Kiedy świat poznał program PRISM, skala inwigilacji wydawała się bardzo duża. Zdaniem amerykańskiej deputowanej to i tak wierzchołek góry lodowej. Ponadto służby różnych krajów, nie tylko USA, mogły korzystać z PRISM.
reklama
Zamieszanie związane z amerykańską inwigilacją i PRISM nie przygasa, a wydaje się dopiero rozkręcać. Edward Snowden, który przekazał prasie tajne dokumenty, teraz mówi o szpiegowaniu Chin przez USA. Międzynarodowe wątki związane z PRISM mogą jednak wybiegać poza relacje Chiny-USA.
Już tydzień temu brytyjski The Guardian informował, że brytyjska agencja Government Communications Headquarters (GCHQ) najwyraźniej otrzymywała dane, jakie zostały zebrane przez amerykański wywiad elektroniczny. Jeśli tak rzeczywiście się działo, to znaczy, że władze Wielkiej Brytanii mogły wchodzić w posiadanie informacji na temat osób i firm (e-maili, zdjęć itd.), ale z pominięciem formalnych kroków, których prawo wymaga w celu zebrania takich materiałów.
The Guardian podał te informacje, powołując się na tajne dokumenty, do których uzyskał dostęp. Oczywiście GCHQ nie chciała tego komentować (zob. The Guardian, UK gathering secret intelligence via covert NSA operation).
Nie tylko Brytyjczycy martwią się ewentualną współpracą ich służb z Amerykanami. Holenderski Telegraaf donosił, że również służby specjalne Holandii mogły uzyskiwać dane z PRISM. Holenderski minister sprawiedliwości Ivo Opstelten powiedział, że nie będzie tego komentował, tymczasem parlamentarzyści domagają się wyjaśnień (zob. DutchNews.nl, Justice minister won't comment on AIVD digital spying claims).
W Stanach Zjednoczonych emocje wzbudzają wypowiedzi przedstawicielki kongresu Loretty Sanchez z partii Demokratów. Brała ona udział w spotkaniu zorganizowanym przez Agencję Bezpieczeństwa Wewnętrznego (NSA), na którym politycy dowiedzieli się więcej o praktykach wywiadu.
Sanchez, podobnie jak inni politycy, nie mogła ujawnić szczegółów, ale przyznała, że to, co opisano w mediach, to zaledwie "wierzchołek góry lodowej". Mówiła też, że politycy byli zdumieni tym, co usłyszeli, oraz że zakres całego zjawiska jest szerszy niż wyobraża to sobie większość osób (zob. The Hill, NSA revelations only 'the tip of the iceberg,' says Dem lawmaker).
Czytając wypowiedzi Loretty Sanchez, można odczuć coś w rodzaju deja vu. Kilka dni temu Edward Snowden mówił dokładnie to samo - że zakres inwigilacji w USA jest szerszy niż większość z nas to sobie wyobraża. Wydaje się, że teraz w atmosferze skandalu każdy z nas wyobraża sobie dość dużo, że media mogą przesadzać. Strach pomyśleć, że w rzeczywistości mogłoby to wyglądać jeszcze gorzej.
Czytaj także: PRISM: USA szpiegowały Chińczyków, Bitcoiny tanieją, czyli skandalu ciąg dalszy
Aktualności
|
Porady
|
Gościnnie
|
Katalog
Bukmacherzy
|
Sprawdź auto
|
Praca
biurowirtualnewarszawa.pl wirtualne biura w Śródmieściu Warszawy
Artykuł może w treści zawierać linki partnerów biznesowych
i afiliacyjne, dzięki którym serwis dostarcza darmowe treści.
*
|
|
|
|
|
|