i reklamy. Gdy zamkniemy reklamę (strona poprosi o podwójne kliknięcie), „news” pojawi się na naszej facebookowej tablicy, a znajomi pomyślą, że udostępniliśmy film celowo.
To oczywiście nie wszystko – strona z rzekomym filmem informuje, że materiał będziemy mogli obejrzeć dopiero po wpisaniu kodu wysłanego na naszą komórkę. Radzimy tego nie robić: filmu i tak nie zobaczymy, zapiszemy się za to do płatnej subskrypcji SMS, z której ciężko będzie później zrezygnować.
Wróćmy jeszcze do wymuszania kliknięć „Lubię to” na Facebooku. Działalność tego rodzaju nazywana jest likejackingiem i polega na tworzeniu emocjonalnych, kontrowersyjnych treści, które są udostępniane na tablicach użytkowników za pomocą złośliwego kodu. Właściciele stron mogą dzięki temu pozyskać dodatkowe „polubienia” i odnotować znaczny wzrost liczby wizyt (zob. Likejacking na Facebooku - co to jest i jak się przed tym bronić).
Jak zwykle w takich przypadkach, radzimy uważać na to, w co klikamy, zwłaszcza jeżeli informacja jest sensacyjna, a wiadomości o takiej samej lub zbliżonej treści widnieją na tablicach kilku naszych znajomych.
Aktualności
|
Porady
|
Gościnnie
|
Katalog
Bukmacherzy
|
Sprawdź auto
|
Praca
biurowirtualnewarszawa.pl wirtualne biura w Śródmieściu Warszawy
Artykuł może w treści zawierać linki partnerów biznesowych
i afiliacyjne, dzięki którym serwis dostarcza darmowe treści.
*
|
|
|
|
|
|