Działania brytyjskiej kancelarii prawnej w kwestii walki z p2p nie spotkały się z aprobatą organizacji reprezentującej interesy przemysłu muzycznego. Rząd w Londynie tymczasem wciąż pracuje nad ustawą, która ma umożliwić odcinanie internautów od sieci. Ma jednak coraz mniej czasu.
Pod koniec stycznia Dziennik Internautów informował, że jedna z brytyjskich kancelarii ACS:Law rozpoczęła rozsyłanie listów do osób podejrzanych o dzielenie się plikami chronionymi prawem autorskim. Jak twierdzi, działa ona na podstawie umowy z firmami mającymi prawa do utworów muzycznych czy filmowych. Okazało się jednak, że korespondencję otrzymywały także osoby, które z p2p nie mają nic wspólnego. Ich losem zajęła się organizacja Which?
Cała sprawa może służyć jedynie wyłudzeniu pieniędzy - część osób, bojąc się konfliktu z prawem, zapłaci wskazaną w piśmie kwotę. Organizacja British Phonographic Industry (BPI) skrytykowała działania kancelarii, podkreślając, że sama w inny sposób podejdzie do problemu. Straszenie grzywną oraz skierowaniem sprawy na drogę sądową powinno być ostatecznością, a nie pierwszym krokiem - informuje serwis BBC News.
W Londynie dopiero trwają prace nad odpowiednią ustawą, która ma ukrócić zjawisko dzielenia się chronionymi plikami. Jedną z przewidzianych sankcji jest odłączenie internauty od sieci. Takie działania zapowiedziała w listopadzie, podczas corocznego otwarcia sesji parlamentu, królowa Elżbieta II. Ustawa miałaby zostać uchwalona jeszcze przed wyborami do Izby Gmin, które mają się odbyć najpóźniej w maju.
Protestują jednak firmy z branży internetowej, podkreślając, że nowa ustawa może dać brytyjskim urzędnikom zbyt wiele możliwości manipulowania prawem autorskim, co mogłoby zostać wykorzystane przeciwko internautom. Oprócz tego wciąż nie są znane założenia ustawy, nie wiadomo więc dokładnie, jaka będzie procedura oraz sankcje.
Jedną z obaw jest właśnie fakt, że podejrzenia mogą paść na niewinne osoby. Inna kancelaria prawna, reprezentująca właśnie takie osoby, zwróciła się więc do Komisarza ds. Informacji, by ten zbadał praktyki firmy ACS:Law, która chwali się, że jej metody ustalania tożsamości osób naruszających prawo autorskie są niezawodne.
To jednak nie jest takie proste - z niezabezpieczonej sieci Wi-Fi skorzystać będzie mógł każdy, kto znajdzie się w jej zasięgu. W takiej sytuacji dzielenie się plikami jest niezwykle proste i praktycznie bezkarne. Odpowiedzialność za takie działania może także ponosić inna osoba niż ta, na którą zainstalowane jest łącze internetowe - bez zeznań innych domowników wskazane faktycznego sprawcy naruszenia jest niemożliwe. To mogło sprawić, że ACS:Law nie zwróciła się jeszcze do sądu z jakimkolwiek pozwem.
Członkowie brytyjskiego parlamentu muszą mieć na uwadze, że proponowana ustawa może dość głęboko wkraczać w prywatność Brytyjczyków. Ważne jest przy tym, by przyjęte rozwiązania ustalały jasną procedurę, by niewinne osoby nie musiały tego udowadniać. To także może posłużyć za wskazówkę dla polskiego rządu, który także pracuje już nad podobnymi rozwiązaniami.
Aktualności
|
Porady
|
Gościnnie
|
Katalog
Bukmacherzy
|
Sprawdź auto
|
Praca
biurowirtualnewarszawa.pl wirtualne biura w Śródmieściu Warszawy
Artykuł może w treści zawierać linki partnerów biznesowych
i afiliacyjne, dzięki którym serwis dostarcza darmowe treści.
*