Apple Facebook Google Microsoft badania bezpieczeństwo patronat DI prawa autorskie serwisy społecznościowe smartfony

Ojciec sieci ostrzega przed zarazą prawną

29-09-2010, 14:32

Twórca internetu Tim Berners-Lee stwierdził, że mamy do czynienia z zarazą rozwiązań prawnych, które mają na celu odłączanie ludzi od sieci. Zapewne wielu Czytelników DI już zauważyło tę zarazę, ale nareszcie ktoś znaczący powiedział o tym publicznie.

robot sprzątający

reklama


Tim Berners-Lee mówił o ustawach dotyczących internetu w czasie wystąpienia na konferencji zorganizowanej przez Royal Society in London. Jak donosi AFP, twórca WWW określił nowe inicjatywy prawne mianem zarazy (dokładnie użył słowa "blight" oznaczającego chorobę roślin - zob. Web founder warns of Internet disconnect law 'blight').

Berners-Lee stwierdził, że jeśli francuska rodzina może być siłą odcięta od internetu na rok, ponieważ jedno z dzieci ściągnęło coś, do czego rości sobie prawa jakaś firma, to mamy do czynienia z bardzo nieproporcjonalną karą. Ojciec internetu zauważył przy tym, że jednym ludziom takie odcięcie utrudni życie społeczne, innym utrudni dostęp do usług zdrowotnych.

>>> Czytaj: Cenzura internetu w USA dzięki COICA

Twórca WWW mówił oczywiście o francuskim prawie Hadopi, dzięki któremu nie tylko możliwe będzie łatwe i szybkie karanie piratów. Wszyscy francuscy podatnicy zapłacą za działania, które mają na celu ochronę interesów kilku komercyjnych podmiotów. Koszty po stronie francuskiego społeczeństwa mogą być ogromne (tego już nie mówił Tim Berners-Lee, to nasza uwaga). 

Zastanówmy się... czy Tim Berners-Lee nie przesadził, używając słowa zaraza? Chyba nie. W samym tylko Dzienniku Internautów i tylko w tym miesiącu wspominaliśmy o:

Cofając się jeszcze bardziej w czasie, przypomnimy sobie o propozycjach brytyjskich. Na początku kwietnia br. Izba Gmin przyjęła Digital Economy Act, która m.in. umożliwi blokowanie pewnych stron internetowych oraz odcinanie dostępu do internetu osobom uporczywie łamiącym prawa autorskie.

W Niemczech minister sprawiedliwości odrzuciła publicznie możliwość blokowania usług internetowych np. w celu walki z pedofilią. Nie zmienia to faktu, że i w tym kraju podobny pomysł był zgłaszany. W Polsce proponowano już internetowy Rejestr Stron i Usług Niedozwolonych.

Trzeba kontrolować, ale jak?

Tim Berners-Lee nie przesadza. Mamy wysyp inicjatyw prawnych dotyczących dostępu do internetu lub do wybranych usług. Być może ma to związek z tym, że internet jest w punkcie krytycznym. Politycy zrozumieli, że znaczna część życia rozgrywa się w sieci i nie ma nad nią kontroli władz. Zapragnęli jakoś uregulować to, co w ich mniemaniu powinno być regulowane. W tej sytuacji uaktywniają się doradcy, głównie ze strony "przemysłu". Politycy lubią spełniać życzenia "przemysłu", myląc czasem jego interesy z interesami społeczeństwa.

Twórca WWW sam przyznał, że jego zdaniem ograniczanie dostępu do sieci jest uzasadnione wówczas, gdy chodzi o sprawy związane z terroryzmem lub przestępczością zorganizowaną. Trzeba jednak przyznać, że i takie założenie może rodzić patologię. Zawsze przecież można dmuchać na zimne. Zawsze można założyć, że każdy obywatel jest potencjalnym terrorystą i dlatego trzeba go inwigilować oraz kontrolować dostarczane mu treści.

Tworzenie prawa nie jest łatwe, ale ostatnie inicjatywy legislacyjne podejmowane w różnych krajach są naprawdę niepokojące. Dobrze, że ktoś znaczący zaczyna zwracać na to uwagę.

>>> Czytaj: Raport Gallo wspierali martwi, dzieci i... piraci


Aktualności | Porady | Gościnnie | Katalog
Bukmacherzy | Sprawdź auto | Praca
biurowirtualnewarszawa.pl wirtualne biura w Śródmieściu Warszawy


Artykuł może w treści zawierać linki partnerów biznesowych
i afiliacyjne, dzięki którym serwis dostarcza darmowe treści.

              *              

Źródło: AFP