36% przedsiębiorstw w Polsce ma w tym roku zamiar podnosić pensje pracownikom. W 2019 roku rośnie też płaca minimalna, którą otrzymuje w naszym kraju 1,5 mln osób. Zmiany wysokości wynagrodzeń zmuszają przedsiębiorców do kontrolowania kosztów i przeciwdziałania długim terminom płatności. Nie wszyscy sobie z tym radzą.
reklama
Dobra sytuacja gospodarcza i wzrost PKB pociągają za sobą zmiany, które dla firm stwarzają nowe wyzwania. Drastycznie kurczące się zasoby siły roboczej wymuszają na firmach zmianę podejścia do polityki płacowej. Co 3 przedsiębiorca w Polsce planuje w tym roku podwyżki (dokładnie 36% badanych). Przyspieszenie dynamiki wzrostu płac może w tym roku wynieść 8-9%. Taka hojność stawia polskich przedsiębiorców w europejskiej elicie – jedynie w Szwecji więcej przedsiębiorców zadeklarowało podwyżki. Na drugim biegunie są przedsiębiorcy z Włoch czy Grecji, gdzie podwyżki zadeklarowało średnio odpowiednio 7 i 8% właścicieli firm.
Od 1 stycznia obowiązuje też zwiększona płaca minimalna. Tegoroczny wzrost płacy minimalnej z 2100 zł do 2250 zł brutto to 7,1%. Na rękę pracownik otrzyma więc 1634 zł, o ok. 100 zł więcej niż w ubiegłym roku. W wielu branżach, np. w budowlance czy transporcie znalezienie pracownika za takie kwoty jest niemożliwe. Stąd plany przedsiębiorców, żeby wynagrodzenie podnosić niezależnie od parametrów urzędowych. Płace rosły już zresztą w szybkim tempie w 2018 roku, najszybciej od 10 lat.
Podczas rozmów przedsiębiorców ze stroną rządową w połowie 2018 roku, ci pierwsi proponowali niższy wzrost płacy minimalnej. Nic dziwnego, pomimo obiektywnie dobrej sytuacji gospodarczej w 2018 roku zbankrutowało rekordowo dużo firm. W 2018 r. w Monitorach Sądowych i Gospodarczych ogłoszono 1078 otwartych postępowań o niewypłacalność, w 2017 roku było ich 900. Wzrost jest zatem kilkunastoprocentowy, w dodatku upadające firmy złamały barierę 1000. Część ekspertów uważa, że w tym roku liczba upadłości będzie jeszcze większa, a duży wpływ będzie miał na nią brak siły roboczej, co staje się już barierą większa niż biurokracja. To z kolei wprost wpływa na wzrost kosztów związanych z płacami.
Największe obawy jak co roku dotyczą transportu i budowlanki. Nad tą pierwszą wisi niewyjaśniona ciągle ostatecznie sprawa przepisów dotyczących pracowników delegowanych, która może podnieść koszty działalności. Branża transportowa mocno cierpi też z powodów braków wykwalifikowanych kierowców i wysokich cen paliw, które zmniejszają uzyskiwane marże. Dla wielu firm transportowych działalność przestanie się opłacać, szczególnie kiedy zleceniodawcy chcą im płacić np. 3 miesiące po wykonaniu usługi.
Budowlanka też ma z płacami duży kłopot, dla przykładu firmy zmuszone są płacić tynkarzom aż 33 zł netto/h, a posadzkarzom ok 25 zł netto/h. Najwyższe stawki robotnicy specjaliści mogli w grudniu otrzymać w województwie mazowieckim ok 19 zł/h netto, a najmniej w województwach opolskim, świętokrzyskim i lubuskim średnio ok 15 zł netto/h.
Wypowiedź: Tomasz Bentkowski, dyrektor regionalny w eFaktor S.A. dla newsrm.tv
Aktualności
|
Porady
|
Gościnnie
|
Katalog
Bukmacherzy
|
Sprawdź auto
|
Praca
biurowirtualnewarszawa.pl wirtualne biura w Śródmieściu Warszawy
Artykuł może w treści zawierać linki partnerów biznesowych
i afiliacyjne, dzięki którym serwis dostarcza darmowe treści.
*
|
|
|
|
|
|