Google utrudnia działania antypirackie, przykładowo, ograniczając liczbę linków, które można zgłosić do usunięcia w ciągu jednego dnia - twierdzi organizacja RIAA, która wcale nie jest zakłopotana ostatnim raportem przejrzystości Google. RIAA twierdzi też, że Google ukrywa faktyczne rozmiary piractwa w wyszukiwarkach i praktycznie uniemożliwia realizowanie przepisów związanych z naruszeniami w sieci.
Tydzień temu Dziennik Internautów pisał, że ponad milion URL-i miesięcznie znika z Google z powodu praw autorskich. Wszyscy wiemy o tym dzięki raportowi przejrzystości od Google, który będzie teraz regularnie prezentował dane na temat antypirackiej cenzury w wyszukiwarce. Przy okazji Google opisał przypadki nieuzasadnionych wezwań do usunięcia treści lub takich, które były próbą uciszenia konkurencji czy krytyki.
RIAA - amerykańska organizacja przemysłu fonograficznego - przedwczoraj skomentowała raport Google na swoim blogu. Co ciekawe, RIAA wcale nie była zszokowana przedstawionymi liczbami i nie czuje się zakłopotana faktem, że w gąszczu żądań o usuwanie treści zdarzają się wnioski wadliwe. Ba! RIAA stwierdza nawet, że liczba składanych wniosków o usunięcie treści mogłaby być większa, gdyby nie złośliwość Google.
Zanim dokładniej opiszemy zastrzeżenie RIAA, zwróćmy uwagę na to, że pomiędzy Google a posiadaczami praw autorskich toczy się nieformalna walka o sposób egzekwowania praw własności intelektualnej w USA. Google broni obecnego modelu, przyjętego w ustawie DMCA, czyli że dostawca e-usługi nie odpowiada za naruszenia dokonane przez użytkowników, jeśli usuwa treści naruszające prawo po zawiadomieniach posiadaczy praw autorskich (tzw. notice and takedown).
RIAA jest zdania, że DMCA to za mało, że powinno się wprowadzić ostrzejszą cenzurę wyszukiwarek, reklam, najlepiej całego internetu. Stąd właśnie inicjatywy takie, jak SOPA czy ACTA.
Teraz wróćmy do sedna sprawy. Tydzień temu Google ujawnił, że na prośbę posiadaczy praw autorskich usuwa ponad milion URL-i miesięcznie. Co na to RIAA? We wspomnianym blogowym wpisie organizacja wyraża żal z powodu tego, że Google ogranicza liczbę linków, jakie można zgłosić do usunięcia w ciągu dnia.
Oczywiście takie ograniczenie może być zrozumiałe, bo przecież wnioski trzeba sprawdzić. RIAA nie powinna być organizacją, która usuwa sobie z sieci, co chce, wedle uznania. Najwyraźniej jednak RIAA jest innego zdania. Organizacja uważa też, że skoro ograniczona jest liczba URL-i, jakie można usunąć w ciągu jednego dnia, zaniżane są faktyczne statystyki dotyczące piractwa w Google.
Ale najciekawsze jest to, jak RIAA atakuje DMCA oraz procedurę notice and takedown. Strony pirackie dość szybko się odradzają, a Google dość szybko indeksuje nowe strony, zatem treści rzekomo usuwane z Google w rzeczywistości dość szybko wracają, także do wyszukiwarki. RIAA uważa, że usuwanie treści naruszających prawo powinno być absolutnie trwałe, a ograniczanie przez Google dziennej liczby linków do usunięcia praktycznie to uniemożliwia.
Ostatecznie RIAA stwierdza, że Google "powinien poważniej traktować zobowiązania do walki z piractwem poprzez usunięcie limitów".
Argumenty organizacji RIAA mają swoje uzasadnienie, to prawda, ale jakoś trudno uwierzyć w to, aby system oczyszczania wyników wyszukiwania stał się lepszy, jeśli RIAA będzie mogła zgłaszać nieograniczone listy linków do usunięcia. Organizacja przemysłu muzycznego wciąż bowiem pomija istotny fakt - wnioski o usunięcie treści mogą być bezzasadne i potrzeba czasu na ich sprawdzenie.
Prawdą jest również, że DMCA oraz idea notice and takedown ma swoje wady. Niełatwo będzie jednak wymyślić coś lepszego, przynajmniej jeśli nie chcemy, aby kilka firm decydowało o tym, co można publikować w internecie.
Aktualności
|
Porady
|
Gościnnie
|
Katalog
Bukmacherzy
|
Sprawdź auto
|
Praca
biurowirtualnewarszawa.pl wirtualne biura w Śródmieściu Warszawy
Artykuł może w treści zawierać linki partnerów biznesowych
i afiliacyjne, dzięki którym serwis dostarcza darmowe treści.
*
|
|
|
|
|
|