Apple Facebook Google Microsoft badania bezpieczeństwo patronat DI prawa autorskie serwisy społecznościowe smartfony

Antypirackie prawo sześciu ostrzeżeń znów opóźnione. Winny huragan?

29-11-2012, 11:54

Antypiracki system ograniczania piratom dostępu do sieci miał ruszyć w USA w lipcu. Potem przełożono to na koniec roku, a teraz szykują się kolejne opóźnienia. To wina huraganu Sandy czy może po prostu nikt tego systemu nie chce?

Prawo sześciu ostrzeżeń - co to jest?

Dziennik Internautów wielokrotnie pisał o prawie sześciu ostrzeżeń, jakie ma wejść w życie w USA w celu walki z internetowym piractwem.

Szczerze powiedziawszy, to nie jest żadne prawo. Po prostu posiadacze praw autorskich dogadali się z dostawcami internetu, aby ci drudzy wykrywali piratów w swoich sieciach i wysyłali do nich ostrzeżenia. Jeśli pirat nie zareaguje na ostrzeżenia, grozi mu ograniczenie dostępu do sieci np. przez spowolnienie łącza. Szczegóły na ten temat w tekście pt. Operatorzy uświadomią, przekierują i spowolnią piratów.

Teraz już wiadomo, że system nie zacznie działać prędzej niż na początku 2013 roku. Oznacza to spore opóźnienie.

Nie wcześniej niż w 2013 roku

Porozumienie w sprawie ustanowienia systemu podpisano w lipcu 2011 roku. Start systemu planowano na lipiec 2012. Potem jednak stało się jasne, że dostawcy internetu boją się o wpływ systemu na klientów. Zastosowana w ramach systemu technologia namierzania piratów jest wysoce niepewna. Ustalono więc, że wszyscy operatorzy ruszą z systemem jednocześnie pod koniec roku 2012.

Wczoraj organizacja nadzorująca program - Center for Copyright Information (CCI) - poinformowała na swoim blogu o przesunięciu startu prawa sześciu ostrzeżeń na początek 2013 roku. Powodem jest rzekomo huragan Sandy, który "poważnie wpłynął na rozkład finalnych testów". Organizacja zapewniła, że testy są bardzo ważne, aby system nie krzywdził konsumentów. 

zdjęcie

Z zasady antykonsumencki

Szczerze powiedziawszy, nawet przy najlepszych testach można wątpić w prawo sześciu ostrzeżeń. Założony system został bowiem stworzony przez operatorów i posiadaczy praw autorskich, z całkowitym pominięciem strony konsumenckiej. Wystarczy wiedzieć, że jeśli jakiś internauta zostanie błędnie zidentyfikowany jako pirat, będzie musiał zapłacić 35 dolarów za "niezależny przegląd" wyjaśniający sprawę. To samo w sobie nie jest zbyt prokonsumenckie.

:[SONDA]:

Wciąż nie znamy odpowiedzi na wiele pytań natury technicznej. Załóżmy, że jakiś internauta dostał pięć ostrzeżeń i grozi mu szóste. Czy po zmianie operatora jego "konto" będzie wyczyszczone? Jeśli tak, system nie będzie działał jak należy. Jeśli nie, to na jakiej zasadzie informacje na temat ostrzeżeń będą przekazywane pomiędzy operatorami?

Niewykluczone, że opóźnienia przy prawie sześciu ostrzeżeń to nie tylko wina huraganu. Do operatorów telekomunikacyjnych powoli dociera, jak szkodliwe dla rynku może być to, na co bez głębszych refleksji zgodzili się w ubiegłym roku.


Aktualności | Porady | Gościnnie | Katalog
Bukmacherzy | Sprawdź auto | Praca


Artykuł może w treści zawierać linki partnerów biznesowych
i afiliacyjne, dzięki którym serwis dostarcza darmowe treści.

              *              

Źródło: CCI



Ostatnie artykuły:


fot. Samsung



fot. HONOR