Apple Facebook Google Microsoft badania bezpieczeństwo patronat DI prawa autorskie serwisy społecznościowe smartfony

Kilka filmów dostępnych w sieci P2P znalazło się tam dzięki pracownikom Szwedzkiego Instytutu Filmowego. Wygląda jednak na to, że nie było to oficjalne działanie tej publicznej instytucji, a prywatna inicjatywa.

Do dość nieoczekiwanych wniosków ze sprawdzania adresów IP, zaangażowanych w wymianę plików w sieciach P2P, doszła firma Double Trace walcząca z piractwem. Kilka filmów w bittorrencie miało się znaleźć za pośrednictwem Szwedzkiego Instytutu Filmowego, publicznej instytucji mającej za zadanie wspieranie produkcji i dystrybucji wartościowych filmów, reprezentowanie szwedzkiego przemysłu filmowego na arenie międzynarodowej, a także udostępnianie dziedzictwa kulturowego kraju. Czy Instytut skorzystał z dość niekonwencjonalnych metod, by osiągnąć jeden ze swoich celów?

Czytaj także: Szwedzki rząd finansuje film o The Pirate Bay

Wygląda na to, że jednak nie. Serwis TorrentFreak informuje o całej sprawie - Bengt Toll, dyrektor Instytutu, zakazał pracownikom publicznych dyskusji na temat wycieku filmów bez wcześniejszej konsultacji z nim. Toll, który rozmawiał w tej sprawie z prawnikami i specjalistami od IT, zapewnił, że sprawdzone zostały wszystkie komputery Instytutu, a także ich zabezpieczenia. Rzekomo nie znaleziono żadnych problemów.

O wszystkim powiadomione zostało Ministerstwo Kultury. Wynajęto także niezależną firmę, która ma dokonać audytu zabezpieczeń Instytutu. Trwa także śledztwo, podobno podejrzanych jest dwóch pracowników instytucji. Przemysł filmowy jest nie tylko zaskoczony, ale także wściekły i żąda natychmiastowych wyjaśnień.


Aktualności | Porady | Gościnnie | Katalog
Bukmacherzy | Sprawdź auto | Praca


Artykuł może w treści zawierać linki partnerów biznesowych
i afiliacyjne, dzięki którym serwis dostarcza darmowe treści.

              *              

Źródło: TorrentFreak