System wykrywania internautów pobierających nieautoryzowane pliki, połączony z systemem ostrzeżeń i kar, może ruszyć w USA już dziś. Wdrożenie tego systemu nie wymagało żadnych zmian w prawie i nie można wykluczyć wprowadzenia w przyszłości podobnego rozwiązania w Polsce.
reklama
Dziennik Internautów bardzo dużo pisał o tzw. prawie sześciu ostrzeżeń, ale jego wprowadzenie bardzo się opóźniało. Warto przypomnieć, na czym polega to najnowsze rozwiązanie antypirackie.
W lipcu 2011 roku organizacje przemysłu rozrywkowego podpisały z amerykańskimi dostawcami internetu porozumienie w sprawie utworzenia Systemu Alertów Antypirackich (Copyright Alert System - CAS). Nie doszło do zmian w amerykańskim prawie, ale dzięki porozumieniu dostawcy internetu sami zobowiązali się do wprowadzenia antypirackiego systemu, który jest wzorowany na prawie Hadopi wprowadzonym wcześniej we Francji.
W ramach nowego systemu specjalnie powołana organizacja będzie na bieżąco monitorować aktywność internautów w USA pod kątem naruszania praw autorskich. Informacje o zidentyfikowanych internautach-piratach będą przekazywane operatorom, czyli dostawcom internetu. To operatorzy zajmą się wywieraniem nacisku na swoich klientów.
Po pierwszym naruszeniu praw autorskich internauta otrzyma ostrzeżenie, np. zostanie przekierowany na stronę z informacją o tym, że naruszył prawo. Jeśli mimo to internauta będzie pobierał "pirackie" pliki, może otrzymać kolejne ostrzeżenia skonstruowane tak, aby konieczne było potwierdzenie otrzymania ostrzeżenia lub np. obejrzenie filmu edukacyjnego, zanim przywrócona zostanie możliwość przeglądania sieci.
W ramach piątego lub szóstego ostrzeżenia operator może zastosować karę, jaką będzie ograniczenie prędkości łącza internetowego.
Prawo sześciu ostrzeżeń miało ruszyć pół roku temu, ale start był ciągle odkładany.
Twórcy antypirackiego systemu nie chcą wiele mówić o jego uruchomieniu. Serwis DailyDot zdobył jednak informację o tym, że start ma nastąpić dzisiaj. Pokrywa się to z informacjami podawanymi przez serwis TorrentFreak, według którego start prawa sześciu ostrzeżeń ma nastąpić w tym tygodniu.
Dodatkowym sygnałem świadczącym o rychłym uruchomieniu systemu jest uruchomienie nowej strony organizacji Center for Copyright Information (CCI), która ma nadzorować działanie antypirackich alertów. Na stronie znajdziemy nawet edukacyjny film rzekomo wyjaśniający działanie systemu, choć pomijający wiele istotnych kwestii, np. możliwość pomyłek przy identyfikowaniu piratów.
System antypirackich alertów ma kilka wad, ale najgorsze jest to, że dostawcy internetu dogadali się z posiadaczami praw autorskich, nie pytając o opinię ani jednej organizacji reprezentującej konsumentów. System nazwany jest "prawem" sześciu ostrzeżeń, ale powstał on właściwie obok prawa i poza wszelką kontrolą ze strony osób, których będzie dotyczył.
Ta "antykonsumencka" natura systemu wychodzi jak szydło z worka przy kwestiach spornych. Jeśli internauta zostanie niesłusznie zidentyfikowany jako pirat, będzie mógł zażądać "niezależnego przeglądu" swojej aktywności. Ta przyjemność będzie jednak kosztowała 35 dolarów.
Antypiracki system może też sprawić, że z małych lokali gastronomicznych zniknie darmowe Wi-Fi, bo niektórzy operatorzy będą karać za piractwo także firmy.
Olbrzymią wadą systemu jest nieprzejrzystość. Z nieoficjalnych doniesień wiadomo, że każdy operator może stosować nieco inny system ostrzeżeń. Przykładowo w ramach kar AT&T ma zamiar blokować piratom dostęp do najpopularniejszych stron, a Time Warner Cable będzie całkowicie wyłączał możliwość przeglądania internetu na pewien czas.
Mimo tych różnic na stronie CCI nie znajdziemy żadnej dokładnej informacji o tym, jakie kary zastosują poszczególni operatorzy. Sami operatorzy też nie chcą się chwalić represjami, jakie sprowadzą na klientów. Ostatecznie więc klienci nie mają prawa zrozumieć systemu, który dotyczy ich przede wszystkim.
Jeszcze raz podkreślimy jedną cechę prawa sześciu ostrzeżeń - jego wdrożenie nie wymagało zmian w prawie. Wystarczyła tzw. samoregulacja, czyli proste porozumienie kilku organizacji. Dziennik Internautów nieraz przestrzegał przed niebezpieczeństwami samoregulacji.
Nie można wykluczyć, że pewnego dnia również w Polsce ktoś zaproponuje podobną samoregulację i jako obywatele nie będziemy mogli nic zrobić. Jeden z argumentów, jakie padną przy tej okazji, będzie taki, że w USA jest podobny system.
W Polsce już obserwowaliśmy próbę stworzenia podejrzanego porozumienia pomiędzy operatorami i posiadaczami praw autorskich. Inicjatywa miała wsparcie ministerstwa kultury, a rzecznik ministerstwa miał czelność upominać uczestników rozmów za to, że ujawnili oni informacje o rozmowach opinii publicznej.
Ostatecznie ministerstwo kultury odcięło się od kontrowersyjnego porozumienia, właściwie nie wiadomo czemu. Cała ta historia pokazuje jednak, że są w Polsce organizacje antypirackie, którym marzy się bliska współpraca z operatorami. Nie łudźmy się zatem, że prawo sześciu ostrzeżeń jest problemem tylko amerykańskim.
Aktualności
|
Porady
|
Gościnnie
|
Katalog
Bukmacherzy
|
Sprawdź auto
|
Praca
biurowirtualnewarszawa.pl wirtualne biura w Śródmieściu Warszawy
Artykuł może w treści zawierać linki partnerów biznesowych
i afiliacyjne, dzięki którym serwis dostarcza darmowe treści.
*
Firefox OS: potężne wsparcie operatorów i Polska w pierwszych planach - wideo
|
|
|
|
|
|