40% ludzi zainteresowanych klonem Google Readera mogłoby zapłacić za taki produkt - wynika z sondażu Digg.com. Ci sami ludzie nie chcą funkcji społecznościowych w czytniku RSS. Interesujące...
reklama
Google Reader ma przed sobą niecałe dwa miesiące życia, a potem zniknie z sieci. Wzbudza to duże niezadowolenie już od marca, ale firma Google trzyma się swojej decyzji.
Sytuację chce wykorzystać Digg, który postanowił stworzyć swojego klona Google Readera. W ramach tego projektu Digg przeprowadził sondaże na temat oczekiwanych funkcji i trzeba przyznać, że rezultaty tych badań są ciekawe.
Z najnowszego sondażu wynika, że 40% osób zainteresowanych klonem Google Readera byłoby w stanie zapłacić za taki produkt. To bardzo ciekawe, jeśli weźmiemy pod uwagę, że zazwyczaj odsetki osób gotowych do płacenia za wydania gazet są o wiele mniejsze. Swoją drogą gazety mogłyby odczuwać żal, gdyby taki płatny czytnik zaczął dobrze zarabiać...
Płatny klon Google Readera może oznaczać trzy rzeczy: brak reklam, bardziej przewidywalny przychód oraz skupienie się na podstawowych funkcjach produktu. Oczywiście bolesna byłaby utrata 60% potencjalnych użytkowników, którzy nigdy za coś podobnego nie zapłacą, ale pozostali użytkownicy mogliby być o wiele cenniejsi. Digg naprawdę ma teraz powody, aby spróbować modelu płatnego.
Wysoki odsetek osób gotowych do płacenia świadczy o jednym - grupa użytkowników Google Readera była bardzo specyficzna. Potwierdzają to zresztą inne wyniki sondażu.
Digg ustalił, że 75% osób zainteresowanych klonem Readera używa e-maila do dzielenia się newsami, podczas gdy Facebooka i Twittera używa w tym celu ok. 55% użytkowników. Ponadto wśród potencjalnych klientów 1/3 użytkowników nie korzysta z żadnej usługi do zapamiętywania artykułów do przeczytania na później. Pozostali korzystają z bardzo różnych opcji - Pocket, Evernote, Instapaper itd.
Innymi słowy, użytkownicy Google Readera to ludzie, którzy nie lubią "uspołeczniania" wszystkich usług. Jest to spójne z licznymi komentarzami, jakie pojawiały się po ogłoszeniu zamknięcia Google Readera. Często podnoszono w nich argument, że czytnik RSS nie musi być na siłę społecznościowy lub przeładowany funkcjami.
Dziwne jest to, że właśnie Digg, a nie Google, bada teraz potrzeby ludzi, którzy przyzwyczaili się do Google Readera. Być może Google powinna uczynić Readera usługą płatną i zobaczyć, co z tego wyjdzie? A może Google powinna spróbować integracji z Google+, mimo wszystko? Cóż... mogłoby to przynieść lepsze efekty niż niektóre nowe projekty Google, takie jak choćby Google Keep, którym po zamknięciu Readera wiele osób po prostu nie chce ufać.
Czytaj: Feedly zyskało pół miliona użytkowników dzięki planom zamknięcia Google Readera
Aktualności
|
Porady
|
Gościnnie
|
Katalog
Bukmacherzy
|
Sprawdź auto
|
Praca
biurowirtualnewarszawa.pl wirtualne biura w Śródmieściu Warszawy
Artykuł może w treści zawierać linki partnerów biznesowych
i afiliacyjne, dzięki którym serwis dostarcza darmowe treści.
*
|
|
|
|
|
|