Apple Facebook Google Microsoft badania bezpieczeństwo patronat DI prawa autorskie serwisy społecznościowe smartfony

Co prawda w zawieszeniu na dwa lata, ale istotny w sprawie jest fakt, iż sąd nie dał się przekonać, iż czyn popełniony przez Rafała K. miał znikomą szkodliwość społeczną. Jak widać więc, sądy do przepisów dotyczących przestępstw komputerowych zaczynają podchodzić poważnie...

Wczoraj, tj. w poniedziałek, 24 stycznia 2011 r. Sąd Okręgowy we Wrocławiu skazał Rafała K, byłego informatyka Urzędu Miejskiego we Wrocławiu na pół roku więzienia w zawieszeniu na dwa lata. Prokuratura przekonała bowiem sąd, iż podsądny z zemsty za zwolnienie go z pracy włamał się do systemu informatycznego urzędu, paraliżując całkowicie na jeden dzień jego pracę (chodziło o wewnętrzny system służący pracownikom urzędu do kontaktu z serwisem informatycznym).

Rafał K. (40 lat, matematyk z wykształcenia) pracował w Urzędzie Miejskim we Wrocławiu kilka lat. Najlepiej znał się w magistracie na wewnętrznym systemie "call center" (help desk), który pozwalał urzędnikom na natychmiastowy kontakt z informatykami.

We wrześniu zeszłego roku oskarżonemu wypowiedziano umowę o pracę z powodu utraty zaufania z trzymiesięcznym wypowiedzeniem ze zwolnieniem z obowiązku świadczenia pracy w tym okresie. W tym samym dniu zablokowano mu też login i hasło. Natępnego dnia wewnętrzny help desk przestał jednak działać. W toku postępowania przygotowawczego ustalono, że stało się to właśnie za sprawą oskarżanego, który dokonał ingerencji w wewnętrzny system urzędu z domowego komputera. Rafał K. wykorzystał przy tym dane dostępowe jednego z kolegów z pracy, który mu je kiedyś udostępnił. Zdaniem prokuratury oskarżony dokonał tego czynu z zemsty za zwolnienie z pracy.

Akt oskarżenia dotyczył czynu z art. 269 kodeksu karnego:

art. 269

§ 1. Kto niszczy, uszkadza, usuwa lub zmienia dane informatyczne o szczególnym znaczeniu dla obronności kraju, bezpieczeństwa w komunikacji, funkcjonowania administracji rządowej, innego organu państwowego lub instytucji państwowej albo samorządu terytorialnego albo zakłóca lub uniemożliwia automatyczne przetwarzanie, gromadzenie lub przekazywanie takich danych,

podlega karze pozbawienia wolności od 6 miesięcy do lat 8.

W szczególności zaś prokuratura zarzuciła Rafałowi K. tzw. "dywersję informatyczną" w postaci włamania do systemu Urzędu Miejskiego we Wrocławiu i zmianę danych "o szczególnym znaczeniu dla jednostki samorządu terytorialnego". Zgodnie z przytoczonym przepisem grozi za to nawet do 8 lat pozbawienia wolności.

Oskarżony nie przyznał się do winy, twierdząc, iż zmian dokonał w pracy, jeszcze przed zwolnieniem i miał to być jakiś (bliżej nieokreślony) eksperyment. Podniósł też, że został zwolniony z pracy niesprawiedliwie (toczy się w tej sprawie osobny proces przed sądem pracy).

Prowadząca sprawę sędzia Ewa Kałucka uznała tłumaczenia Rafała K. za niewiarygodne, stanowiące jedynie jego linię obrony. Zmieniła jednak kwalifikację czynu (na "łagodniejszą"), przypisując oskarżonemu czyn a zart. 269a Kodeksu karnego:

art. 269a

Kto, nie będąc do tego uprawnionym, przez transmisję, zniszczenie, usunięcie, uszkodzenie, utrudnienie dostępu lub zmianę danych informatycznych, w istotnym stopniu zakłóca pracę systemu komputerowego lub sieci teleinformatycznej,

podlega karze pozbawienia wolności od 3 miesięcy do lat 5.

W ustnych motywach wyroku sędzia stwierdziła, że takie sprawy są dość rzadkie w polskich sądach i wciąż jest mało w naszym kraju orzeczeń dotyczących przestępstw komputerowych. Podkreśliła jednak, iż sam fakt, iż ustawodawca wyznaczył właściwość sądu okręgowego w pierwszej instancji dla tego typu spraw (a nie rejonowego), świadczy o tym, że traktuje je poważnie. Jak widać, wrocławska sędzia również potraktowała sprawę poważnie, co jest rzadkością, bo tego typu sprawy były dotychczas często umarzane ze względu na "niską szkodliwość społeczną" czynu (o czym usiłował przekonać sąd adwokat oskarżonego).

>> Czytaj także: Co grozi twórcom wrocławskiego Facemasha?

Wiele osób uważa, że "zawiasy" to nie wyrok, bo się nie idzie do więzienia. Nieprawda. Na mocy takiego wyroku ma się bowiem status skazanego, osoby karanej. Oznacza to w praktyce, że z takim wyrokiem nie można nawet pracować jako taksówkarz. Oskarżony zaś nie będzie mógł już pracować jako nauczyciel w szkole. Na szczęście tzw. zatarcie skazania następuje już w pół roku - oczywiście po pomyślnym zakończeniu okresu próby (wtedy znów ma się status niekaranego). Jednak należy też pamiętać, iż popełnienie kolejnych czynów karalnych może spowodować odwieszenie wyroku (niezależnie od ewentualnego skazania za nowe czyny). Wyroków w zawieszeniu nie powinno się więc lekceważyć.

Rafał CisekWięcej o tego typu sprawach można znaleźć w dziale Cybercrime lub Orzecznictwo serwisu prawa nowych technologii NoweMEDIA.org.pl

 

Rafał Cisek, radca prawny, współpracownik Centrum Badań Problemów Prawnych i Ekonomicznych Komunikacji Elektronicznej (CBKE), twórca serwisu prawa nowych technologii NoweMEDIA.org.pl, ekspert w zakresie prawnych aspektów komunikacji elektronicznej.


Aktualności | Porady | Gościnnie | Katalog
Bukmacherzy | Sprawdź auto | Praca


Artykuł może w treści zawierać linki partnerów biznesowych
i afiliacyjne, dzięki którym serwis dostarcza darmowe treści.

              *