Apple Facebook Google Microsoft badania bezpieczeństwo patronat DI prawa autorskie serwisy społecznościowe smartfony

Pink Floyd vs. EMI - spór o cyfrową sprzedaż

10-03-2010, 13:18

Legendarna grupa Pink Floyd uważa, że EMI, sprzedając jej piosenki online, łamie warunki umowy podpisanej wiele lat temu. Po raz kolejny okazuje się, że wytwórnie, podobno wrażliwe na punkcie praw artystów, nie zadbały o dostosowanie umów z nimi do wymogów współczesnego rynku.

Zespół Pink Floyd podpisał umowę z EMI już w roku 1967. Dzięki tej współpracy zarówno zespół, jak i wydawca mogą się pochwalić albumami światowej sławy, jak np. The Dark Side of the Moon albo The Wall. Obie strony nie spodziewały się jednak, że rynek muzyczny zmieni się wraz z rozwojem internetu.

AP informuje, że grupa Pink Floyd wstąpiła na drogę prawną przeciwko swemu wydawcy, a chodzi o utwory sprzedawane online. Muzycy chcą, aby ich piosenki były sprzedawane tylko w albumach, jako jedna całość. Umowa zespołu z EMI zabraniała bowiem sprzedawania utworów Pink Floyd w innej konfiguracji niż ta z oryginalnych albumów (źródło: AP, Pink Floyd goes to court in royalty row with EMI).

Więcej szczegółów sprawy można poznać, czytając BusinessWeek. Z cytowanych tam wyjaśnień prawnika Roberta Howe wynika, że umowa z Pink Floyd była negocjowana w latach 1998 i 1999, a więc jeszcze przed powstaniem iTunes. Z kolei prawniczka EMI Elizabeth Jones twierdzi, że kontrakt z Pink Floyd obejmował sprzedaż fizycznych albumów i nie ma zastosowania w przypadku sprzedaży online (źródło: Bloomberg, Pink Floyd Suing EMI Label Over Online Royalties).

W całej sprawie ciekawe są dwie rzeczy. Po pierwsze żądania Pink Floyd tylko pozornie są absurdalne. Albumy tej grupy rzeczywiście stanowią jedną całość i wiele piosenek zachodzi na siebie. Najwyraźniej artystom zależy na tym, aby ich twórczość zachowała określony kształt.

>>> Czytaj: IFPI: Sprzedaż online rośnie, a problemem jest P2P

Z biznesowego punktu widzenia postępowanie EMI jest zrozumiałe. Sprzedaż online ma coraz większe znaczenie, co potwierdza ostatni raport Międzynarodowej Federacji Przemysłu Fonograficznego (IFPI). EMI chce maksymalnie wykorzystać "towar" jakim są piosenki Pink Floyd. Z drugiej jednak strony wydawca kwestionuje zawartą z artystami umowę, czym pokazuje, że nie jest istotny szacunek dla twórców, z którego podobno biorą początek prawa autorskie.

Po drugie spór EMI-Pink Floyd ukazuje problem, jakim jest niedostosowanie umów ze starszymi artystami do nowoczesnego rynku. W roku 2006 zwróciły na to uwagę zespoły Allman Brothers Band oraz Cheap Trick. Artyści pozwali wytwórnię Sony, gdyż ta dzieli się z nimi pieniędzmi na takich zasadach, jakie panowały w epoce płyt winylowych.

Dawniej wydawca ponosił duże koszty związane z produkcją płyt, opakowań, dystrybucją płyt do sklepów itd., a więc odsetek zysków, jaki trafiał do artysty, był niewielki. Sklep online nie jest na takie koszty narażony i zazwyczaj artysta otrzymuje niemal połowę zysku z każdego utworu. Mimo to Sony nie chciała podpisać nowych umów z artystami starszej daty.

>>> Czytaj: Sony gra nieuczciwie?


Aktualności | Porady | Gościnnie | Katalog
Bukmacherzy | Sprawdź auto | Praca
biurowirtualnewarszawa.pl wirtualne biura w Śródmieściu Warszawy


Artykuł może w treści zawierać linki partnerów biznesowych
i afiliacyjne, dzięki którym serwis dostarcza darmowe treści.

              *              

Źródło: AP, Bloomberg