Dzisiaj rusza Europeana, czyli europejska biblioteka internetowa. Ma ona udostępniać internautom zdigitalizowane skarby europejskiej kultury: obrazy, rękopisy, druki, fotografie. Będą też nagrania dźwiękowe i filmy. A wszystko po to, aby mieć... alternatywę dla usług Google.
reklama
Pomysł stworzenia paneuropejskiej biblioteki internetowej padł w maju 2005 roku. Właśnie wtedy Google ogłosiło, że będzie skanować książki i udostępniać je w internecie. Władze europejskich bibliotek zaczęły się obawiać, że Google zacznie w ten sposób zbyt mocno promować kulturę anglosaską tworząc "wizję świata opartą na centralnym położeniu USA".
W sierpniu bieżącego roku Komisja Europejska ogłosiła, że w latach 2009-2010 przeznaczy około 120 mln euro na polepszenie dostępności w internecie europejskiego dziedzictwa kulturalnego. Wtedy po raz pierwszy padła nazwa Europeana.
- Umożliwi ona (biblioteka – red.) studentowi z Czech przeszukiwanie biblioteki brytyjskiej bez konieczności podróżowania do Londynu, a irlandzkiemu wielbicielowi sztuki pozwoli zbliżyć się do Mona Lizy bez stania w kolejce w Luwrze - mówiła w sierpniu Viviane Reding, unijna komisarz ds. społeczeństwa informacyjnego i mediów. Dodała, że digitalizacja dóbr kultury musi przyśpieszyć i wymaga dalszych inwestycji.
Dziś agencja AFP informuje, że Europeana wreszcie ruszy. Według agencji biblioteka ma 14 pracowników, a roczny koszt jej prowadzenia to 2,5 mln euro. Uruchomiona dzisiaj strona prototypowa zawiera 2 mln zdigitalizowanych materiałów różnego rodzaju. Większość z nich jest dostępna jako public domain. Zgodnie z planem do 2010 roku biblioteka ma działać pełną parą. Będzie zawierała 10 mln prac.
Od dziś będzie można w niej obejrzeć obrazy (m. in. "Dziewczyna z perłą" Vermeera), dzieła literackie (m. in. "Boska Komedia" Dantego Alighieri) oraz wybrane rękopisy partytur kompozytorów (m.in. Beethovena).
Mimo że Europeana ma chronić przed "anglocentryczną" wizją świata, to da się jej zarzucić pewną stronniczość. New York Times zauważa, że dominują w niej dzieła kultury francuskiej. Nawet film o zburzeniu Muru Berlińskiego jest zaczerpnięty z francuskiej telewizji. Niemieckie materiały stanowią zaledwie 1,4 % wszystkich prac. Dzieła brytyjskie to 10% ogółu.
Jeden cel udało się jednak zrealizować. Europa dogoniła Google i pokazała, że stać ją na digitalizowanie kultury na dużą skalę. Zadanie to niełatwe. Przykładowo Microsoft nie potrafił mu podołać i porzucił skanowanie książek. Google natomiast ciągle się na tym polu rozwija, czego dowodem są udostępnione kilka dni temu zdjęcia LIFE.
Aktualności
|
Porady
|
Gościnnie
|
Katalog
Bukmacherzy
|
Sprawdź auto
|
Praca
biurowirtualnewarszawa.pl wirtualne biura w Śródmieściu Warszawy
Artykuł może w treści zawierać linki partnerów biznesowych
i afiliacyjne, dzięki którym serwis dostarcza darmowe treści.
*
|
|
|
|
|
|