Apple Facebook Google Microsoft badania bezpieczeństwo patronat DI prawa autorskie serwisy społecznościowe smartfony

Podatek za komercyjne wykorzystanie prasy? Czy ktoś zwróci pieniądze za marne teksty?

24-08-2012, 10:53

Google powinna płacić za fragmenty artykułów prasowych w wyszukiwarce - tak uważają niemieccy wydawcy prasy. Chcą oni również pieniędzy za każde komercyjne wykorzystanie ich tekstów. Cóż... łatwiej wymyślić nową opłatę niż model biznesowy.

robot sprzątający

reklama


O zmianach w niemieckim prawie autorskim, które ma wprowadzić opłaty za wykorzystanie fragmentów tekstów w wyszukiwarkach, DI pisał już dwukrotnie. Prawo to jest obecnie mocno krytykowane przez Google, natomiast popierają je organizacje wydawców. Trochę ciężko to zrozumieć, bo przecież wydawcom powinno zależeć na tym, aby wyszukiwarka napędzała ruch na ich strony. Oni chyba jednak wierzą, że Google po prostu otworzy strumyczek pieniędzy, który zostanie skierowany do ich kieszeni.

Najciekawsze jest to, że wydawcy chcieli jeszcze więcej. Pierwotny projekt nowego prawa przewidywał opłaty dla każdego, kto wykorzystuje artykuły prasowe w celach zarobkowych. Zdaniem niemieckich wydawców, jeśli np. doradca finansowy jest w stanie udzielać porad dzięki artykułom z prasy, powinien dzielić się przychodami z prasą. 

Czytaj: Wyszukiwarki mają płacić za fragmenty artykułów. Niemcy myślą, że wydoją Google?

Właściwie niemieccy wydawcy zaproponowali coś w rodzaju podatku od wykorzystania prasy w celach zawodowych. O tym egzotycznym pomyśle pisze nie mniej egzotyczna Al Jazeera, która cytuje niemieckiego eksperta od prawa autorskiego dra Tilla Kreutzera. Jego zdaniem trudno usprawiedliwić wprowadzanie takiego podatku na wolnym rynku prasy, który zmienia się i wymaga wypracowania nowych modeli biznesowych. Wydawcy nie chcą się nad zarabianiem głowić, zatem wymyślili sobie nową opłatę i wskazali, kogo nią obciążyć (zob. Al Jazeera, German publishers in online copyright fight).

Interesujące spojrzenie na ten problem przedstawił Mike Masnick z serwisu TechDirt. Jego zdaniem...

  • ...przyjmując założenie, że ktoś może zyskać, czytając tekst prasowy, musimy także założyć, że można ponieść stratę, czytając tekst prasowy, a zatem...
  • ...jeśli wydawca jest nagradzany za korzyść wynikającą z tekstu prasowego, powinien także ponosić konsekwencje za ewentualne straty

Niemieccy wydawcy chcą finansowych korzyści z tego, że ktoś używa ich tekstów zawodowo. Jeśli zatem jakiś pracownik lub firma popełnią błędy po przeczytaniu tekstu prasowego, powinni dostać odszkodowanie od wydawców, czyż nie?

Mało tego. Jeśli ktoś przeczyta tekst w pracy i ostatecznie uzna, że była to strata czasu, wydawca powinien zapłacić. Czas pracy też ma swoją wartość (zob. TechDirt, Under Logic Of German 'Pay To Link' Proposal, If A German Publication Wastes My Time, I Can Send Them A Bill).

Stałe przychody ze wszystkiego?

Zamieszanie obserwowane w Niemczech wynika z bardziej ogólnego zjawiska, jakim jest żal o to, że przychody z danego zjawiska są ograniczone w czasie i przestrzeni. Dziś każdy chciałby wszędzie i bezustannie zarabiać na tym, co raz wytworzył. 

Artyści mają żal o to, że nie mogą dużo zarabiać na czymś, co wytworzyli w przeszłości. Nie zawsze tak było. Kiedyś artysta, żeby zarabiać, musiał ciągle tworzyć i występować, czasem nawet nauczać innych. Spokojną starość mógł sobie zapewnić, odkładając część zarobionych pieniędzy (jak każdy z nas). Dopiero niedawno wymyślono rozszerzanie prawa autorskiego w imię zapewnienia artystom przychodów na starość (zob. UE: 70 lat ochrony dla nagrań. Zachęta do kreatywności?).

Sonda
Wydawcy powinni dostawać pieniądze za wykorzystanie ich tekstów w celach zawodowych?
  • tak
  • nie
  • nie mam zdania
wyniki  komentarze

Podobnie zachowują się operatorzy telekomunikacyjni, którzy mają żal o cały e-rynek. Uważają oni, że należy im się część przychodów e-usługodawców i z tego powodu chcieliby ingerencji w neutralność sieci. Zdają się oni nie dostrzegać, że gdyby nie te wszystkie e-usługi, nikt nie chciałby płacić za korzystanie z internetu.

Teraz wydawcy mają żal o to, że publikowane przez nich treści mogą się komukolwiek przydać w pracy. Prawda jest jednak taka, że wiele osób poradziłoby sobie na rynku także bez tych treści albo biorąc je taniej od konkurencji.

Roszczenia wydawców można porównać do sytuacji, w której producenci farb i pędzli rościliby sobie prawa do udziałów w zyskach ze sprzedaży obrazów. Ewentualnie producenci materiałów budowlanych mogliby żądać części zysków z usług budowlanych, sprzedaży nieruchomości, a może nawet części opłat za użytkowanie tej nieruchomości. Przecież to dzięki ich materiałom budowla ciągle stoi, czyż nie?

W gruncie rzeczy można wymyślić odprowadzanie opłat od wszystkich za wszystko. Jest jeden problem - gospodarka stanie, bo nikogo nie będzie stać na nic.

Czytaj: Wyszukiwarki i agregatory zapłacą nawet za fragmenty newsów


Aktualności | Porady | Gościnnie | Katalog
Bukmacherzy | Sprawdź auto | Praca
biurowirtualnewarszawa.pl wirtualne biura w Śródmieściu Warszawy


Artykuł może w treści zawierać linki partnerów biznesowych
i afiliacyjne, dzięki którym serwis dostarcza darmowe treści.

              *              

Źródło: TechDirt



Ostatnie artykuły:


fot. DALL-E



fot. DALL-E



fot. Freepik



fot. DALL-E



fot. DALL-E